[czytanie ze zrozumieniem się kłania
]
- Jakim chłopakiem? - Powiedział Sven unosząc badawczo brew.
- Przecież nikogo poza nami tu nie ma. - Dodał uśmiechając się. -
Karczma jest zupełnie pusta - Rozejrzał się po sali, nie widząc żywego ducha, poza karczmarzem.
Potem, gdy Ghared nawiązał konwersację z karczmarzem. niemal krzyknął do wszystkich:
-
No chodźta ludzie na dwór co by przewietrzyć łby żeby się lepiej myślało, bo widzę że niektórzy jeszcze zaspani trochę. - Po czym dobył ubrania. Przyodział je i założył broń, a następnie wyszedł na dwór się przejść. Wziął głęboki wdech mroźnego powietrza, po czym wypuścił go z wzdychnięciem. Tutejsza pogoda bardzo przypominała mu jego rodzimy strony do których ma ogromną ochotę teraz wrócić. Po chwili zadumy rozciągnął kości i zaczął spacerować po wsi.
Przy okazji mijania jakiegoś przechodnia nawiązał konwersację:
- Witam mości panie. Słyszałem jakieś dziwne rzeczy mają tu miejsce. Mógłbyś powiedzieć mi coś o ludziach rozszarpanych w lesie? Ludzie mówią że to wilkołaki, ale ja w to jakoś nie wierzę. Może macie tutaj agresywne niedźwiedzie w lesie alebo wilki? A nuż znasz panie kogoś kto jest mi w stanie powiedzieć o tym coś więcej poza plecącym bajki karczmarzem? Aaa... I nie wiesz może... Wczoraj w karczmie był młody chłopak. Jakiś skald początkujący. Nie wiesz czasem gdzie mogę go znaleźć? Podobno jakieś bestyje zabiły mu ojca.