Wiedźmin odwrócił się w stronę elfa i uśmiechnął się.
- Długo będziesz tak milczał, seidhe? - mruknął - Skoro już, jak sądzę zmierzamy w tym samym kierunku to wypadałoby się chociaż przedstawić.
Wstał i uczynił kilka kroków w stronę elfa.
- Jestem Vildemor, wiedźmin z Cechu Kota - powiedział, wbijając w elfa wzrok swoich błękitnych oczu o pionowych źrenicach.
Elf podniósł spojrzenie znad przygotowanego naprędce legowiska. W blasku chylącego się ku zachodowi słońca jego oczy błyszczały niczym rozjarzony bursztyn. Ale w tych oczach było coś chłodnego i zarazem drapieżnego, coś co sprawiało, że dłoń sama zmierzała ku rękojeści miecza. Uśmiechnął się półgębkiem ukazując drobne, śnieżnobiałe zęby. Taksował Wiedźmina nieprzyjemnym spojrzeniem rezerwowanym zwykle dla ciekawych okazów zwierzyny przywożonych z dalekich stron świata ku radości gawiedzi. W końcu obserwację zakończył, usta przy tym krzywiąc nieznacznie acz pogardliwie rzekł:
-Avnar... - głos na chwilę zawiesił a po chwili namysłu dodał - Essea woedd spardh... Te esseath vatt'ghern yea?
Pytanie zawisło w ciszy. Nie czekając na odpowiedź elf począł przyglądać się brzechwom strzał z pękatego kołczanu. Każdą raz za razem obracał bacząc czy aby wilgoć nie zniszczyła piór. Co jakiś czas podnosił się czujnie przepatrując okolicę. W takich chwilach zdawał się być gotów do skoku niczym podchodzący do wodopoju jeleń. Wypatrywał czegoś w zaroślach, a może na coś czekał...
Ostatnio edytowane przez Avaron : 10-01-2008 o 00:56.
|