Wątek: [Sesja]JetBlack
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2008, 12:34   #15
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wszechobecna sieć w postaci cybernetycznych sprzęgów commlinków usłużnie podała położenie windy w klubie. Informacja ta pojawiała się podkreślona jasnym światłem i rozbłyskiwała jak sygnał ostrzegawczy. Inaczej by się nie dało jej rozpoznać pośród morza bajtowych śmieci i informacji. Na szczęście tagi „Infinity” miały wyższy priorytet i były widoczne nawet przy największym natłoku informacji w matrycy.
Wejście do windy znajdowało się niedaleko sceny, gdzie jeszcze niedawno rozbłyskiwało tu wszystko wokół zielenią holografii. Stał przy nim rosły troll, który srogim wzrokiem i z pałką w ręku obserwował wnętrze klubu.

Wejście do windy było oszklone wraz z samym szybem, rozsuwanymi drzwiami a także panelem sterowania. To właśnie ten ostatni rozbłysnął niebieskim, zimnym światłem, jak tylko się zbliżyliście. Ochroniarz rzucił w stronę zbliżających się taksujące spojrzenie, ale jak tylko spostrzegł, co się dzieje, zaraz stracił zainteresowanie grupą. Klucz znalazł się w zamku - jedynym miejscu w panelu windy, gdzie mógłby pasować. Z delikatnym sykiem drzwi rozsunęły się. Cała trójka weszła do środka. Kabina lekko opadła i drzwi ponownie z sykiem zamknęły się. Kabina ruszyła wolno w dół oszczędzając wszystkim w środku przeciążeń, które zdarzają się w szybkich windach wysokościowców lub portów kolei magnetycznej. Ciemny szyb windy wypełnił ciemnością wnętrze, które zaraz zajarzyło się ponownie niebieskawym światłem płynącym ze ścian windy. Dane płynące z matrycy ograniczyły się tylko do pokazywania położenia windy na planie budynku. Cały zgiełk został na górze pozostawiając tylko informacje klubu oraz kilka komunikatów szperaczy matrycowych.
Po dokładnie 15 sekundach winda stanęła. Za jej drzwiami ukazały się stalowe drzwi, które rozsunęły się równo ze szklanymi. Z windy wychodziło się wprost do pomieszczenia, które swoim wystrojem przypomniało wnętrze sal konferencyjnych. Oczywiście tych sal, gdzie dyskrecja mieszała się z technologią i gdzie można było rzeczywiście swobodnie porozmawiać. Centralne miejsce w sali zajmował okrągły stół. Wokół ustawione były krzesła, których liczba była przewidziana chyba na znacznie większą liczbę gości. Jedno z siedzisk zajmował troll. Garnitur, krawat oraz błyszczące pierścienie na rogach niewątpliwie ustawiały tego kogoś wysoko w hierarchii ważności. Szczególnie dla takich osób jak runnerzy, dla których takie typki nieodparcie i niezmiennie kojarzyli się z osobami zlecającymi coś, czego ich delikatne rączki brzydzą się nawet dotknąć.

Za nim, dyskretnie jak wieszak na ubrania, stał ochroniarz z pistoletami gotowymi do użycia. Jego postawa wyrażała gotowość i przekonanie, w tym fachu nieodzowne, że jeśli tylko dostrzeże podejrzany ruch, zadziała bez zastanowienia.

Ochroniarz był człowiekiem, co wyglądało dość śmiesznie w zestawieniu z jego pracodawcą, który dorównywał mu wzrostem, choć siedział na krześle. Przed trollem stał na stole deck, z fosforyzującym logiem Fujii. Blada, biała poświata rzucała poblask na twarz trolla uwypuklając zakrzywiony nos, grube łuki brwiowe, tatuaż wokół prawego oka oraz pierścieniowe rogi. Gdy trójka runnerów pojawiła się w wejściu nie zareagował od razu. W delikatnym, lekko przyciemnionym świetle, wydawało się, jakby obie osoby w środku pokoju były pogrążone w letargu. Dopiero po chwili troll spojrzał na nowoprzybyłych, pazurem zamknął deck i wstał. Ponad 3 metrowe cielsko opięte garniturem zdawało się być skrępowane zarówno modą jak i konwenansami. Jednak zadziwiająco gładko i sprawnie poprawił na sobie garnitur jednym ruchem dłoni. Uśmiechnął się i dłonią zatoczył krąg wokół stołu mówiąc:
- Witajcie. Usiądźcie, miejsca jest dość. Nazywam się Johnson, Pan Johnson i mam nadzieję, że to spotkanie spełni pokładane w nim nadzieje, zarówno z waszej jak i z mojej strony.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline