Odpowiedź - No wisz, nie mogę ci zdradzić swoje imienia. Co jakby tu psy wpadły? Kłapiąc o psach mam namyśli milicję jakbyś nie znał żargonu. Może i bym uciekł przez tamten zsyp na węgiel. - Powiedział człowieczek wskazując na małe. drewniane drzwiczki, które znajdowały się na lewo od Albrechta. Były zamknięte na kłutkę, która wyglądała na dość solidną. - No ale ty powiedziałbyś moje imię psom i bym musiał uciekać. A ja nie mogę zostawić mojej mamusi. Chorowita jest rozumisz? A co do pracowania tu to nie masz szans. Przykro mi, ale twoja przyszłość to branża niewolnika.
Człowieczek popatrzył na Marka z litością. Jednak po chwili skierował swoje kroki do dwójki krasnoludów.
- Wy jesteście równie śmieszni co tamten piękniś. Jeden chce wyrywać łańcuchy niczym ucieczka z Alkatraz, a drugi "Stoi na stacji lokomotywa, ciężka ogromna i pot z niej spływa". Ta ponoć wyście takie lokomotywy wymyślili. Kupa żelastwa na parę jak te wasze żyrokopety. Samie i dyszy węgla w to z tonę trzeba wpakować, żeby to sie przynajmniej o krok ruszyło. Mój sąsiad Herbert. Wielki podróżnik mówił, że używacie tego do podróżowania pomiędzy tymi swoimi twierdzami. A mówiąc o twierdzach. Kisicie się w nich nasiąkając chaosem, a później jak wychodzicie to prawdziwe dzikusy z was są. Ale jedno mi się w was podoba. Nienawidzicie tych drzewolubów tak samo jak ja. No, ale jakby żadne z was głupie małpy nie zauważyło to tymi łańcuchami jesteście też przykuci do ścian.
Człowieczek spowrotem usiadł na taborecie.
Ostatnio edytowane przez Lotar : 28-12-2007 o 17:59.
|