Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2007, 17:58   #51
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Kasia szła przed siebie z Sonią u boku i starała się nie denerwować. Po prostu iść swoim krokiem, nie zerkając ciągle na lewo i prawo. Gdyby nie przyjaciółka u boku pewnie już dawno wystraszona schowała by się gdziekolwiek by się dało. Przecież nie wiadomo jakie zamiary miał ten facet, prawie na pewno jest uzbrojony i najwyraźniej czegoś od nich chce. Prawdopodobnie ich życia.

I wtedy wszystko się zaczęło. Odgłosy jakby stłumionego wystrzału były jak długo oczekiwany znak do działania. Choć do tej pory Katarzyna byłą bardzo zdenerwowana teraz w końcu się rozluźniła gotowa do akcji. Trzeba to zakończyć tu i teraz.

Odwróciła się równie gwałtownie co Sonia. Widok nie napawał zbytnim optymizmem. Ich koleżanka leżała kompletnie bezbronna a nad nią stał ten Cygan. Miał jej życie w swoich dłoniach, mógł nacisnąć spust i zabić ją na miejscu, na pewno by nie spódłował z tej odległości. Więc dlaczego tego nie zrobił? Naciśnięcie spustu to niecała sekunda, a jednak on się zawahał. O co tu chodzi? Jeśli był wysłany by ich zabić, nie zachowałby się w ten sposób.

Panika wdarła się ponownie do umysłu dziewczyny. Chciała coś krzyknąć, coś zrobić, ale nie wiedziała co. Kątem oka zobaczyła jak Sonia wyciąga szybkim ruchem pistolet i strzela do mężczyzny. Pudło. Kasia odetchnęła z ulgą. Chyba nie najlepiej byłoby zabić faceta w tak publicznym miejscu. Za to klejny strzał trafił, i musiał cholernie boleć. Cygan upadł na ziemię i w tym momencie Kasia rzuciła się do biegu.

- Weźmiemy go żywcem - rzuciła do koleżanek.

Poczekała aż one także podejdą do mężczyzny. Przydałyby się kajdanki ale jakoś nigdy do tej pory ich nie potrzebowała więc nie jest to standardowe wyposażenie jej torebki. Apaszka! Jeśli dziewczyny nie mają nic lepszego, to jej chustą będzie można związać mu ręce. A potem trzeba go tylko wrzucić do samochodu. Jeśli Blanka go będzie trzymać na muszcze, chyba nie będzie próbował robić nic głupiego. O to w duchu modliła się Kasia.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 29-12-2007, 20:56   #52
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Chciała go zabić. Naprawdę chciała to zrobić, lecz nie trafiła.

„Bóg czuwa nade mną i troszczy się, by lista mych grzechów się nie powiększyła...”
– pomyślała Sonia, starając się choć trochę zapanować nad biciem serca, które waliło tak mocno i tak szybko, jakby zaraz miało wyskoczyć z chudej piersi dziewczyny.

Próbując opanować rozdygotane członki, Sonia Marowska obserwowała rozgrywającą się przed jej oczami scenę. Cygan, którego chyba tylko opatrzność boska uchroniła od śmierci, teraz uciekał tak, że aż się za nim kurzyło. Żadna z dziewczyn nie potrafiłaby go dogonić... zresztą w tym stanie Sonia nie umiała wykonać choćby jednego kroku w obawie, że nogi odmówią jej posłuszeństwa. Bezradnie patrzyła więc, jak mężczyzna ucieka... i wtedy usłyszała wystrzał.

Cygan zawył, po czym padł na ziemię, raniony kulą w łydkę.

Mimo drętwoty ciała, dziewczyna z warkoczykami spojrzała w bok. To Blanka wystrzeliła, chcąc zatrzymać uciekiniera, ten jednak wciąż z determinacją parł przed siebie... Na próżno, był zbyt wolny.

- Weźmiemy go żywcem.Kasia wypowiedziała głośno to, co chyba każdej z nich przemknęło przez myśl. Melodyjny głos kasjerki podziałał jednak jak balsam na spięte mięśnie Soni.

