Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-12-2007, 20:25   #121
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Weronika powoli uniosła ciężkie jak kamienie powieki. Mrugnęła nimi parę razy, czekając aż obraz się wyostrzy. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to drzwi na przeciwko fotela, na którym leżała. Odruchowo dotknęła czoło ręką. Zimną ręką. Nie poczuła nic. Usilnie starała sobie przypomnieć, co się stało. Nagle jednak ujrzała wpatrującą się w nią, młodą kobietę.

- Panienka nareszcie się obudziła! Niech panienka zaczeka, zawołam księżną Loriannę... - słowa te dudniły w głowie młodej dziewczyny, która usilnie próbowała zrozumieć ich znaczenie. Księżna Lorianna... Nagle myśli i wspomnienia, przez tą krótką chwilę uśpione, zaczęły przemykać przez głowę szlachcianki w niebywałym tempie. Ucieczka... Paniczne wbiegnięcie do pokoju... Walka... Rozmowa z księżną... Ból... Strach... Do tego ten dziwny, nieznany jej dotąd głód. Z cichym skrzypnięciem otworzyły się drzwi i służka wróciła.

- Strażnicy zaraz zawołają księżną... - poinformowała dziewczynę. Dziwne myśli przebiegały przez jej młodą głowę. Krew... Płynąca w żyłach służki... Nagle zrozumiała. Przypomniała sobie, CO zrobiła. Tego starca i jego krew. Płynącą w żyłach, ciepłą, słodką krew... Nie płakała, nie reagowała na słowa służącej. Czekała na księżną. Miała tyle pytań...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 23-12-2007, 17:48   #122
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Na chwilę świat przestał istnieć dla Laszlo, został w całości zastąpiony oczami profesora. Czuł jak te oczy zdają się sięgać do niego, otaczać go. Poczuł jak mury jakie otaczały jego świadomość od tylu lat, po raz kolejny w jego życiu, zostały zaatakowane z zewnątrz. I chociaż nie wyczuł próby bezpośredniego ataku, wiedział iż Paprocki sondował go.

Poczuł furię. Gdyby ktokolwiek w tej chwili obserwował jego aurę zobaczyłby, jak wszystkie kolory bledną przy dominującej, krwistej czerwieni pulsującej w chaotycznych falach.

"Ten profesorek ... człowiek znikąd ... przybłęda na uczcie! Śmiał użyć mocy przeciwko mnie! Mój pan już by się rzucił na niego w szale, rozerwałby go na strzępy. Poczekaj panie Paprocki ... przyjdzie czas, że zapłacisz za tą obrazę. Twoja krew nakarmi bestię, która nigdy się nie nasyca."

Z największym tylko trudem opanował gniew. Przybył tutaj w konkretnym celu i nawet najgorsze obrazy skierowane przeciwko niemu nie mogły stanąć na drodze jego realizacji. Na porachunki przyjdzie czas później. Dużo później. Przywołał na swoją twarz wiecznie ćwiczony dworski uśmiech.

- "Szanowny panie profesorze, nie śmiem wyrażać opinii, które swoim nie douczonym umysłem konkludowałem. Jako że tak wykształcona osoba uznałaby jedynie za śmieszne." - powiedział niemal naturalnym tonem - "Bardzo byłbym ciekawy porozmawiać z panem dłużej, niemniej jednak muszę przeprosić, jako że chcę moim sługom wydać pewne dyspozycje. Jeżeli pan będzie miał chwilę czasu później, będę zaszczycony mogąc kontynuować naszą rozmowę."

To mówiąc Laszlo skłonił się i powoli odszedł w kierunku wyjścia do sali. Sprawa krzyżacka była priorytetem. Na profesora przyjdzie pora. Jego doświadczenie mówiło, że nieuważni i brawurowi gracze szybko przegrywali.

Przekazał dyspozycje jednemu ze swoich sług. Następnie wrócił do sali balowej, chcąc porozmawiać z Wielkim Marszałkiem lub księżną, jednak szybko zorientował się, iż oboje pogrążeni są teraz w negocjacjach mający zażegnać kryzys. Podszedł więc do księcia, z nadzieją na dowiedzienie się czegoś od niego.

- "Panie" - rzekł cicho widząc księcia w otoczeniu mniej znacznych gości - "Zaniepokoiła mnie wieść o krzyżackiej armii. Czy ma książe jakieś dodatkowe informacje na ten temat?"
 
Szusaku jest offline  
Stary 25-12-2007, 13:56   #123
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Griszko został przeze mnie strącony w niebyt.- słowa Lorianny zadziałały nań jak wino najznakomitsze, zdecydowanie poprawiając nastrój wściekłego Krzyżaka. Och, Kordzie Griszko, że też chciałeś wystąpić przeciwko mnie, że też zapragnąłeś mnie zgładzić... Burkhard żałował jedynie Zygfryda- przypuszczał, iż mógł mieć w sobie moc, moc niespotykaną wśród zwykłych ludzi, podobnie jak jego ojciec... Lecz nawet jeżeli potęga jakaś w nim drzemała- nie zdążyła się obudzić...

Opuścił komnatę w ślad za wampirzycą, słysząc zaś padające z jej ust słowo Immortalitatis, skrzywił się nieznacznie. I to nie z powodu niechęci do języka łacińskiego...

- Można mnie tak nazwać, lecz nie oddaje to mojego całego kształtu. Ja bowiem pochodzę od niego...- von Truttcheweitz dłonią wskazał w górę, w kierunku nieba- Nieśmiertelne jest moje ciało, potrzebne do czasu, gdy skończy się moja misja tu, na Ziemi. A potrwa jeszcze trochę...- w oczach mężczyzny można było dostrzec obłęd. czyste szaleństwo. Czy Krzyżak był zwyczajnym wariatem...?

- Lecz nie o tym mamy mówić.- jakby nagle otrząsnął się, spoważniał- jego oczy znów spowiły się tajemniczą mgiełką, wyprostował się, przybrał wyraz twarzy pasujący do chwili, do jego funkcji- Moje propozycje są nadal aktualne. Twa pomoc w tej chwili, Lorianno, w zamian za nią zaś nasza wdzięczność objawiona koroną księstwa Polskiego zaprzyjaźnionego z Nowym Państwem Zakonnym i z Cesarstwem spoczywająca na twych skroniach, Lorianno.

- Lub to wszystko bez Ciebie.
- dodał po chwili- Zabij bowiem mnie, a moje wojska przyspieszą. Rozbij moje armie, a zostaniecie okrzyknięci zbójnickimi poganami. A ja otwieram przed Tobą wrota do chwały, potęgi i władzy...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 25-12-2007, 15:36   #124
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
„A niech cię, ty chędożony w to nieśmiertelne dupsko synu klechy – matkojebcy! Próbujesz się do mnie dobrać? Mylisz się jednak, biorąc mnie za byle Ventrue czy Brujaha. Ja jestem Lasombra - jestem cieniem, który cię otacza i jeśli tylko zechcę...”

Lorianna uśmiechnęła się słodko do Burkharda, a jej dłoń niby to bezmyślnie poczęła błądzić po postaciach rycerzy polskich, których sylwetki ukazane w chwale i zwycięstwie zdobiły ścienny gobelin.

- To bardzo hojne ze strony waści. Zastanawiam się ino skąd twa troska się bierze. Dlaczego to właśnie mnie wybrałeś - bezwolną niewiastę – na swą powierniczkę? Czyżby twój Bóg znalazł cień litości w swym gniewnym sercu dla pomazanej grzechem istoty, a może to...

Mimo iż przemowa Księżnej zdawała się osiągać moment kulminacyjny, kobieta przerwała, gdyż rozległo się stukanie do drzwi salonu. Po chwili też uchyliły się, a w szparze stanęła pokorna sylwetka służki.

- Pani, wybacz mi proszę wtargniecie.
– zaczęła lękliwe, gdyż oczy Lorianny ciskały błyskawice w jej kierunku. – Tak jak kazałaś, przychodzę z wieścią, że oto młoda szlachcianka obudziła się i oczekuje cię w Żółtym Pokoju.

„Że też akurat teraz musiała... Zaprawdę przecież się nie rozdzielę! Chociaż... może i uda mi się wynieść pewne korzyści, gdy Krzyżak będzie miał wrażenie, że zyskał me zaufanie... Tak, może i dobrze się stało...”

- Dziękuję Marto, już do niej idę. – powiedziała na głos, po czym zwróciła się do von Truttcheweitza Waść wybacz, ale obowiązki gospodyni wzywają. Proponuję jednak, byś towarzyszył mi pani, a obiecuję, że zyskasz na miejscu mą odpowiedź.

Stary rycerz zmarszczył brwi, jakby szukając podstępu w słowach rozmówczyni. Nie potrafiąc jednak w pełni sprecyzować zagrożenia, skinął tylko głową na znak zgody i podał kobiecie ramię.

Tak też ruszyli przed siebie, ramię przy ramieniu – wampir i nieśmiertelny. Bestia i potwór – oboje odziani w ludzką skórę.

Przy wejściu do Żółtej Komnaty Krzyżak zawahał się na moment, wiedział wszak, iż są czary, które zmieniać mogą miejsca otwarte w magiczne więzienia. Takie postępki były jednakże zwyczajem magów, a ci nazbyt chętnie bratali się z potomkami Kaina, wobec czego i tym razem mężczyzna postanowił zaryzykować.

Gdy szlachetnie urodzeni przekroczyli próg, w blasku świec dostrzegli na kanapie wystraszone dziewczę, które wciąż nie potrafiło uporządkować swych wspomnień i oddzielić jawę od snu. Była to Weronika – niesforna córa jakiegoś szlachetki na balu. Coś z nią się stało, twarz dziewczęcia bowiem zbledła, a w oczach pojawiły się dziwne, drapieżne błyski.

- Witaj dziecię, już wszystko dobrze.Księżna powitała ją ciepłymi słowami i przysiadła obok na kanapie, tuląc do siebie dygoczące ciało. – Tak jak ci obiecałam Weroniko, stałaś się wyjątkowa. Teraz prawa twego ojca już cię nie obowiązują. Możesz żyć w mym zamku, bawić się i uczyć. Będziesz się uczyć o ludziach - o ich wojnach, siłach i słabościach... po to, by wiedzieć, co dla nich dobre. Tobie wszak przeznaczone jest teraz kochana moja stać się duchowym wodzem tych biednych ślepców.

Lorianna popatrzyła wymownie na Burkharda, po czym kontynuowała. Jej dłonie, które czule głaskały lica i szyję Weroniki, teraz skierowały się ku skroniom, prowadząc wzrok dziewczęcia na pobliską świecę.

- By zrozumieć moce w tobie drzemiące, musisz teraz dziecko spojrzeć przez ten płomień w głąb siebie. Czy wiesz, co się tam kryje?

Dziewczyna pokręciła przecząco głową.

- Cień. Coś, co zwykły człek widzi, lecz czego nie może tknąć. Ty jednak to potrafisz. Spójrz prosto w ogień i staraj się wniknąć myślą w cień, który rzuca na ścianie, tak, byś mogła uformować zeń widok, jaki tylko pragniesz. Tak, jak ja wcześniej tworzyłam owe kształty i zwierzęta. Zaufaj mi i skup się...

Po tych słowach zapadła cisza. Wciąż trzymając dłonie na głowie Weroniki, Księżna odwróciła głowę w stronę Krzyżaka. Uśmiechnęła się do niego dumnie, ruchem głowy wskazując dziewczynę, która zapadła w dziwny trans.

- Oto moje dziecię. – szepnęła – Prawda, że piękne? Wielu myśli, że nasz rodzaj to bestie, lecz niewielu rozumie, że takimi wcale się nie rodzimy. To świat nas takimi czyni, jego wojny i konflikty. Chcąc przeżyć, trzeba wybrać czy jest się drapieżcą, czy ofiarą, a jak wiadomo... życie królika zazwyczaj jest krótkie, gdy spotka na swej drodze wilka... Nie potrzeba mi władzy, nie potrzeba mi potęgi, i już na pewno nie trzeba mi chwały. Gdyby ludzie potrafili sami rządzić sobą, chętnie zamieszkałabym w jakiejś chatynce na uboczu, wzorem pustelnicy. Lecz nie mogę. Nie mogę tego zrobić, gdy widzę ich głupotę. Czy potrafisz to pojąć mości Burkhardzie?
 
