Ech, w jakie szambo się wpakowałeś Feliksie. Zachciał ci się wyprawy…
Feliks usadowił się między beczkami. Wraz z zapadającym zmrokiem tracił swój dobry nastrój. - W zasadzie nie ma to większego znaczenia gdzie jesteśmy. I tak została nam droga do przodu. A skoro i tak zdążamy do Middenheim to chyba nic bezpieczniejszego jak spotkać się z tamtejszymi żołnierzami. Powiedzieć, że zdążamy do ich miasta i że nie zdążyliśmy do zajazdu przed nocą i jeżeli mają podrodze to razem dojechać na jakiś bezpieczny nocleg.
Zamyślił się na chwile. -Żeby tylko, Wolfgang nie ściągną nam, jakiej biedy na głowy. Dodał cicho.
To mówiąc wstał z pomiędzy beczek. Przeszedł na koniec wozu rozejrzał się poczym wrócił na przód wozu usiadł na koźle położył lejce po lewej stronie znaleziony drąg po prawej. |