- Tak...
- rzekła sennie.

Wraz z pozostałymi kobietami ruszyła w stronę Cygana. Jej umysł powoli wracał do normy, analizując zaistniałą sytuację.

"Trzeba gościa przesłuchać, ale nie tutaj... w każdej chwili mogą się pojawić jego kumple. Musimy go związać i to dobrze."


- Kasiu, pilnuj go, zaraz wrócę.

Sonia wcisnęła przyjaciółce w dłonie pistolet i biegiem ruszyła do samochodu.
Tam z bagażnika wyjęła espandory i szybko wróciła do pozostałych. Choć krótki, to jednak wysiłek fizyczny otrzeźwił już całkiem umysł Soni. Znów była sobą i czuła, że panuje nad sytuacją. Ciężkim glanem przycisnęła Cygana do ziemi, po czym pokazała mu broń, którą trzymała w rękach Katarzyna.

- Pójdziesz z nami kolego. Bez sztuczek. – to mówiąc, dziewczyna z warkoczykami uklękła przy rannym i dość brutalnie poczęła krępować jego ręce i nogi linkami.

Nie odrywając oczu od „więźnia” w trakcie swej czynności, zwróciła się do Blanki:

- Jesteś cała? Klecha widzę nie zaszczycił nas swą obecnością...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 01-01-2008, 19:34   #53
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
- Tak, jestem cała. - odpowiedziała Blanka, rozglądając sie wokoło. Ewentualni świadkowie mogli by pokrzyżować ich plany. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo, a spacerujący nieopodal staruszek z psem był bardziej zajęty swoją gazetą niż otoczeniem. - A Jerzy miał inne plany. Powinniśmy spotkać się u Ciebie. O ile nic mu się nie stało. Wydawało mi się, ze słyszałam strzał.
Schowała swój pistolet do kieszeni płaszcza i krawędzią dłoni otarła krew z wargi. Była wściekła. Co jej sie wydawało? Sensei Radosław zawsze powtarzał, że walka na matach w sali i walka na ulicy to NIE JEST to samo. Otoczenie inne, warunki inne, adrenalina innego rodzaju, przeciwnik nieznany, może okazać się nieobliczalny ... A jej sie wydawało, że taka z niej fafkarafka.
Trzeba było od razu kulkę w łeb. - pomyślała zła na siebie Blanka i sama przestraszyła się tej myśli. Co się z nią dzieje? Doszło do niej, ze mimo iż broń ma już w kieszeni, jej palec wciąż jest na spuście, przygotowany do strzału, a ona... czuje sie z tym lepiej. Nie pewniej, czy bezpieczniej. Po prostu lepiej.
Przestań o tym myśleć - szepnęła do siebie i schyliła się, aby pomóc Sonii. Jednak ta radziła sobie świetnie, więc Blanka znów skupiła się na otoczeniu.
- Powinnyśmy się stad zmywać. - oświadczyła, widząc nadchodzącą od drugiej strony mostu parkę. Kierowali się wyraźnie w ich stone, na szczęcie chłopak był bardziej zajęty biustem dziewczyny, niż tym, co sie dzieje w okół.
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 05-01-2008, 21:42   #54
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Sonia/Blanka/Kasia

Cygan syczał z bólu i zwijał się na asfalcie, ale zdając sobie sprawę, że jest bez szans przy trójce kobiet nie stawiał oporu. W końcu dwie lufy pistoletów wymierzonych w głowę to wystarczający argument, aby kogoś zmusić do posłuszeństwa. Cygan spróbował jedynie krzyczeć prawdopodobnie po rosyjsku, ale szybka reakcja Sonii i kopniak w krwawiącą ranę ostatecznie pozbawił natręta resztek złudzeń, co do sytuacji, w jakiej się znalazł.

Nogi napastnika jednak pozostały nieskrępowane, musiały przecież jak najszybciej przetransportować go do samochodu Sonii a dźwiganie sporego faceta nawet dla trzech kobiet nie było łatwym zadaniem. Zanim nadchodząca parka zdołała coś więcej zauważyć cała czwórka była już w środku. Chłopak bezczelnie gapił się na dekolt roześmianej dziewczyn nie starając się nawet z tym kryć, obojga widać mało obchodziło otoczenie i dopiero, kiedy dziewczyna zauważyła plamę krwi na drodze szepnęła chłopakowi parę słów do ucha i przyspieszyli nagle kroku.

Propozycja Blanki, żeby spotkać się u Sonii w mieszkaniu z jedne strony była dobra z drugiej niosła ze sobą niebezpieczeństwo. I tak musiały, choć na chwile zahaczyć o to miejsce i sprawdzić, co też wyprawia ten stuknięty ksiądz. Podczas gdy dwie pozostałe dziewczyny trzymały na muszce Cygana, Sonia najkrótszą drogą dowiozła ich pod swój blok leżący jakieś niecałe 100 metrów dalej. Ranny krzywił się z bólu ale nie powiedział już ani słowa, rana nogi nie wyglądała najlepiej, ale kogo to obchodziło. Kobiety nie dopuszczały do siebie tych myśli ale w końcu i tak tego chłopaka czekało tylko jedno, wiedział już za dużo żeby mogły go wypuścić.

Wszyscy w samochodzie przeżyli szok łącznie z zakładnikiem, gdy zobaczyli Jerzego trzymającego w swoich ramionach ciało jakiegoś młodego człowieka a zaraz obok leżała nieruchoma blondynka. Ksiądz był najwyraźniej w szoku gdyż dopiero po chwili podniósł wzrok i rozpoznał znajomy samochód.

- Sylwia? – Zakładnik, jedynie wyszeptał imię kobiety z wyraźnym wschodnim akcentem i zaczął wydzierać się po rosyjsku na swoje „niedoszłe cele.”

Co tu się do cholery wydarzyło?


Kobiety nie miały jednak tego luksusu, żeby dłużej się nad tym zastanawiać, usłyszały kilkanaście metrów za nimi pisk kobiety, która już zauważyła pozostałości po strzelaninie, ale nie była odosobnionym przypadkiem. Kilka osób z balkonów już przyglądało się teraz scenie, jaka trwała na jednym z nowohuckich osiedli.
 
mataichi jest offline  
Stary 07-01-2008, 22:01   #55
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Dzięki Ci Boże, po stokroć dzięki...- wyszeptał ksiądz gdy pojął, iż Dominik jedynie zemdlał. Wszystko będzie z nim w porządku- Sonia zna się na pierwszej pomocy w takich wypadkach, później przetransportuje się go do szpitala, w końcu niektóre jego dojścia wciąż istniały... O tak, wszystko będzie dobrze, cudownie.

Telefon kobiety ciągle był włączony...

Niestety, głos Jerzego nie pozwalał mu się podszyć pod niedoszłą zabójczynię, wątpliwym był także fakt, by ich rozmówca uwierzył w to, iż jego "pracowniczka" ma się dobrze, a męski głos w słuchawce to tylko jej przyjaciel, który postanowił pomóc jej w zadaniu. Cóż, nie pozostało nic innego jak...

- Oto i odpowiadam. A głos mój niechaj będzie głosem Mojżesza, który rzekł, iż w Boga wierzących przez morze przeprowadzi. A Ty wiedz, iż z braćmi swymi skończysz na dnie wiecznej wody, niczym Egipcjanie, którzy naród wybrany pojmać chcieli. Oto powoli nadchodzę po twą głowę, Smoku, i wiedz, iż nie powstrzyma mnie nic i nikt. - mówił głośno, wyraźnie, lecz zarazem szybko- tonem pełnym fanatyzmu. Po ostatnich słowach rozłączył się i schował telefon kobiety. Jeszcze się przyda.

I gdy już miał ruszać do mieszkania, natknął się na kobiety wchodzące do bloku. Wszystkie trzy uczestniczące w strzelaninie w sklepie. A z nimi jakiś mężczyzna, zapewne ich ofiara.

- Widzę, że nie tylko na mnie polują. Później porozmawiamy. Dominik- wskazał na trzymanego nieprzytomnego mnicha- potrzebuje pomocy- spojrzał wymownie na Sonie, po czym delikatnym kopnięciem wskazał na nieprzytomną dziewczynę- Ją też musimy wziąć ze sobą. Sprawa zdaje się poważniejsza niż nam się początkowo wydawało, a w tym- pomachał teczką trzymaną w drugiej ręce- podobno znajdziemy trochę wyjaśnień...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 07-01-2008, 23:33   #56
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Idioto, nie tędy! – syknęła Sonia, a ksiądz, który już miał się skierować do bloku, gdzie znajdowało się mieszkanie dziewczyny, obejrzał się na nią zdziwiony.

Nie trzeba być wytrawnym gangsterem, starczy obejrzeć kilka filmów akcji, by zrozumieć, że poruszenie tych kilku osób na balkonach, które dostrzegły zajście pod budynkami, nie pozostanie bez konsekwencji. Zaraz zjawią się pewnie funcjonariusze policji i nawet, jeśli "winni" znikną, to zatroskani mieszkańcy z pewnością wskażą blok, do którego się udali. A wtedy to już tylko kwestia czasu, żeby policjanci dotarli do mieszkania panny Markowskiej.

- Tak ściągniesz gliny, pójdziemy piwnicami. – wytłumaczyła Jerzemu szybko, gestykulując przy tym nerwowo rękami - Ktoś musi jednak zająć się autem, a i tym z tym gostkiem jest nie najlepiej. Musi koniecznie trafić do szpitala. Pokaż go...

Sonia dała znak pozostałym, aby wysiedli z Punta. Gdy ksiądz ułożył mężczyznę na tylnym siedzeniu, dziewczyna chwilę przyglądała się rannemu, po czym zdjęła z siebie bluzkę (zostając w płaszczyku i podkoszulku) i zdecydowanym ruchem przedarła ją tak, by powstało coś na kształt bandaża. Niby miała w samochodzie apteczkę, lecz typowe opatrunki były zbyt cienkie na taką ranę.

- Ja muszę zostać. Przeprowadzę was piwnicami do mojego mieszkania. Może nawet lepiej będzie tych tutaj przesłuchać w mojej piwnicy...Zobaczymy. – mówiła, opatrując tułów mężczyzny - W każdym razie ktoś inny powinien zabrać rannego do szpitala. Najlepiej, żeby auto zostawił potem na jakimś dalszym parkingu i przyszedł pieszo. Zawsze to szansa, że gliny się nie ka....pną!

Ostatnie słowa jakby ze złością wysyczała, z całej siły zawiązując prowizoryczny bandaż na piersi mnicha tak, że poszkodowany mimo omdlenia jęknął.

- To spowolni krwawienie. – wytłumaczyła, po czym podniosła swoje czujne, zimne oczy na towarzyszy. – Kasia nie potrafi kierować, więc któreś z was, jeśli ma prawko, musi zawieźć tego gościa. – zwróciła się do Blanki i Jerzego, mając jednocześnie nadzieję, że to rudowłosa podejmie się zadania. Nie ufała temu nawiedzonemu klerykowi....
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 07-01-2008 o 23:37.
Mira jest offline  
Stary 07-01-2008, 23:49   #57
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Nie, to akurat nie powinien być problem...- mruknął Jerzy, słysząc słowa Soni- Moje dziecko, spędziłem w tym mieście w moim fachu już parę lat, nie raz któryś z moich przyjaciół był ranny, nigdy nie trafialiśmy do normalnego szptiala. Po prostu znamy parę osób...- delikatny uśmiech pojawił się na twarzy księdza gdy wyciągał telefon komórkowy i wybierał konkretny numer z pamięci.

