Zgodnie z Twoją prośbą z pierwszej części posta nie będę dalej dyskutował, chociaż nadal obstaję przy swoim.
Co do profesji np. zabójca. Myślę, że taka profesja ma sens. Jednak skłaniałbym się nie do kolesia, który kiedyś podszedł do typa na środku ulicy i uciął mu łeb i już jest mordercą. Myślę, że morderca powinien być najwyższego stopnia klasą porównywalną z arcymagiem i arcykapłanem. Jest przecież różnica między chłopcem, który zamordował człowieka w obronie i w ten sposób został mordercą, a wielkim, tępym osiłkiem który zgarnia jednym ciosem dwóch wojowników cesarza. Tak więc chodzi mi o takiego człowieka, którego pasją jest mordowanie, takiego psychola. Jednocześnie nie jest on skrytobójcą bo woli bezpośrednie podejście, ale nie może mieć zwykłej profesji bo żadnej z innych nie spełnia. Nie podejmę się szczegółowego opisu z powodu braku weny
