Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2008, 23:02   #10
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Mina mu zrzedła. Kim ten włóczęga do cholery jest, żeby w ten sposób się do niego zwracać? On tu z sercem.. - Brzydko mówiąc w rzyć możecie go sobie wielmożny panie wsadzić.Borand scenicznie wydął wargi słysząc te słowa. Po chwili wypuścił powietrze, przez co wydobył z siebie ciche parsknięcie. Nie wtrącił jednak ni słowa póki ten nie skończył mówić. - A teraz gadaj, kim jesteś? Tylko prawdę, nie lubię jak mnie kto w konia robi, a śpieszy mi się trochę. Gadaj więc, albo dupy nie zawracaj.

- O bogowie- myślał młodzian- tylu poczciwych ludzi na traktach i musiałem trafić na jakiegoś czarta który jakby mógł to by mnie wzrokiem zabił. W cesarstwie już dawno wisiałby na jakiej gałęzi taki dziwak. No nic.. – Zerknął na kordzik, poprawił rękawy, wyprostował się i spojrzał hardo na wiedźmina.

-Aha, i przestań się tak dziwnie uśmiechać, bom gotów pomyśleć, że nie ze szlachcicem ale z wioskowym głupkiem mam sprawę…

-Oj, oj.. spokojnie. Jestem Borand aep Dilho z Cesarstwa Nilfgaardu, a jak komuś to nie odpowiada niech mnie w rzyć całuje.-Zanim przebrzmiało zdanie zaczął się zastanawiać czy aby nie przesadził z tą sztuczną twardością. Czy aby nie zabrzmiał kretyńsko? Czy ten paskudny uśmieszek który przybrał na twarz był naprawdę paskudny i groźny? Powoli zaczynał tracić pewność siebie. Pocieszał się myślą, że ten naprzeciwko na pewno przywyknął do takiego stylu rozmowy. Czy aby na pewno? -Nie mam niczego do ukrycia.- Dodał wpatrując się w swoje wypielęgnowane paznokcie. Z trudem podniósł wzrok na nieznajomego. –Wędruje sobie to tu, to tam i poznaje zwyczaje barb.. to znaczy Nor.. nor.. nor-diln.. Nordilin.. Znaczy się ten, no, wasze? –Teraz spojrzenie uciekło mu gdzieś jakby w bok. Powoli zdawał sobie sprawę, że nie stoi przed nim zwyczajna osoba. Tu było coś nie tak i po raz pierwszy od dawna Borandowi zaczynało brakować języka w gębie. Był przyzwyczajony, że to on zna ludzi a sam jest dla nich zagadką. Teraz za każdym razem gdy spojrzał mu w oczy, czuł jakby wierciły mu dziurę w duszy. Okrutnie go to peszyło.

Zabrał głos dopiero po chwili kłopotliwego milczenia. Czuł się jak kretyn, ale postanowił wziąć się w garść. Jeszcze raz poprawił rękawy, przy okazji zdmuchnął grzywkę która opadła mu na czoło. – Ech, panie podróżny, z daleka jestem. –Wydobył z siebie ciężkie westchnienie. Nowa taktyka czy wreszcie zdobył się na chwile szczerości? - Czuje się tu strasznie zagubiony, zwłaszcza w tej puszczy. Wszędzie zmory, straszydła i chłopi jakoś tak inaczej śmierdzą niż u nas. A jeszcze miano sprowadza same kłopoty, jak się pewnie domyślacie. Ale jedno je mamy. Cóż bez niego by nam pozostało w chwilach biedy? – To akurat była całkowita prawda. – Jeszcze jedna zwada na trakcie i konia zajeżdżę. Weź mnie ze sobą, nie będę przeszkadzał. – Znów zdobył się na uśmiech. Tym razem było to jedynie lekkie drgnięcie kącików ust. Jednak pierwszy raz nie wyglądało to sztucznie, chociaż tak po prawdzie to wciąż irytowało. Wtem wzrok jego spoczął na drugim z mieczy. Wygląd mężczyzny zaczynał pasować do jednej ze starych dziadkowych opowieści. Pełen wątpliwości przymknął powieki. Co się stanie jak je otworzy? Usłyszy upragnione słowo: „zgoda”, czy po prostu dostanie po gębie? Cisza była dla niego coraz cięższa.

Co on tu robił? Prawda, mimo wszelkich waśni, herbowi zawsze czuli większe braterstwo z pasowanymi z innych krajów niż ze swoimi rodakami z niższych klas społecznych, ale podawanie się za Nilfgaardczyka po nie tak dawnych wydarzeniach było co najmniej nie na miejscu. Ostatnia pogoń dała Borandowi w kość. O tym jak bardzo to wszystko zaczynało go gnębić świadczył fakt, że przestał już nawet podśpiewywać poznane tutaj przyśpiewki Jaskra i wrócił do smętnych klasyków z ojczyzny.
 
Keth jest offline