- Zofia?- odezwał się po chwili do słuchawki- Tak, to ja, Jerzy. Tak, mamy problemy pani doktor, wszystko wyjaśnię później... Brat Dominik. Nie można tego nazwać pierwszą pomocą, po prostu opatrunek...- mruknął, zerkając na duchownego w samochodzie- Mogłabyś... Tak, dokładnie, tych dwóch młodych co ostatnio. Tylko niech o nic nie pytają- cichy śmiech- Jak najprędzej. Gdzie? Chwila, moment...- Jerzy sprawdził adres i podał doktor Zofii, po chwili rozłączając się.

- Zaraz przyjedzie tu normalna karetka, nie na sygnale, żeby uniknąć problemów. Zaufani sanitariusze wezmą Dominika, do tego czasu ktoś powinien z nim zostać, a pozostali powinni się udać do piwnicy z pojmanymi. Jeżeli nikt nie ma nic przeciwko, chętnie poczuwam przy moim oddanym bracie.- spojrzał na wszystkie trzy kobiety, omijając wzrokiem dwójkę niedoszłych zabójców.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 20-01-2008, 14:59   #58
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Wszystko działo sie bardzo szybko a jednak Kasia rejestrowała zdarzenia w zwolnionym tempie. Tu ktoś ranny, tam ktos ranny, jak to sie stało? Cygan pyta się co tu się wydarzyło, a jest to dokłądnie to samo pytanie które cisnęło się Kasi na usta.

Sonia szybko opatrzyła rannego, dobrze że chociażonna mysli przytomnie. Katarzyna zaczęła rozglądać się dookoła, zewsząd spoglądali na nich ludzie, a wciąż przybywały kolejne pary oczu. Tutaj nie mogli zostać, to pewne. Oby ta karetka przyjechała szybko.

- Dobra, ksiądz czeka tutaj, my się zwijamy do tej twojej piwnicy. Prowadź, im szybciej się stąd zmyjemy tym lepiej - powiedziała do Sonii i pomogła w prowadzeniu zakładników.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 21-01-2008, 11:20   #59
 
Geisha's Avatar
 
Reputacja: 1 Geisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumnyGeisha ma z czego być dumny
Blanka, która już zastanawiała sie, co powie w szpitalu, odetchnęła z ulgą. Groźba trafienia za kratki odsunęła sie trochę. Przez chwile chciała zaproponować księdzu, że z nim zostanie, ale ostatecznie zrezygnowała.
Poza tym miała nieprzepartą chęć przepytać Cygana. Coś jej mówiło, że ma on wiele wspólnego z ludźmi, których śledziła z taką pasją. A może nie? tak czy siak, powinna się dowiedzieć, kim on jest. jeśli by się jej przypuszczenie potwierdziło, jej koleżanki z przypadku zasługiwały na kilka słów wyjaśnienia.
Ruszyła za nimi, uważnie obserwując otoczenie. Palec na spuście pistoletu ukrytego w kieszenie mierził ją nieprzyjemnie...
 
__________________
Oto tańczę na Twoim grobie;
Ty, który wyzwałeś mnie od Aniołów...
Geisha jest offline  
Stary 26-01-2008, 15:35   #60
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wszyscy

Jeżeli ktoś ze zgromadzonych miał jeszcze jakieś nadzieje na anonimowość to po zajściu na parkingu przed blokiem zupełnie ją stracił. Mimo tego kobiety robiły, co mogły żeby jak najszybciej zejść z oczu gapiów.

Poczucie zagrożenia, jakie sprawił widok nieruchomej partnerki ostudziło temperament Cygana, który teraz utykał posłusznie przed Blanką. Rudowłosa trzymała w kieszeni pistolet tak na wszelki wypadek, gdyby jeniec jednak próbował czegoś głupiego.

