- Griszko został przeze mnie strącony w niebyt.- słowa Lorianny zadziałały nań jak wino najznakomitsze, zdecydowanie poprawiając nastrój wściekłego Krzyżaka. Och, Kordzie Griszko, że też chciałeś wystąpić przeciwko mnie, że też zapragnąłeś mnie zgładzić... Burkhard żałował jedynie Zygfryda- przypuszczał, iż mógł mieć w sobie moc, moc niespotykaną wśród zwykłych ludzi, podobnie jak jego ojciec... Lecz nawet jeżeli potęga jakaś w nim drzemała- nie zdążyła się obudzić...
Opuścił komnatę w ślad za wampirzycą, słysząc zaś padające z jej ust słowo Immortalitatis, skrzywił się nieznacznie. I to nie z powodu niechęci do języka łacińskiego... - Można mnie tak nazwać, lecz nie oddaje to mojego całego kształtu. Ja bowiem pochodzę od niego...- von Truttcheweitz dłonią wskazał w górę, w kierunku nieba- Nieśmiertelne jest moje ciało, potrzebne do czasu, gdy skończy się moja misja tu, na Ziemi. A potrwa jeszcze trochę...- w oczach mężczyzny można było dostrzec obłęd. czyste szaleństwo. Czy Krzyżak był zwyczajnym wariatem...? - Lecz nie o tym mamy mówić.- jakby nagle otrząsnął się, spoważniał- jego oczy znów spowiły się tajemniczą mgiełką, wyprostował się, przybrał wyraz twarzy pasujący do chwili, do jego funkcji- Moje propozycje są nadal aktualne. Twa pomoc w tej chwili, Lorianno, w zamian za nią zaś nasza wdzięczność objawiona koroną księstwa Polskiego zaprzyjaźnionego z Nowym Państwem Zakonnym i z Cesarstwem spoczywająca na twych skroniach, Lorianno.
- Lub to wszystko bez Ciebie.- dodał po chwili- Zabij bowiem mnie, a moje wojska przyspieszą. Rozbij moje armie, a zostaniecie okrzyknięci zbójnickimi poganami. A ja otwieram przed Tobą wrota do chwały, potęgi i władzy...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |