Piotruś Czarny
Piotruś poczuł na ramieniu dotyk ciepłej i drżącej dłoni. A może to on zadrżał w reakcji na niespodziewany dotyk. Odwrócił głowę i okazało się, że właścicielka ręki jest Misia. Piotruś uśmiechnął się do niej. „Księżniczka w błękitnej sukience” – przypomniał sobie jak zobaczył ją dziś rano na polanie. Była jedynym dzieckiem z jakim udało mu się nawiązać jakikolwiek kontakt. „Muszę się lepiej przyjrzeć tej małej dziewczynce z dużym rozumkiem” – pomyślał chłopiec.
Nie czas i nie miejsca na przyglądanie się komukolwiek. Niewiele było widać, bo dzieci podążały za świnkami przez wąski i ciemny korytarz. Beton i wilgoć nie nastrajały pozytywnie. Piotruś szedł obok Monisi, która znowu go zagadnęła, kiedy wychodzili z obskurnego korytarza: - Piotrek? - powiedziała cicho Misia. - Słucham – odpowiedział chłopiec. - Musimy szybko coś wymyślić. Musimy zabić Wilka, bo tak czy inaczej ruszy za nami. – dopowiedziała dziewczynka.
W tej chwili jedna ze świnek zwróciła się do Piotrusia: - Wy byście nigdy nie zjedli świnki, nie można jeść mówiących zwierząt. Prawda chłopczyku? Ty to wiesz dobrze, w Narni nie jedli! - Zabić!? Nie możemy zabić wilka. – Piotruś próbował wytłumaczyć Monisi, to co ułożyło mu się w myślach - Przecież on potrafi mówić i myśleć, czyli jest jednym z magicznych stworzeń. Nie można jeść mówiących zwierząt– potwierdził Piotruś - ale nie można ich też zabijać. Trzeba znaleźć takie rozwiązanie, w którym wilk będzie syty, a owca (znaczy świnka) cała.
„Ten Wilk nie jest chyba od urodzenia bestią i nie od razu zyskał przydomek „zły”. Na pewno kiedyś był szczenięciem, młodym wilkiem lubiącym biegać i bawić się ze swymi wilczymi braćmi.” – Piotruś próbował oswoić w myślach obraz wilka, wyobraził sobie taką wilczą rodzinę.
„Nie chce mi się wierzyć, że to Wielki, Zły Wilk stał za całym złem w tej krainie. To zamieszanie w bajkach może być winą jakiegoś ogromnego zbioru nienawiści. Czy ten wilk jest naprawdę taki zły jak go malują?” – chłopiec pytał sam siebie.
„Świnki wyglądały niechlujnie, ale Piotrusiowi udało się rozróżnić pewne cechy. Pierwsza świnka wydawała się mieć słomiany zapał. Druga była tak drętwa, tak jakby była wystrugana z drewna. Trzecia za to rumieniła się tak intensywnie jak cegły w jej domku.” - A Ty świnko odłóż tą strzelbę i nie celuj w nas. Nikt nie będzie tu nikogo zabijał, to odwieczne prawo natury!
Ostatnio edytowane przez Adr : 31-12-2007 o 12:07.
|