Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2008, 21:05   #5
Odyseja
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Ciemność... Chłód... Lęk... Szczątki rozmazanych niczym sen wspomnień...

Nagle wszystko zniknęło. Młoda dziewczyna przyłożyła ciężką dłoń do pulsującej od tępego bólu skroni. Niestety wiele to nie pomogło. Nie była w stanie otworzyć oczu. A może nie chciała ich otwierać? Może podświadomie czuła, że to oznaczałoby powrót do rzeczywistości? Niestety tak się nie da. Wieczność to mnóstwo czasu. Nie można przetrwać jej w błogim stanie nieświadomości. Zmysły zaczęły się wyostrzać. Zapach popiołu, smak sadzy w ustach, jakieś ruchy w pomieszczeniu. Powoli uniosła ciężkie jak ołów powieki. Nie widziała nic. Przetarła oczy, zsypując z nich sporą warstwę popiołu. Do bólu głowy dołączyło jeszcze straszne pieczenie oczu. Zaczęła jednak coś widzieć. Zamazany obraz powoli się wyostrzał. Ujrzała spopielone ściany, meble... i ludzi. Czyżby martwych? Nie. Na szczęście oddychają, ktoś się porusza. Ale dlaczego wszyscy są... nadzy? Zerwała się, gwałtownie wstając. Nie był to jednak dobry pomysł. Nagła zmiana pozycji na stojącą, spowodowała, że dziewczynie zakręciło się w głowie, oraz wszyscy mogli ujrzeć ją w okazałości. Szczupła, niemal idealna sylwetka jako pierwsza rzucała się w oczy. Upadła. Po chwili usiadła, speszona i cała czerwona, zasłaniając ciało kolanami. Z tyłu ramienia krwisto czerwieniła się róża. "Gdzie jestem?" Pierwsze pytanie zapoczątkowało następne. "Kim oni są? Kim JA jestem..." Teraz zorientowała się, że nic nie pamięta. Parę łez popłynęło z jej zielonych oczu, po bladym teraz obliczu, gdy próbowała sobie przypomnieć chociaż swoje imię. W tej pozycji siedziała parę minut. W końcu wzięła się w garść. Zaczęła wymieniać sobie w myślach różne imiona, próbując trafić na właściwe. Cassidy. Wydało się takie przyjazne. Spróbowała wmówić sobie, że tak się nazywa. Podniosła wzrok, nie patrząc na nagich ludzi. Miała nadzieję, że się obudzi, albo chociaż sprawa sama się rozwiąże... "To na pewno chwilowa amnestia... Wszystko da się wytłumaczyć..." Słuchała tego, co mówili z twarzą zakrytą włosami, choć ani drgnęła.
- Jestem Cassidy... chyba... - wyszeptała nagle, nie podnosząc nawet głowy. Uczyniła to dopiero po chwili. Z dużych, zielonych oczu, spływały małe, kryształowe łzy. Płynęły powoli po rumianych policzkach i niknęły w brązowych, długich włosach.
- Gdzie my jesteśmy? - znów głos ledwo wydostał się z jej krtani.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline