Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2007, 22:45   #108
Hael
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Cholera

Przez te wszystkie lata swego nieżycia, Brian wyrobił sobie opinię, iż w żadnym języku nie można zakląć tak wyraziście, melodyjnie i odprężająco, jak po polsku. Rzecz jasna, nie zwykł w ten sposób dawać upustu emocjom w towarzystwie. Teraz jednak, pośród nagich drzew i trzeszczącego śniegu, znalazł doskonałą okazję do odświeżenia całego tkwiącego w jego pamięci asortymentu.
Gangrel, plując sobie w brodę nadal biegł od drzewa do drzewa, w beznadziejnym wysiłku odszukania grupki malkavian. Był na siebie wściekły. Jak mógł do tego stopnia stracić nad sobą panowanie? Powoli jego bieg zaczął zmieniać się w powolny i niemrawy marsz.
Jak mam teraz wrócić do księcia? Co mam powiedzieć? Ahrr...
Bezsilność zaczęła przeradzać się we wściekłość. Czuł w sobie krew dzikusa, krew gangrela - którą przecież tak umiejętnie trzymał na wodzy. Miał ochotę bić, szarpać, niszczyć...
Brian zamknął oczy. Oddychał głęboko. Czuł w sobie bestię. Odczuł nagle ogromną pokusę zapomnieć na chwilę o konwenansach, zapolować, poczuć krew... Uzupełnić zapas Vitae, nadwątlony po tym szaleńczym biegu. Ale przecież nie mógł sobie na to pozwolić. Musiał wrócić do księcia, uczestniczyć w pierwszym zebraniu rady. A jak wracać? Ponowne użycie akceleracji byłoby głupotą, spacer zająłby mu zbyt długo - a na dodatek Brian nie miał pojęcia, gdzie jest.
Nagle jednak, dotarło do niego co powinien zrobić. Uśmiechnął się sam do siebie. Ponownie przymknął oczy i skupił się.
Po chwili Brian zniknął, a miast niego jakiś duży, szary nietoperz zamachał błoniastymi skrzydłami i uleciał w czerń nocy. [Transformacja]

*

Znalezienie pozostałych nie było zbyt trudne. W domu pozbawionym harców Malkavian wystarczyło tylko w pełnym uwagi skupieniu nadsłuchiwać innych głosów... [Nadwrażliwość]
Brian bez problemu odnalazł miejsce obradowania Rady. Pomimo iż Gangrel starał się wejść do zdezelowanej sali dyskretnie, to gdy tylko przekroczył jej próg, oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się na niego. Jedynie Książe nie pozwolił wejść sobie w wątek, skończył swe zdanie i dopiero wówczas zerknął na niego. Brian skłonił się i powiedział lekkim, zdecydowanym głosem:
- Przepraszam za spóźnienie! Pozwoliłem sobie przeprowadzić mały wywiad w terenie, no i cóż... Najwyraźniej nasi Malkavianie są sprytniejsi, niż nam się wydawało. - Brian westchnął, po czym znów uśmiechnął się lekko. – Mam nadzieję, iż nie ominęło mnie zbyt wiele?
Gangrel rozejrzał się szybko, i jak gdyby nigdy nic, zajął miejsce przy jednej ze szkolnych ławek. Nie miał zamiaru otwarcie przyznawać się do swej porażki, tym bardziej iż pewnie i bez tego była ona dość widoczna, a on sam nadal nie mógł jej sobie wybaczyć.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline