-
Wynagrodzeniem będzie część z nagrody za głowę Skaldera. Klan Nocy na pewno będzie potrzebował umiejętności, które ty posiadasz więc jeśli tylko będziesz chciał nawiązać dłuższą współprace to na pewno nie będą mieli nic przeciwko. – Odpowiedział Ashin na pytanie
Lilawandera, który zachował spokój mimo morderczego spojrzenia
Rdzawej Pięści. Jego prawa pięść rozluźniła się co spowodowało wsunięcie ostrza do dziury w kłykciu. Widocznie ostrze wysuwało się gdy jego pięść była zaciśnięta.
Wszyscy byli wyswobodzeni z łańcuchów większość za pomocą klucza. Tylko
Gordo skorzystał z pomocy
Snoriiego, który uwolnił się sam dzięki swojej krzepie. Patrząc na fanatycznego krasnoluda assassin powiedział:
-
Nie żeby mi to przeszkadzało, ale mógłbyś być milszy dla Lilawandera. Musimy tworzyć spójną grupę. Odłóżcie na bok niesnaski. Przy kompletowaniu drużyny nie pomyślałem, że mogą być jakieś zgrzyty. Ciebie wybrałem z powodu twojej siły i obyciu w walce chociaż twoja impulsywność może nam przeszkadzać. Albrecht ma mądrość, której nam potrzeba, a przy tym zna miasto. Mark umiał sobie poradzić w niejednej sytuacji, a i w wojaczce też jest zaprawiony. Gordo przetrwał samobójczą misje co znaczyło że umie przeżyć nie jedno no i też jest bitny. Lilawander to wybór oczywisty ze względu na jego magiczny talent.
-
Wydaje mi się że twój zawód zabrania ci mówienia za dużo. Czytałem trochę o was. Stawiasz nas zatem w prostej sytuacji. Albo się zgodzimy albo nas zabijesz zgadza sie? Zresztą nie ważne. Chętnie ci pomogę, ale najpierw muszę znaleźć moje rzeczy. Bez nich ani rusz. – Stwierdził
Albrecht.
-
W czasie kiedy my będziemy szukać naszego ekwipunku pan będzie nam dalej tłumaczył. – Zaproponował
Gordo.
-
Mój młot! Gdzie mój młot. Ty! Asatinie! Oddawaj mój ekwipunek i to szybko! – warknął
Snorii.
-
Dobrze, dobrze! Spokojnie! Na korytarzu za drzwiami którymi wszedłem jest worek. Tam są wszystkie wasze rzeczy. Wiedziałem gdzie Trzewia trzymają swoje łupy. Nie chciałem się z wami tam wybierać więc wziąłem wasze rzeczy, ale po drodze zabiłem kilku ludzi. Musimy się śpieszyć. W każdej chwili ktoś może znaleźć ciała. Bardziej niż na zemście skoncentrujmy się na wydostaniu stąd.
-
Dziękuję ci za uwolnienie, skryto... to znaczy assassinie. Winny ci jestem posłuszeństwo, a zatem postaram się pomóc twojej gildii w złapaniu niejakiego Skaldera. Czy możesz powiedzieć nam podstawowe informacje o nim? Gdzie mieszka, jak wygląda, jaki styl walki preferuje? -
Mark zaczął wypytywać Ashina. Musiał dowiedzieć się jak najwięcej o Skalderze, żeby zwiększyć szanse złapania.
-
Mieszkał na terenie hotelu, który był kontrolowany przez Klan Nocy. Byłem tam jak wszyscy którzy zostali wysłani w pogoń. Nie znalazłem nic niepokojącego. Ubrany jest mnie – więcej tak samo jak ja. Jest brunetem, wysoki, chudy, niebieskie oczy. Zresztą dostałem jego portret:
A co do stylu walki to raczej z ukrycia woli zabijać. Wielu ludzi którzy go szukali i byli o włos od znalezienie go ginęło od pchnięcia sztyletem w plecy albo strzałem z kuszy.
-
Czy wiesz może, co to za kluczyk? – zapytał
Mark, wyciągając znaleziony przedmiot.
-
Chyba wiem. – Odparł Ashin i wziął klucz od
Hentricha.
Podszedł do klapy na zsyp węgla zamkniętego na kłujkę. Użył klucza i klapa się otworzyła wpuszczając do pokoju jeszcze więcej zimnego powietrza.
-
Weźcie swój ekwipunek i uciekamy stąd!