Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2007, 22:09   #126
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Książe Bolko

Wejście Burkharda wywołało spore zamieszanie wśród zgromadzonych, ale Księżna Lorianna równie sprawnie zapanowała nad niepokojem, jaki zaczął się szerzyć miedzy zaproszonymi, rozwiewając plotki o przybyciu armii krzyżackiej. Następnie udała się wraz z Marszałkiem do komnaty, aby porozmawiać i ostudzić nieco gorącą głowę krzyżaka.

-Spokojnie to tylko niepotwierdzone plotki – Bolko Starał się uspokajać pojedynczych gości, którzy przychodzili do niego chcąc upewnić się, co do najnowszych rewelacji. Nie udzielał jednoznacznych odpowiedzi, nie chciał, bowiem nikogo okłamywać, ale nie mógł sobie pozwolić na to żeby zapanował chaos na bankiecie.

Wieści, które otrzymał od swoich oddanych ludzi nie były jednak pomyślne…

„Całą potęga zakonu w połączeniu z armią Cesarstwa Niemieckiego, to siła, której żadne księstwo polskie nie przeciwstawi się…przynajmniej nie samo” – Nowa myśl zaświtała w umyśle władcy a na jego strapionym obliczu pojawił się mały uśmieszek a w oczach zabłyszczały maleńkie ogniki. –„Może jednak uda mi się odwrócić soją klęskę w zwycięstwo muszę jednak działać z rozwagą”.

- Trzymajcie się ustalonego planu i na razie obserwujcie wojska nieprzyjaciela, ich siła działa również na ich niekorzyść, są wolni, dzięki czemu możemy zyskać cenny czas. – Odrzekł do posłańca, który momentalnie zniknął w korytarzach zamku, żeby przekazać instrukcje dalej. Bolesław nie był może wykwintnym politykiem, ale nie był głupi, wieści o wielkiej armii zakonu przychodziły już od dawna i liczył się z możliwością takiego obrotu sprawy. Jego wojska były gotowe, jednakże były niczym w porównaniu do potęgi, z jaką im się przyjdzie zmierzyć.

Na miejscu gońca pojawił się Laszlo Andras.

- "Panie" - rzekł cicho widząc księcia w otoczeniu mniej znacznych gości - "Zaniepokoiła mnie wieść o krzyżackiej armii. Czy ma książe jakieś dodatkowe informacje na ten temat?"

Gestem kazał Andrasowi przybliżyć się a sam zdecydowanie ściszył głos. Nie wiedzieć czemu ufał temu człowiekowi, zresztą on był przedstawicielem Adama z Cieszyna i zapewne w zastępstwie swojego pana mógł decydować o wielu sprawach. Krótko mówiąc był mu potrzebny.

– Niestety tak, ogromna armia krzyżacka w tym momencie przekracza właśnie granicę mego księstwa. Na domiar złego krzyżacy połączyli swoje siły ze swymi braćmi z Cesarstwa. – mówił beznamiętnie tak jakby ta wiadomość była równie ważna dla niego, co zeszłoroczny śnieg. Tak naprawdę nie miał czasu na zamartwianie się, analizował wszystkie możliwe rozwiązania i tylko jedno wydawało się kończyć pozytywnie…- Jeżeli do tej pory nie były omawiane żadne sojusze, najwyższa pora to zmienić. Jako przedstawiciel swego pana zapewne przyjechałeś z odpowiedzią jakąż to przyszłość Polski widzi twój władca. Czy podzieloną i słabą, która będzie padała do stóp każdemu wrogowi czy zjednoczoną i silną gotową stawić czoła zagrożeniu?

W oczach Bolka widać było zdecydowanie, żądał jasnej odpowiedzi. Nie zamierzał zadowolić się czczą deklaracją, wierzył, bowiem, że lepszej zbieżności wydarzeń nie mógł sobie wymarzyć dla swych celów.
 
mataichi jest offline