Walka stawała się coraz cięższa. Magowie byli upartymi i przebiegłymi przeciwnikami, a dwójka Skrzydlatych była do tego zmęczona po poprzedniej walce. Ranny Eltharion wykorzystał swoją sztuczkę ze zniknięciem i zaatakował znienacka. Magowie jednak byli zbyt doświadczeni i przed walką rzucili na siebie szereg czarów wzmacniających, dzięki którym widzieli Kruszyna. Jeden z nich wystrzelił z dłoni magiczną strzałę która na szczęście musnęła i tak już pokiereszowanego Strażnika. Uderzenie jednak wytrąciło go z równowagi przez co siłą rozpędu staranował jednego z magów łamiąc mu wszystkie kości.
Piekielny rzucił w swoją broń w maga stojącego po lewej. Ten jednak uchylił się przed ciosem. Efektem było rozproszenie uwagi i strata zaklęcia. Kiedy się zorientował było już za późno. Lukas ruszył bijąc wściekle pięściami dosłownie miażdżąc mu twarz.
Wielka trójca nie wydawała się już taka potężna. Zabicie ostatniego z nich to była tylko formalność. Wspólnymi siłami, strażnicy dokończyli dzieła.
Pomimo otrzymanych ran, byli w stanie latać, więc uznali za słuszne opuścić to miasto i znaleźć jakieś schronienie w dziczy. Skrzydlaci wylecieli przez okno dokładnie w chwili gdy do pomieszczenia wchodzili żołnierze magów. Za lecącymi przyjaciółmi wyleciało jeszcze kilka strzał, które nie mogły dogonić skrzydlatych.
Po kilku godzinach wyczerpującego lotu znaleźli obszerną jaskinię w której mogli odpocząć i opatrzeć swoje rany.
Dopiero teraz słowa magów zaczęły docierać do skrzydlatych. |