hmmm niewiem czy moge go nazywac moim MG bo juz od jakiegos czasu u niego niegram, no ale ...
koles prowadzi proste niewymagajace D&D troszke sieczki duzo labiryntow, pulapki...
wszystko bylo by cool gdyby w ktoryms momencie mu sie niepozmienialo i niezaczal masowo zabijac graczy... stalo sie standardem ze z piecio osobowej ekipy po jednej sesji przezywa 1-2 osoby (ktore gina na nastepnej) generalnie brakuje mu poczucia umiaru, czasami jednak trzeba pozwolic na cos gracza i nac im mozliwosc pogrania (dodam jeszcze ze gracze niegina z powodu glupoty tylko zbyt duzej ilosci przeciwnikow, pulapek i leveli jakie posiadaja przeciwnicy... trudno wymagac od druzyny pelnej gotowosci bojowej jak po kolejnej potyczce postacie czarujace "sie wyczerpaly" eliksiry sie skonczyly a przed wami podziemia ktore mozesz przetrwac jedynie prac naprzod bo pozosrtale drogi sa juz "nieaktualne")
__________________ "Nie potrzeba szukać eliksirów nieśmiertelności,
genialni ludzie i tak są nieśmiertelni" |