Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2008, 19:50   #21
Marcellus
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Gdy zamaskowani mezczyzni ruszyli w ich strone reka Grunthara zamoczynnie powedrowala do rekojesci miecza. Ostrze bylo jednak wielkie tak jak i jego wlasciciel, barbazynca nie mogl wiec wykorzystac w pelni rozmiarow swoich i swojej broni.
Wzial gleboki oddech i uspokoil sie, musial byc spokojny podczas tej walki bowiem otoczony byl nie znajomymi ktorych moglby zranic gdyby wpadl w niekontrolowany szal.
Ku jego rozczarowaniu wrogowie zaatakowali jego nowych towarzyszy widocznie czujac zrozumialy lek przed zelaznymi miesniami mlodego barbazyncy. Jego nowi towarzysze okazali sie nadwyraz zaradni i poradzili sobie sprawnie z napastnikami.

Juz po walce zauwazyl ze martwy krasnolud trzyma w zelaznym uscisku swej koscistej dloni pergamin. Grunthar z latwoscia wyrwal go z martwej dloni, niezdazyl jednak mu sie przyjrzec bowiem Justin wymuskal mu go z reki.

Mordercy!! Zabili Kogos!!- rozlegl sie donosny krzyk.
Cala druzyna niezwykle jak na nia zgodnie zaczela uciekac w kierunku wskazanym przez Justina.
Gunthar puscil reszte druzyny przodem poczym ruszyl za nimi zabezpieczajac tyly. Dla kogos wychowanego w gorach taki bieg byl niczym dlatego biegnac zasimial sie glosno i powiedzial.
Zaprawde racje mial moj ojciec mowiac iz miasto to niebezpieczny teren. Pierwsza noc a tu tyle wrazen. I dlaczego wlasciwie uciekamy ? Wszak to oni zaatakowali nas a nie odwrotnie.
 

Ostatnio edytowane przez Marcellus : 02-01-2008 o 21:04.
Marcellus jest offline