Tymczasem Sonia i Kasia próbowały podnieś z ziemi bezwładną blondynkę, która nie chciała za cholerę współpracować i oprzytomnieć. W ogóle nie dawała choćby najmniejszych oznak życia. Lekko wystraszona Sonia sprawdziła jej puls i momentalnie wbiła zszokowany wzrok w Jerzego- „On….ona nie żyje”- ksiądz dostrzegł to spojrzenie a dziewczyna jakby potwierdzając myśli klechy pokręciła głową przecząco.

-Musimy zabrać ją stąd… szybko! – krzyknęła na Kasie i obie ruszyły natychmiast z miejsca.

Sonia/Blanka/Kasia

Ciało blondynki, choć niewielkie jednak wyraźnie ciążyło kobietom – w prawo – wydała polecenie Sonia po przejściu zaledwie kilkuset metrów i wszystkie trzy kobiety wparowały do jednego z bloków z rozwalonymi drzwiami wejściowymi. Zdyszane nie wiadomo czy z wysiłku czy z emocji, już odgrodzone od wścibskich oczu świadków zeszły to obskurnej piwnicy. Smród zgnilizny i zdawało się wszechobecnego grzyba na ścianach wydawał się jedną z licznych atrakcji, jakie kobiety spotkały na swoje drodze w pierwszej piwnicy. Potłuczone butelki i poniszczone materace wyraźnie wskazywały na stałych lokatorów tego miejsca. – „Tutaj nie możemy ukryć ciała, zostałoby po pierwszej nocy znalezione” – Sonia nie chciała mieć trupa w mieszkaniu a piwnice wydawały się idealnym miejscem na ukrycie niewygodnych zwłok.

Prawie w całkowitej ciemności przedzierały się przez kolejne połączone ze sobą piwnice, oddzielone od siebie jedynie solidnymi drzwiami, do których Sonia posiadała na szczęście klucze. Te jednak nie były w tak opłakanym stanie, dało się przynajmniej w nich oddychać. Ich marsz wydawał się nie mieć końca, mijały kolejne drzwi i kolejne ciasne pomieszczenia a przewodniczka wciąż szła przed siebie. W pewnym momencie stanęła rozglądając się wokoło i wybrawszy jedne z wielu drzwi w podziemiach pchnęła je a te po prostu ustąpiły.

- Te są puste i nie należą prawdopodobnie do nikogo, możemy tutaj zostawić ciało. Przynajmniej na razie nikt nie powinien jej tu znaleźć. – słowa Sonii bardzo powoli docierały do pozostałych. No tak nie powiedziała im, że blondyna nie żyje, a Kasia całą drogę myślała, że ciągną ze sobą żywą osobę. Kasjerka, kiedy oprzytomniała z obrzydzeniem puściła ciało martwej kobiety, Sonia lekko zaskoczona nie utrzymała zwłok i te runęły z na betonową podłogę wydając przy tym okropny dźwięk przypominający rozbijanie skorupki jajek. Nieznajoma była naprawdę piękną kobietą, nie psuły tego wrażenia nawet jej dłonie zamienione brutalnie przez Jerzego w poskręcane groteskowe kształty, a strużka krwi spływająca po jeszcze różowym policzku dodawała jej tajemniczości.

Dopiero teraz Cygan w pełni zrozumiał, jaki los spotkał jego znajomą, jednak za nim zdążył choćby się zająknąć Blanka przyłożyła mu do głowy pistolet, cedząc przez żeby. – Tylko spróbuj a skończysz jak ona.- Nie spróbował…


Kobiety zaczęły działać jak roboty, nie myślały po prostu robiły. Ciało kobiety zostawiły w jednej z piwniczek przykryte stertą znalezionych kartonów i paroma gazetami. Pięć minut później wreszcie opuściły istny labirynt piwnic, żeby po chwili znaleźć się już w bezpiecznym mieszkaniu. Kasia Sonia i Blanka trzymająca ciągle na muszce przestępcę. Wszystkie trzy wodziły otępiałym wzrokiem jedna po drugiej czekając aż któraś się odezwie pierwsza, ale zamiast tego wszystkie nerwowo drgnęły, gdy usłyszały pukanie do drzwi.




