Justin spojrzał na nowo przybyłego, a potem rzekł do reszty kompanii.
- Widziałem go chwilę wcześniej. Szedł za nami - powiedział, trzymając rękę blisko rękojeści miecza. - Śledzeniem bym tego nie nazwał... Wprost rzucał się w oczy - spojrzał na pióra zdobiące nieznajomego. - Chyba, że udawał pawia - dodał z kpiącym uśmiechem.
- Proponowałbym, żebyś powiedział, co go tu sprowadza... - rzekł do mężczyzny w czerni - A potem zobaczymy...
Wieloznaczny uśmiech był ledwo widoczny w niezbyt jasnym pomieszczeniu.
- Spocznij wygodnie - wskazał nieznajomemu podłogę, jako że krzeseł w pomieszczeniu było raczej mało.
- Do zachodu słońca pozostało jeszcze trochę czasu, więc bez problemów zdołamy sobie wyjaśnić kilka spraw.
Spojrzał na Agosta.
- Zdaje się, że znasz miasto. Pewnie wiesz, jak się stąd wydostać, bez zwracania czyjejś uwagi... "Mamy na karku tajemniczych czarnych zabójców" - pomyślał. - "Do tego dojdzie straż miejska... Z pewnością kilku świadków opisze nasz wygląd..."
- Warto by jeszcze zdecydować - dodał z przekąsem - czy pozabijamy się już teraz, czy też trochę poczekamy...
Oparł się o ścianę. Niezbyt ufał swoim towarzyszom i wolał nie mieć żadnego z nich za swoimi plecami.
- Ja bym proponował tę drugą możliwość.
Ręka spoczywająca na rękojeści noża wyraźnie sugerowała, że Justin nie pozostanie bierny, jeśli ktoś wybierze pierwszą opcję...
Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-01-2008 o 17:02.
|