Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2007, 11:02   #55
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kuba z rosnącym niepokojem obserwował piłkę. Gdy ta w końcu dotarła do muru i zatrzymała się zrozumiał, że Koteczek Alusi wskazał wszystkim drogę do wrót fortecy.
"A sądziłem, że świnki zamontowały most zwodzony" - pomyślał nieco rozczarowany. Miał ciut lepsze zdanie o mieszkankach twierdzy.
W tym momencie zobaczył, że Biały Królik rusza śladem Alusi. Udany skok, potem drugi, trzeci... I fatalny kamień, którego króliczek nie ominął... Zgrzyt mechanizmu i zachowanie Królika powiedziały mu wszystko, zanim jeszcze dziwne coś połknęło nieszczęśnika... Nie widział tego czegoś zbyt wyraźnie i raczej nie żałował. Miał wrażenie, że ujrzał bardzo dużo zębów... Za dużo, jak na jego gust...
"Gorzej, jak na polu minowym" - pomyślał. - "Istne Podziemia i Smoki... I Kotecek Alusi w charakterze łotrzyka. Niczym imp w Neverwinter..."
Z zapartym tchem obserwował wędrówkę Michasia. I odetchnął z ulgą, gdy jadący na wózku chłopiec znalazł się przy murze, podobnie jak idąca jego śladem Alusia. Dziwnie niefrasobliwa, o milimetry wymijająca pułapki. Całkiem jakby nie widziała, co się stało z króliczkiem...
"Trzy małe świnki?" - otworzył szeroko oczy widząc stwory stojące w bramie. "Wyrosły nieco" - przemknęło mu przez głowę. - "I ta strzelba... Oby tylko nie zaczęły strzelać... a dopiero potem pytać. To Kraina Bajek, a nie Dziki Zachód..."
A potem przez głowę przemknęła mu nagle myśl, że on sam, podobnie jak inne dzieci, nie raz jadł wieprzowinę w takiej czy innej formie. Wizja 'Polish Ham' nagle stanęła mu przed oczami.
"Mam nadzieję, że świnki o tym nie wiedzą" - pomyślał. - "Źle by się to dla nas skończyło..."
Pierwsze słowa świnek nieco go uspokoiły. Nieco...
"Co to znaczy 'A więc dotarliście.'?" - zastanawiał się. - "Spodziewały się nas? Obserwowały?"
Miał czas na myślenie. Inne dzieci szły trasą wyznaczoną przez piłkę. Coraz bliższe wycie zwiastowało zbliżanie się Wielkiego, Złego Wilka, zatem dzieci szły ostrożnie, ale dość szybko. Z jednym wyjątkiem... Staś, pewnie zdegustowany widokiem zarówno 'domku', jak i świnek, wlókł się tak wolno, jakby się zastanawiał, czy nie lepiej odbyć pogawędkę z Wilkiem, Wielkim i Złym na dodatek, niż korzystać z zaproszenia świnek. Ale Kuba wolał go nie poganiać pamiętając (bo trudno byłoby natychmiast zapomnieć), jaki los spotkał nieostrożnego Białego Królika.
Widząc, że Jaś łamie wielką gałąź i zabiera się za zacieranie śladów ruszył przed nim. Byłoby to raczej mało rozsądne iść po zacierającym ślady. Chociaż nie wierzył, że to całe zacieranie przyniesie jakiekolwiek pozytywne efekty. Fałszywe ślady - to jeszcze... Wprowadziłyby Wilka, zarówno Wielkiego, jak i Złego, w sam środek jednej z wielu pułapek... Ale nie miał zamiaru zdejmować butów i próbować zostawić wyraźny ślad w samym środku kopczyka...
Przeskoczył kamień, minął kopczyk, linę... I o mały włos wylądowałby w tej samej pułapce, która zjadła Królika, bowiem łagodne tchnienie wiatru przyniosło wprost pod jego nos uroczą woń bijącą od Trzech Knurów...
"Czy one nigdy się nie myją" - przemknęło mu przez głowę, gdy odzyskiwał nagle utraconą równowagę. Z trudem powstrzymał się od zatkania nosa. Ale zdołał się powstrzymać - uznał ten gest za mało elegancki. I dość niebezpieczny, jako że świnki mogłyby się poczuć dotknięte. A jedna z nich trzymała pokaźnych rozmiarów strzelbę...
Przeskoczył nad ostatnią pułapką i stanął w bramie.
- Dzień dobry - powiedział, przekraczając próg. - To miło z waszej strony, że nas... - zawahał się, nie wiedząc, czy traktować gospodarzy jako trzy świnki, czy też jako trzy knury. A różnica płci wymagała użycia odpowiedniej formy czasownika. - Że mogliśmy wejść - dokończył, postanawiając na później odłożyć ten problem.
Obejrzał się przez ramię by sprawdzić, czy Wilk nie wyłania się czasem z lasu. Ale na razie nie było widać ani Wielkiego, ani Złego, ani tym bardziej Wilka. Można było ujrzeć tylko Jasia, który pieczołowicie zacierał ślady.
"Wilk musiałby być ślepy" - pomyślał, ale nic nie powiedział. Podobnie jak nie skomentował wypowiedzi Stasia na temat historii świnek. Przedstawiona, bardzo optymistyczna, wersja różniła się dość znacznie od tej, którą sam wyczytał z 'Poradnika'.
- Piękna forteca - powiedział, by jak najszybciej odwrócić uwagę świnek od niezbyt fortunnych słów Stasia. Mimo wszystko wolał, by prawdziwa historia trzech świnek nie ujrzała światła dziennego...
- Jestem Kuba - przedstawił się na koniec.
Miał nadzieję, że świnki zrewanżują się tym samym. Nie chciał ich pytać o imiona. Ciągle miał przed oczami wróżkę i trzy zmarnowane pytania. Gdyby tu miało być tak samo... Wolał nie ryzykować...
 
Kerm jest offline