Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2008, 23:42   #92
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
10 września 2007, godzina 17:45, Dworek "Dęby" - zapadł zmrok

- - - > Tiba

W domku stróża nadal paliło się słabe światło. Po otwarciu drzwi w nozdrza Lupuski uderzył nieprzyjemny odór. Nawet pomimo ludzkich kształtów i ludzkich zmysłów kobiety był on nie do zniesienia. Bród, zgnilizna, fekalia, alkohol... żadne zwierzęta nie żyją gorzej niż potrafi żyć człowiek. Tylko ludzie potrafią kalać własne gniazda!
Przybudówka przy kościółku, którą zajmował stróż, mieściła w sobie dwa pokoje - jeden główny, pełniący także rolę kuchni i "salonu" oraz jeden mniejszy, służący jako... sypialnia. O ile ten barłóg można nazwać sypialnią. Było też jeszcze jedno pomieszczenie, dużo bardziej wilgotne, śmierdzące i zapleśniałe. Trudno w to uwierzyć, ale wnioskując z wyposażenia, jakie Tiba znała z innych ludzkich siedzib, pokoik ten musiał służyć staruszkowi jako łazienka. Dreszcz obrzydzenia pełzał po kręgosłupie kobiety ilekroć natknęła się na jakiś twór żmija - toksyczne trucizny zamknięte w butelce z etykietką "wino" czy gnijące ubrania ze sztucznych tworzyw... Wydawało się, że w tym domu nie ma nic poza brudem. Ale jednak coś zaświtało w głowie Lupuski, skojarzyła pewne fakty, informacje, które przekazywała jej kiedyś Cyntia. W szufladzie starej komody w "sypialni" stróża znalazła kilka listów, rachunków czy czegoś podobnego - rzeczy istotnych dla każdego człowieka. Być może Homidzi będą wiedzieć jak wyciągnąć informacje z tej kupki zapisanych papierów?


- - - > Trzeci i Marek

W środku lasu faktycznie złapanie zasięgu nie było łatwe. Ale powrót do głównej drogi wydawał się podróżą bardzo daleką, dlatego zanim jeszcze Marek zdecydował się tam iść, spróbował jednak poszukać miejsca, w którym wskaźnik zasięgu na wyświetlaczu telefonu będzie wystarczający do odbycia rozmowy. Od frontowej strony domu, gdzie roztaczała się dość spora przestrzeń wolna od drzew, sygnał osiągnął odpowiedni poziom. Obaj Garou odetchnęli z ulgą, w końcu zawsze lepiej być bliżej watahy i nie musieć maszerować taki kawał do drogi. Marek mógł wreszcie zadzwonić do Tego, Który Widzi.

Po wybraniu odpowiedniego numeru po drugiej stronie słuchawki przez chwilę słychać było tylko kilka długich sygnałów, aż wreszcie rozległ się dobrze znany głos Starszego.

- Marek Mann z tej strony. Mam parę informacji... - zawiesił głos na chwilę.

- Witam Cię, no nareszcie się odzywacie! Jakie są wieści? - w głosie Tego, Który Widzi słychać było zniecierpliwienie pomieszane z ekscytacją.

- Nie jest dobrze. Joanna jest w dworku, który jest jakąś zwariowaną siedzibą Wroga. Opanował go jakiś duch... Quintus się nazywa. Jego domena to Linie Ley. Osobiście najchętniej wjechałbym tam z kawalerią, ale to nie moja decyzja. Niestety Joanna jest uwięziona. Duch zgodził się ją wydać w zamian za jakiegoś księdza. Korwin Piotrowski. Ach... i co najciekawsze. Skaczący siedzi tam i próbuje z nim rozmawiać. No dobrze. Rozgadałem się. Coś te wszystkie Quintusy Tobie mówią Starszy? Jaką sugerujesz obrać drogę działania?

- Linie Ley? Joanna mówiła, że w miejscu, które bada miała znaleźć ich przecięcie. Jeśli to jest domena tego ducha nie wygląda mi to za dobrze. Nie spotkałem się jeszcze z takim przypadkiem, ale Skaczący to bardzo dobry Teurg, niech robi co uważa za słuszne, tylko pamiętajcie o jednym - nie wolno Wam narazić życia Joanny! Zróbcie wszystko co będzie konieczne, aby ją wydostać spod jego mocy, a jeśli będzie trzeba samym duchem zajmiecie się później.

Podczas rozmowy Trzeci próbował coś przekazać Markowi, ale ten zbyt bardzo zajęty był słuchaniem Tego, Który Widzi, aby zwracać na to głębszą uwagę. Wreszcie nie wytrzymał i warknął na głos:

- Dworek! Dowiedz siÄ™ wszystkiego!

- A ten ksiądz? Jakieś skojarzenia? No i co jeśli linia dialogowa się wyczerpie? Może zbierzemy szczep i przejdziemy do bardziej bezpośrednich rozwiązań? Bo jak na razie mamy impas...

- Posłuchaj mnie Ahrounie... - głos Starszego lekko zadrżał - Jeśli on ma Joannę, a my zbierzemy szczep i rzucimy się na niego, nie wiedząc ani kim dokładnie jest ani jaką mocą włada, to chyba jasne jest, że w pierwszej kolejności ją zabije, a potem - jeśli rzeczywiście jest tak potężny - może dojść do rzezi naszego szczepu! Nie wiem co to za ksiądz i nie mam pojęcia po co mu on! Zostaliście wysłani po to aby wszystkiego się dowiedzieć i uratować moją córkę, więc najpierw skupcie się na tym, a potem możecie nawet zrównać z ziemią to miejsce! Moja cierpliwość powoli się kończy! Jeśli dowiecie się czegoś więcej to dzwońcie, ale lepiej, żeby był to telefon z informacją, że Joanna jest cała i zdrowa i jedzie właśnie do domu!

Widać nerwy Tego, Który Widzi nie były ze stali, a furia w jego głosie nie wróżyła nic dobrego. Tak samo jak gwałtowne trzaśnięcie, które dało się słyszeć przy odkładaniu słuchawki...


- - - > N'sakla i Tomek

Młody Garou ruszył za swoim przywódcą ciekawy tego, co stanie się dalej, gotowy na każdą ewentualność. Nie podchodził zbyt blisko nie chcąc przeszkadzać, będąc jednak w takiej odległości, w jakiej doskonale słyszał każde słowo i mógł w razie potrzeby ruszyć z pomocą.
Przemowa Skaczącego wywarła na Tomku ogromne wrażenie. Pasja i siła, która biła z jego głosu niewątpliwie miała moc władania duchami, porywania tłumami, zagrzewania do walki czy wreszcie wywoływania na każdym pożądanego efektu. Nie było wątpliwości - N'sakla miał talent i trudno było się oprzeć jego wpływowi. Po skończonej przemowie obaj Garou czekali w napięciu. Jak zareaguje Quintus? Co się wydarzy? Jak to będzie wyglądało? Po kilku minutach napięcie powoli zaczęło opadać. Nie działo się nic. Zarówno w Umbrze (cały czas obserwowanej przez Ducha Wilka), jak i w samym domu. Podmuchy wiatru wzmagały przeciąg, a ten podrywał z ziemi drobiny kurzu, zamiatał podłogę starymi gazetami, wył przeciskając się przez szpary pod drzwiami... Dom wydawał się zupełnie wymarły, odnosiło się niemal wrażenie, że wszystko to, co działo się zaledwie kilkanaście minut temu było koszmarnym przywidzeniem!

A tymczasem zmrok zapadł już na dobre...
 
Milly jest offline