Jerzy


Oczy gapiów skierowały się tymczasem na dwójkę duchownych prawdopodobnie ostatnich członków swojego wyjątkowego zakonu.

Dla Jerzego chwile oczekiwania na karetkę pogotowia dłużyły się w nieskończoność. –„Gdzie oni do cholery …”- jego myśli zostały przerwane przez ER’ke wtaczającą się na parking. Tylne drzwi samochodu otwarły się a ze środka wyskoczyło dwóch rosłych facetów, wyglądem przypominających raczej bramkarzy w nocnych klubach niż ratowników medycznych- Takie czasy. Bez słowa zapakowali rannego Dominika do środka traktując klechę jak powietrze. Nie zadawali pytań, przyjeżdżali i zabierali rannych.

Uwagę już sporego tłumu zaciekawionych przykuła karetka, co szybko wykorzystał Jerzy. Zabrawszy walizkę młodego zakonnika wparował do bloku i pognał w górę schodów. Nie był to rozważny ruch, ale innego wyboru nie miał. Ksiądz pociągnął za klamkę i o mało nie zderzył się z zamkniętymi drzwiami. Nerwowo zaczął pukać do drzwi…



Wszyscy

Kasia podeszła pierwsza do drzwi i przez judasza zobaczyła Jerzego całego pobrudzonego czarną posoką. – Jest ksiądz…- nie czekając przekręciła zamek w drzwiach wpuszczając do środka duchownego. Dopiero, kiedy klecha wyłowił pytający wzrok zebranych, zdał sobie sprawę jak wyglądał. Lepka krew Dominika oblepiła cały przód jego płaszcza tworząc ciekawe zestawienie barw kontrastujących z bladością twarzy.

-Nic mi nie jest – rzekł jakby utwierdzając siebie samego w tym fakcie, po czym znowu nastąpiła okropna cisza a myśli wszystkich krążyły wokół jednego krótkiego pytania: „Co teraz?”…


Czarny neseser wylądował na stole przed zebranymi, wszyscy wyłączając oczywiście Cygana, który „grzecznie” leżał na podłodze związany, nie odrywali od niego wzroku choćby na chwilę. Jerzy wziął głęboki wdech i błyskawicznie otworzył walizkę, jakby obawiając się jej zawartości.

W środku leżały jedynie dwie niepodpisane koperty.

Sonia od razu wzięła pierwszą z brzegu i po jej otwarciu wydała zduszone westchnienie. Było w niej pełno zdjęć, pierwsze od góry przedstawiało jej jeszcze młodą matkę, uśmiechniętą i pełną życia… było i następne z nią i jej bratem. Zaczęła przeglądać kolejne papiery jak oszalała żeby po chwili stwierdzić, że te materiały ukazują poszczególne etapy jej życia zapisane na różnych dokumentach czy utrwalone na zdjęciach. –„Co to ma kurwa znaczyć?!”

Pozostali jednak nie zwracali na Sonię uwagi, Blanka otwarła druga kopertę, w której była wyłącznie pojedyncza kartka papieru z notatkami, które musiał sporządzić na szybko Dominik.

Malicka zachwiała się jakby miała zemdleć i rzuciła kartkę na stół jak opatrzona. Karol Wierzbicki, jej narzeczony widniał na niej jako jeden z przestępców, nie mogło być mowy o pomyłce…dołączone zdjęcie mówiło wszystko. – Co tak naprawdę wiedziała o swoim Karolku? Co on wiedział o niej?



Nazwisko Jabłońskiego większość osób w mieście znała, był nie do ruszenia a teraz najwyraźniej chciał ich dopaść za wszelką cenę. Pozostali musieli być najbliższymi jego ludźmi.

Krótka notatka sporządzona przez zakonnika dała odpowiedzi na wiele pytań, dla niektórych stanowiła koniec dotychczasowego życia.
 
mataichi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172