Dzięki Ci Boże, po stokroć dzięki...- wyszeptał ksiądz gdy pojął, iż Dominik jedynie zemdlał. Wszystko będzie z nim w porządku- Sonia zna się na pierwszej pomocy w takich wypadkach, później przetransportuje się go do szpitala, w końcu niektóre jego dojścia wciąż istniały... O tak, wszystko będzie dobrze, cudownie.
Telefon kobiety ciągle był włączony...
Niestety, głos Jerzego nie pozwalał mu się podszyć pod niedoszłą zabójczynię, wątpliwym był także fakt, by ich rozmówca uwierzył w to, iż jego "pracowniczka" ma się dobrze, a męski głos w słuchawce to tylko jej przyjaciel, który postanowił pomóc jej w zadaniu. Cóż, nie pozostało nic innego jak... - Oto i odpowiadam. A głos mój niechaj będzie głosem Mojżesza, który rzekł, iż w Boga wierzących przez morze przeprowadzi. A Ty wiedz, iż z braćmi swymi skończysz na dnie wiecznej wody, niczym Egipcjanie, którzy naród wybrany pojmać chcieli. Oto powoli nadchodzę po twą głowę, Smoku, i wiedz, iż nie powstrzyma mnie nic i nikt. - mówił głośno, wyraźnie, lecz zarazem szybko- tonem pełnym fanatyzmu. Po ostatnich słowach rozłączył się i schował telefon kobiety. Jeszcze się przyda.
I gdy już miał ruszać do mieszkania, natknął się na kobiety wchodzące do bloku. Wszystkie trzy uczestniczące w strzelaninie w sklepie. A z nimi jakiś mężczyzna, zapewne ich ofiara. - Widzę, że nie tylko na mnie polują. Później porozmawiamy. Dominik- wskazał na trzymanego nieprzytomnego mnicha- potrzebuje pomocy- spojrzał wymownie na Sonie, po czym delikatnym kopnięciem wskazał na nieprzytomną dziewczynę- Ją też musimy wziąć ze sobą. Sprawa zdaje się poważniejsza niż nam się początkowo wydawało, a w tym- pomachał teczką trzymaną w drugiej ręce- podobno znajdziemy trochę wyjaśnień...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |