Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2007, 12:41   #48
Yourek
 
Reputacja: 1 Yourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputacjęYourek ma wspaniałą reputację
Elfia kobieta opowiadała całą historię smutnym głosem. Constanciusowi nie uszła uwadze także łza spływająca po jej policzku. Było to wielce wzruszające, ale ksiądz usłyszał w życiu wiele więcej mów, które bardziej zapadły w pamięci słuchaczy. Wiedział, że ona sama była szczerze przejęta tą sytuacją, jednak nie miał chęci jej współczuć. Wszak była wynaturzeniem. istotą, których istnienie kościół negował. Z chwila, kiedy przybyli do gospody, całe życie duchownego odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Doktryna, którą głosił i wyznawał, legła w gruzach. Istnieją istoty i zjawiska, o których nie śniło sie nikomu. Nie był więc zdziwiony,a tym bardziej zaskoczony opowieścią. Ba, teraz nawet zaczął myśleć, że może ta cała historia ze znikaniem ludzi jest prawdziwa. To tylko zmotywowało go do tego, aby ruszyć z elfiną.
Niestety, a może na szczęście, jego charakter pozostał ten sam. Nie mógł pozwolić, aby zjawiska, których dzisiaj doświadczył, zmieniły go. Był szanowanym człowiekiem. Był sługą bożym. Pozwolił więc sobie na pełne pogardy prychnięcie, gdy żegnając się ze wszystkimi, kobieta obdarzyła tamtego mężczyznę całusem.

"Jakże rozpustne są te istoty." - mimo niewzruszonej twarzy, obrazującej niesmak, Vinhentheim trochę żałował swojego ochroniarza. Wiedział, że darzy tę kobietę uczuciem. Był to jednak tylko instynktowny, chwilowy żal, który duchowny natychmiast zdusił w zarodku. Milczał przez cały czas. uznał, że nie warto zabierać głosu. Wolał posłuchać. Słuchając człowiek wyłapuje więcej szczegółów, które mogą być później pomocne.

Gospodarz przyniósł jadło. Zarówno mięso, jak i pieczywo były bardzo dobrze przyrządzone. Duchowny zastanawiał się nawet, czy nie są lepsze od tych podawanych w Rzymie. Zapach roznosił sie, drażniąc delikatne nozdrza Constanciusa. Po cichu przyznał Tomaszowi rację. "Tak, sen znacznie spokojniejszy..." Usiadł przy stole, zachowując nienaganne maniery i począł jeść. Zupełnie nie zwracał uwagi na dyskusje mężczyzn z karczmarzem. Gdy Visconti do niego podszedł, był właśnie przełykał kolejny kawałek chleba. Zakrztusił sie i nie był rad, że jego ochroniarz widzi taką naganna postawę przy posiłku. Jednak ten wydawał się tego nie zauważyć. Wielebny dla spokoju zgodził sie na konna podróż. Co prawda wygodniej byłoby pojechać powozem, ale zależało im na czasie. Nie zastanawiał się też długo, w jakim celu Marco udaje się na zewnątrz. Przemęczenie? Chęć poznania okolicy? bardziej prawdopodobna wydawała sie jednak trzecia opcja - żal. Duchowny wiedział, że Visconti ma problem z uczuciami. Nie zatrzymywał go jednak. Miał nadzieje, że mu to przejdzie. Jak ktoś, kto wzdycha nieszczęśliwie do kobiety, może skutecznie dbać o bezpieczeństwo protegowanego?

Po skończonym posiłku, podziękował karczmarzowi kłaniając sie lekko i udał do sypialni. Po raz kolejny zanurzył się w rozmyślaniach.

Skoro istnieją elfy, skoro naprawdę coś nienaturalnego dzieje sie ze słabymi w tamtym mieście, to czy Bóg może istnieć? - był duchownym, ale jego wiara była wątpliwa. Doświadczył wielu niecodziennych rzeczy i naprawdę nie wiedział, co o tym sądzić. - Zostałem wysłany, aby mocą boską oczyścić skażone miejsce. Tylko czy ta moc istnieje? Czy mam dość siły, aby z niej skorzystać? Siły? Nie... - dialog z samym sobą był co najmniej niedorzeczny. Vinhentheim nie przejmował się tym jednak. Musiał usłyszeć własne słowa - Tu nie jest potrzebna siła. Tu potrzeba wiary. Wiary, której nie mam. Pojadę tam, ale na nic się nie przydam. Muszę zachować pozory. Papież musi sie o tym dowiedzieć. Z drugiej strony to niezwykle interesujące... - duchownego pociągały tajemnice, sekrety i pomimo rozterek, nie mógł zaprzeczyć, że chciał rozwikłać zagadkę znikania słabych ludzi.
Z takim postanowieniem, po uprzedniej toalecie, położył się do łoża. Musi być wypoczęty przed podróżą.
 
__________________
W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri
Yourek jest offline