Agosto był zadowolony, ze na statku znalazło się tyle przydatnych rzeczy. Podszedł do burty i spojrzał w stronę, wskazywaną przez kobietę. Rzeczywiście, coś tam było. Coś żywego.
W następnej chwili rozległ się głos fenna. Jondhen wiedział, że po incydencie w ładowni, ten nie odwróci się do niego plecami. Nie obchodziło go to specjalnie w tej chwili, gdyż nie miałby żadnych profitów ze śmierci obojga. Co więcej, dziewczyna nie należała do brzydkich. Chcąc, nie chcąc przeleciał wzrokiem od stóp do głów zatrzymując go w niektórych miejscach. Jednak to, co zdumiało go w zachowaniu Apsu, to fakt, że emanowała niespotykanym optymizmem i entuzjazmem. Być może mieli spędzić tu dużo czasu, a ona i tak się cieszyła i żartowała. - Na twoim miejscu nie cieszyłbym się tak. - Agosto podszedł do dziewczyny, nie spuszczając wzroku z fenna, co chwile przenosząc go na szalupę - Więcej osób oznacza więcej jedzenia do podziału. Jeszcze możemy to boleśnie odczuć.
W istocie, nie przejmował się, że zabraknie jedzenia. Przynajmniej nie jemu. Nie był jednak skory do powiększenia grona rozbitków. Na pewno zaowocuje to jakimś konfliktem. Ba, może nie jednym.
__________________ W takich sytuacjach, gdy warstwa nakłada się na warstwę, gdy wszystko jest fasadą, wplecioną w sieci oszustwa, prawdą jest to, co z nią uczynisz. - Artemis Entreri |