Mira jest offline  
Stary 26-12-2007, 15:34   #125
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Zawiasy w drzwiach zaskrzypiały. Gdy Weronika ujrzała Księżną, uniosła się szybko i schyliła delikatnie przed nią głowę. Księżna Lorianna była pierwszą osobą, przed którą dziewczyna czuła respekt. Przeniosła wzrok na Burkharda. Krzyżak ujrzał w jej oczach skrywaną odrazę, połączoną z zaskoczeniem. Z tego spojrzenia można było wyczytać, co myślała o Krzyżakach. A nie było to nic miłego. Najchętniej splunęła by mu w twarz. Jednak najwyraźniej był gościem Księżnej.

Weronika wysłuchała słów Lorianny, po czym spojrzała na świecę. Widziała tylko płomień i słyszała tylko jego cichy trzask. Jednak powoli zaczynała czuć, jak ogień ją przenikał. Skupiła całą swoją wolę na płomieniu. Gdy poczuła się z nim zjednoczona, przeniosła spojrzenie na ścianę. Pojawił się tam cień, którego praktycznie być nie mogło. Falował delikatnie, nie słuchając Weroniki. Dziewczyna nie zastanawiała się, jak to możliwe. Wiedziała tylko, że jej to nie wychodzi. Zaczęło ogarniać ją poczucie bezsilności... Jednak nagle coś się stało. Cień zawirował i powoli zaczął przybierać rozpoznawalne kształty. Kobieta... W męskim stroju na koniu... Zwierze galopowało przed siebie, a włosy dziewczyny powiewały na wietrze. Tylko po nich można było poznać, że to niewiasta. Po chwili wszystko znikło.

Weronika spojrzała na księżną. Nie wiedziała ile czasu minęło, oraz czy ona też to widziała. Wiedziała za to, że właśnie zrobiła coś niezwykłego i była z tego bardzo dumna.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 29-12-2007, 22:09   #126
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Książe Bolko

Wejście Burkharda wywołało spore zamieszanie wśród zgromadzonych, ale Księżna Lorianna równie sprawnie zapanowała nad niepokojem, jaki zaczął się szerzyć miedzy zaproszonymi, rozwiewając plotki o przybyciu armii krzyżackiej. Następnie udała się wraz z Marszałkiem do komnaty, aby porozmawiać i ostudzić nieco gorącą głowę krzyżaka.

-Spokojnie to tylko niepotwierdzone plotki – Bolko Starał się uspokajać pojedynczych gości, którzy przychodzili do niego chcąc upewnić się, co do najnowszych rewelacji. Nie udzielał jednoznacznych odpowiedzi, nie chciał, bowiem nikogo okłamywać, ale nie mógł sobie pozwolić na to żeby zapanował chaos na bankiecie.

Wieści, które otrzymał od swoich oddanych ludzi nie były jednak pomyślne…

„Całą potęga zakonu w połączeniu z armią Cesarstwa Niemieckiego, to siła, której żadne księstwo polskie nie przeciwstawi się…przynajmniej nie samo” – Nowa myśl zaświtała w umyśle władcy a na jego strapionym obliczu pojawił się mały uśmieszek a w oczach zabłyszczały maleńkie ogniki. –„Może jednak uda mi się odwrócić soją klęskę w zwycięstwo muszę jednak działać z rozwagą”.

- Trzymajcie się ustalonego planu i na razie obserwujcie wojska nieprzyjaciela, ich siła działa również na ich niekorzyść, są wolni, dzięki czemu możemy zyskać cenny czas. – Odrzekł do posłańca, który momentalnie zniknął w korytarzach zamku, żeby przekazać instrukcje dalej. Bolesław nie był może wykwintnym politykiem, ale nie był głupi, wieści o wielkiej armii zakonu przychodziły już od dawna i liczył się z możliwością takiego obrotu sprawy. Jego wojska były gotowe, jednakże były niczym w porównaniu do potęgi, z jaką im się przyjdzie zmierzyć.

