Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2008, 12:31   #154
Khemi
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Nirel właśnie kończył opatrywać sobie lewe ramię. Koszula była w strzępach a twarz tropiciela wykrzywił grymas pełen goryczy. Mógłby pewnie pomyśleć, że zniszczył swoją najlepszą koszulę, gdyby nie fakt, że była to jedyna zwyczajna koszula, jaką posiadał. Postrzępione resztki koszuli młodzieniec zerwał stanowczo, acz uważnie, by nie zahaczyć o nowo założony opatrunek. Tego Nirel nauczył się w dziczy - radzić sobie nawet w najcięższych sytuacjach, używając tylko niezbędnych, dostępnych środków.

W momencie, gdy ręka była odpowiednio zabezpieczona, a sokolnik kończył ostatni supeł, na taras wybiegł Achmed, niosąc rozżarzone ostrze. Nirel spojrzał na druha i ponownie na jego twarzy pojawił się grymas, który można by nazwać serdecznym uśmiechem, gdyby nie to, że krył się w nim także wyraz bólu. - to, mam nadzieję, będzie zbędne -, rzekł łowca i ponownie się uśmiechnął, tym razem już wyraźnie serdecznie, jak gdyby ból zmalał na chwilkę.

W tej samej chwili zaczęło się dziać coś dziwnego, coś, czego tropiciel z początku nie pojął. Z początku nasunęła mu się najgłupsza z możliwych myśli, że oto krasnolud znalazł sobie najlepsze z możliwych miejsc, oraz najlepszy czas na ćwiczenia swej sprawności fizycznej. Nie trwało to jednak długo, gdyż wrodzony, niemalże bliski zwierzęcemu instynkt ostrzegł Nirela, że coś jest nie w porządku. Młodzieniec od razu też dostrzegł, że to samo musiało zaalarmować Achmeda, choć ten zapewne swój instynkt zawdzięczał innemu, niż Nirel wyszkoleniu.
Sokolnik wstał powoli, jednocześnie zdejmując sprawną, prawą ręką kołczan ze strzałami, delikatnie kładąc go obok leżącego łuku. ~ To mi się teraz nie przyda, nawet, gdybym miał obie ręce sprawne ~, pomyślał sokolnik i jednocześnie wycofywał się powoli, starając się być ciągle zwróconym przodem do Gnargo, Achmeda, oraz czegoś, czego nie mógł zobaczyć, a co atakowało krasnoluda. Głośne sapanie i odgłosy, jakie wydawał krasnolud nie pozwalały mu się skoncentrować na innych dźwiękach, a twarda posadzka tarasu też nie pomogłaby w zlokalizowaniu nikogo. Zapewne jedyne, co mogłoby pomóc tropicielowi to zapach, lecz ten zapewne i tak zmieszany był już z potem walczących. ~ A co ze wzrokiem? ~ podpowiedział łowcy jego niemalże wrodzony dar do obserwacji i szukania śladów tam, gdzie inni nie widzieliby niczego. Nirel nadal odsuwał się z tarasu, aż pod stopami poczuł ubity grunt. Przykucnął powoli, nie spuszczając ze wzroku walczących. Sięgnął zdrową dłonią w kierunku ziemi i mocno wbił palce w grunt, chcąc zebrać jak najwięcej ziemi w dłoń. Rozejrzał się szybko dookoła, dostrzegając za sobą, w pewnej odległości fontannę. ~ Jeśli to mi się nie uda, to może woda pomoże? ~. Spojrzał znów w stronę walczących, wyprostował się i zrobił trzy kroki w stronę krasnoluda i, jak się domyślał, niewidzialnego przeciwnika. Stanął na chwilę, dając sobie kilka sekund na przeanalizowanie, gdzie mógłby być niewidzialny przeciwnik, a gdy wreszcie zdecydował się, że jest niemalże tego pewny - sypnął pełną garścią piachu w tym kierunku, następnie sięgając po przypasany miecz.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...

Ostatnio edytowane przez Khemi : 06-01-2008 o 12:37.
Khemi jest offline