Na miejscu gońca pojawił się Laszlo Andras.

- "Panie" - rzekł cicho widząc księcia w otoczeniu mniej znacznych gości - "Zaniepokoiła mnie wieść o krzyżackiej armii. Czy ma książe jakieś dodatkowe informacje na ten temat?"

Gestem kazał Andrasowi przybliżyć się a sam zdecydowanie ściszył głos. Nie wiedzieć czemu ufał temu człowiekowi, zresztą on był przedstawicielem Adama z Cieszyna i zapewne w zastępstwie swojego pana mógł decydować o wielu sprawach. Krótko mówiąc był mu potrzebny.

– Niestety tak, ogromna armia krzyżacka w tym momencie przekracza właśnie granicę mego księstwa. Na domiar złego krzyżacy połączyli swoje siły ze swymi braćmi z Cesarstwa. – mówił beznamiętnie tak jakby ta wiadomość była równie ważna dla niego, co zeszłoroczny śnieg. Tak naprawdę nie miał czasu na zamartwianie się, analizował wszystkie możliwe rozwiązania i tylko jedno wydawało się kończyć pozytywnie…- Jeżeli do tej pory nie były omawiane żadne sojusze, najwyższa pora to zmienić. Jako przedstawiciel swego pana zapewne przyjechałeś z odpowiedzią jakąż to przyszłość Polski widzi twój władca. Czy podzieloną i słabą, która będzie padała do stóp każdemu wrogowi czy zjednoczoną i silną gotową stawić czoła zagrożeniu?

W oczach Bolka widać było zdecydowanie, żądał jasnej odpowiedzi. Nie zamierzał zadowolić się czczą deklaracją, wierzył, bowiem, że lepszej zbieżności wydarzeń nie mógł sobie wymarzyć dla swych celów.
 
mataichi jest offline  
Stary 29-12-2007, 22:21   #127
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Wchodząc do pomieszczenia Burkhard stoczył heroiczną walkę ze swym gniewem. Tak, agresja, nienawiść do tych istot zapanowała nad na co dzień nieporuszonym sercem krzyżaka. Oto bowiem młoda, dotychczas radosna i ciesząca się życiem, acz ciut niepokorna (według tego, co mówiono o Weronice na balu) dziewczyna stała się jednym z dzieci nocy... Jak poradzi sobie jako spokrewniona z samym Kainem? Czy grzech pierworodny, podniesiony w jej nieumarłym umyśle niemal do sensu istnienia, pokona jej dziewczęcą miłość do świata?

Słowa Lorianny przerwały przemyślenia von Truttcheweitza.

- Tak, przyznać Ci rację muszę, o pani. Ciężko jest dzierżyć na swych barkach jarzmo umysłu światłego, gdy płynie się przez ocean głupców. Nie można pozwolić, by owa pochodnia mądrości zatonęła w nim, a gdy wypływa się zbyt wysoko, prosta ludzkość ciągnie nas za nogi w dół, na samo dno.- Burkhard posłał porozumiewawczy uśmiech wampirzycy- Oto i klątwa większa niż mój przymus obserwowania tego, jak świat przemija, i pozbawienie twego życia słońca, Lorianno. Oto nasze złowieszcze przeznaczenie- stanie na czele tłumu, by uchronić go od zagłady. I chociaż wiem, iż nie jest to zadanie łatwe, to przyjemniej jest je wykonywać u boku kogoś podobnego.

- Poza tym, w zamian za tą pomoc, jestem w stanie zaoferować jeszcze jedno...
- wielki marszałek zrobił krótką pauzę i uśmiechnął się pod wąsem- Problemem na naszej "drodze krzyżowej", poza głupotą ludzką są także inni nam podobni, lecz o innych poglądach. Być może wiesz, iż nasz Zakon bardzo niechętnie podchodzi do takich istot... I nie mówię tu o Tobie, księżno czy już niedługo królowo, gdyż Ty sama nie odrzuciłaś naszej przyjaznej dłoni. Inni jednak, przykro mi to stwierdzić, odrzucają ją z sykiem nienawiści. Ich mordujemy.- krótka pauza, zapewne dla podkreślenia ostatnich słów.

- Nie tykamy jednak przyjaciół naszych przyjaciół. Odrzucając retoryczne gierki słowne rzec mogę, iż to od Ciebie będzie zależało jak wielu Spokrewnionych będzie miało prawo istnienia na terenach Państwa Polskiego. Nie przeczę, iż sama dałabyś sobie rady z wrogami, o Pani- lecz po cóż, gdy Zakon sam chętnie załatwi to za ciebie?

Uśmiech nie opuszczał twarzy Burkharda. Nie myślał już o zgubnym losie Weroniki- ona nic nie znaczyła. Krzyżak przechodził do wielkiej polityki...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 30-12-2007, 01:01   #128
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
post napisany przy przyzwoleniu Greya na zNPCowanie postaci Jakuba, na jakiś czas...

- Cóż to sprowadza papieskiego totumfackiego w tak dalekie od Romy strony - arcybiskup nawet nie ruszył się na krok ze swojego wygodnego miejsca. - Zaprawdę nie spodziewałem się, że ten skromny zjazd możnowładców ziem polskich, tak duże zainteresowanie wzbudzi - Jakub uśmiechnął się szelmowsko pod nosem. - Zechciej poznać, to książę Andrzej, prawdziwy postrach wschodniej rubieży tej ziemi, mąż waleczny i o dobro tego kraju zatroskany.

Gabriel spokojnie wysłuchiwał słów kapłana. Księciu Andrzejowi oddał pokłon. - Wasza Ekscelencja raczy żartować, próbując umniejszać rangę tego spotkania. Wszak wszyscy wiemy w jak newralgicznym miejscu Europy przyszło twoim owieczkom arcybiskupie zamieszkiwać. Ojciec Święty Bonifacy ma na temat przyszłości tego kraju swój własny plan... któren to jestem zobowiązany przez Jego Świętobliwość papę rzymskiego i księcia Władysława tobie przedstawić, z racji powagi urzędu jaki Ci panie przyszło sprawować.

- Niemniej jednak nim zacznę mówić... - Vasques przerwał na chwilę - ... zechciej biskupie zapewnić nam trochę prywatności, w takich miejscach często ściany mają uszy...

Jakub skrzywił się na dźwięk słów Gabriela, nie mógł jednak przypuszczać, że spec od "mokrej roboty" na usługach Świętego Oficjum nie zna jego małego sekretu. Jego tłuste, króciutkie ale odziane w piękne pierścienie palce wykonały kilka umykających wzrokowi znaków w powietrzu. - Możesz mówić Vasques, teraz nie ma obaw, że ktokolwiek nas usłyszy, a jeśli nawet przyszłoby do głowy podjąć jakąś próbę inwigilacji, to dowiemy się o tym pierwsi.

- Wybornie biskupie, bo to sprawa najwyższej wagi i tajemnicy. Jak Ci zapewne wiadomo, nieledwie wiosny dwie temu, książę Władysław gościł u Ojca Świętego. Dał się na dworze rzymskim poznać, jako człek roztropny o silnym charakterze, zdolnym przewodzić państwu... Królestwu Polskiemu, które ma szansę się zjednoczyć. Ojciec Święty życzy sobie by takie państwo powstało i udziela wszelkiego poparcia dla księcia Władysława, wyraża także swoje zadowolenie z faktu, iż wasza Świętobliwość aktywnie wspiera księcia Władysława, czemu daliście wyraz na zjeździe w ubiegłym roku w Kaliszu.
Rycerz przerwał na moment wypowiedź by zaczerpnąć oddechy przed najważniejszym... - Rzeczą jasną jest, że nie jest to poparcie bezinteresowne. Papa rzymski liczy na świętopietrze, które Królestwo Polskie regularnie będzie płacić, a także chce by zjednoczone polskie Królestwo stanowiło przeciwwagę dla rozszalałego w ostatnim czasie prawawosławia, które zaczyna zagrażać na Bałkanach, jedynie słusznej i prawdziwej wierze rzymskiej. Pragnie też pokoju między państwem Zakonnym a Królestwem Polskim, by zapał rycerzy Niepokalanej skierować ku pogańskim ludom Litwy i Rusi.

- Cieszy mnie niezmiernie, że sam papież tak żywo interesuje się losem tej ziemi, w tak... bezinteresowny sposób. Papieskie pozwolenie na koronację było by wielkim atutem w rozgrywkach pomiędzy książętami. Jest jednak mały szkopuł w właściwie trzy szkopuły: księżna Lorianna i jaj zaślepiony mąż, wielki marszałek krzyżacki, który wyraźnie uzurpuje sobie prawo do tych ziem i wreszcie w jak sposób zmusić Cesarza Rzymskiego do poparcia starań o koronę dla Łokietka? -
małe oczka Jakuba świdrowały Gabriela na wylot, jak szermierz cieszący się z udanej riposty.

- Co do waszych wątpliwości, to niech wasza Ekscelencja wybaczy posłużę się dosłownie słowami papy Bonifacego: " Co do Cesarza Rzeszy, to niech nie próbuje nawet fikać, bo go ekskomuniką jebańca samozawańca obłożę i będzie dzwonił zębami pod swoją Canossą jak mu się nie podoba, więc jego mamy z głowy. Sprawę Zakonu wam pozostawiam do załatwienia, wielki marszałek Brukhard to człek wielkiego talentu politycznego, na pewno dostrzeże profity płynące z takiego rozwiązania, dla pewności poślę jeszcze list do Wielkiego Mistrza, to powinno odnieść odpowiedni skutek, nie zapominajmy wszak, kto ich matactwa z Ziemią Dobrzyńską poparł. A oporne książętka, zwłaszcza Bolesława i jego małżonkę, zresztą co ja Ci będę dużo gadał - wiesz co robić Gabrielu wszak brudna robota to dla Ciebie nie pierwszyzna..." - koniec cytatu arcybiskupie. Myślę, że to powinno rozwiać wszelkie wasze wątpliwości. Co waszej osoby Arcybiskupie to papież wspominał coś o kardynalskiej purpurze i zostaniu zwierzchnikiem Kościoła Rzymskiego na ziemiach Europy Wschodniej, od Królestwa polskiego począwszy... Pytam tedy jaka jest wasza odpowiedź Biskupie, mus mi to wiedzieć teraz zanim rozmówię się z Trutcheweitzem...?

Świnka obracał w ręku kielich z winem,wpatrując się w niego niczym w twarz wieszczki Sybilli, jakby w tym krwistoczerwonym płynie miał znaleźć odpowiedź. Przeniósł spojrzenie swoich małych oczek na oblicze Gabriela, który cierpliwie wyczekiwał odpowiedzi...

- Twoje poselstwo wielkiego wyjścia mi nie zostawia, panie Vasques. Propozycje papy Bonifacego zmuszony jestem przyjąć, choć nie jest ona najlepsza. Niemniej jednak mnie leży na sercu dobro tego kraju, a książę Władysław to jeden z najbardziej wpływowych książąt a teraz dzięki poparciu papieża i Cesarza, jedyny chyba zdolen by Koronę na swą głowę włożyć. Tedy moja odpowiedź brzmi: Tak, zgadzam się. Jeśli taka wola boska, to koronację przeprowadzę...

Gabriel zachował kamienną twarz, choć w jego duszy wrzała wola zwycięstwa. Pierwszy i najważniejszy krok został uczyniony... teraz jeszcze pozostało mu paktować z Brukhardem.... a potem jeszcze jedna sprawa... paląca sprawa... - Paląca - to dobre słowo - zaśmiał się cicho pod nosem.

- A ty mości książę Andrzeju, po czyjej stronie jesteś gotów stanąć? Wszak w niektórych kręgach szeroko mówi się o twojej nienawiści do prawosławnych a zaręczam Ci, że pod wodzą Łokietka, nieraz będziesz mógł przysłużyć się prawdziwej wierze...
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 30-12-2007 o 11:02.
merill jest offline  
Stary 02-01-2008, 12:22   #129
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Tak właśnie dziecko, dobrze sobie poradziłaś. – rzekła księżna do Weroniki, głaszcząc jej lśniące, pachnące ziołami włosy.

Celowo zignorowała Krzyżaka, chcąc zobaczyć jego reakcje, przyjrzeć się twarzy. Zauważyła wszak u ludzi śmieszną zależność – śmieszną wg. niej. Kontrolowali oni swoja mimikę tylko wówczas, gdy mówili, zakładając wtedy na twarz obrane wcześniej maski. Jednakże milczenie, to tchnienie czasu bez żadnej zaplanowanej czynności, wybijało ich z roli, którą na siebie przyjęli i wtedy to właśnie można było dostrzec oblicze bestii...
Tak, bo bestia mieszkała również w ludziach i to może straszniejsza niz ta niesmiertelna, bowiem pozornie tylko głupia i niewinna... lecz tylko pozornie.

- Weroniko, kochana moja. Lorianna zwróciła się znów do młodej wampirzycy. – Wiele winnam ci opowiedzieć, lecz niestety teraz nie ma na to czasu, gdyż oto trzeba nam ustalić drogę, jaką obierzemy zmierzając ku przyszłości. Muszę porozmawiać z waść von Truttcheweitzem, - tu spojrzała na niezadowolona minę Krzyżaka – dlategoż mam dla ciebie zadanie. Widzisz moja droga, otóż aby móc kierować ludźmi, najpierw trzeba ich zrozumieć. Idź na bal i słuchaj, mów, tańcz... ale przede wszystkim słuchaj. Pamiętaj, że dla tych ludzi, nawet twych rodziców nic się nie zmieniło. Ot po prostu księżna Lorianna przyjęła cię na swój dwór.

Kiedy dziewczyna, posłuszna wedle znanych jej praw, udała się do wyjścia, jej „matka” wstrzymała ją ruchem dłoni.

- Pamiętaj też o jeszcze jednym moje dziecko... nie wolno ci teraz używać mocy. Dopóki bowiem nad nią nie panujesz, możesz uczynić więcej krzywdy niż pożytku. A teraz idź... wierzę w ciebie.


To rzekłszy, księżna wskazała dziewczynie drzwi i poczekała, aż ta zniknie za nimi.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-01-2008, 20:01   #130
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
- Weroniko, kochana moja. (...) Ot po prostu księżna Lorianna przyjęła cię na swój dwór.

Weronika wysłuchała tych słów z powagą na twarzy. Księżna chciała bez świadków porozmawiać z tym pyszałkowatym Krzyżakiem. Może nawet o sprawach wagi państwowej? Już chciała wyjść, kiedy Księżna zatrzymała ją ręką.


- Pamiętaj też o jeszcze jednym moje dziecko... nie wolno ci teraz używać mocy. Dopóki bowiem nad nią nie panujesz, możesz uczynić więcej krzywdy niż pożytku. A teraz idź... wierzę w ciebie.

- Ale... Jeśli nad tym nie zapanuję? Jeśli przez przypadek zrobię coś... niezwykłego, o czym nawet nie wiedziałam?

Gdy otrzymała odpowiedź, uspokojona, przytaknęła i wyszła. Powoli udała się w stronę sali balowej, rozważając słowa Księżnej Lorianny. ~Żeby kierować, trzeba zrozumieć...~ Cały bal całkowicie zmienił dla niej znaczenie. Nie był już nudnym, przymusowym spotkaniem ludzi, pyszniących się, kto ma jakie wojsko i kto ma pełniejszy skarbiec. Teraz był zadaniem, nauką, wyzwaniem. Z głową pełną takich myśli wkroczyła na salę. Zaczęła spacerować po sali, zamieniła parę słów z rodzicami, oraz usłyszała pogłoski o armii krzyżackiej. ~To dlatego Księżna rozmawiała z tym Krzyżakiem...~ Usiadła przy stole i słuchała...
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172