Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2008, 00:52   #165
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Akt II: Kanały
Scena 4: ucieczka
Kanały, 2 IX 1944

Mimo wszystko to „Basia” tym razem prowadziła cały oddział. Za nią podążała, niemal następując na plecy, „Olga”. Pozostali w drużynie, odrętwiali, skonani, wyczerpani przez całe dwie walki, przez rany, przez koszmary, których doświadczyli, ruszyli za kobietami jak owce na rzeź. „Basia” delikatnie omijała ciała unoszące się w ścieku, dziwnie otępiała, pozbawiona uczuć odsuwała trupy, które, kołysząc się, odpływały. Uderzały o inne ciała, obracały się w wodzie. Krok po kroku zbliżała się do wyjścia po drugiej stronie zalanego pomieszczenia. A za nią szli pozostali. „Daniel” z „Wiernym”, który wciąż powtarzał, iż to wszystko już widział; przerażony i pobladły „Jonasz”, modlący się niemal na głos „Czarny”, wreszcie „Grom” i „Jastrząb”. Oraz „Chmura”, który klął pod nosem.


Ich marsz trwał długie minuty, nim osiągnęli korytarz pod drugiej stronie. Nawet nie obejrzeli się za siebie, zostawili ciała i z uczuciem dziwnej ulgi, ale i niepokoju zanurzyli się w ciemność.


Tym razem korytarz był niższy i węższy, widać wybudowano go wcześniej. „Olga” nijak nie mogła sobie przypomnieć, gdzie się znajdują. Musieli wywędrować już dość daleko w stronę Śródmieścia, może nawet Ochoty. A co jeśli poszli w złym kierunku? Mimo to szli naprzód. Lepsze to niż ponownie zanurzyć się w niziutki, niemal całkowicie zalany boczny korytarz.


Po pewnym czasie łączniczka dostrzegła u góry otwarty właz, ale nie było nikogo widać. Odczekali kilka minut, lecz żaden granat nie wleciał do wody. „Olga” dała wreszcie znak i ruszyła pierwsza. O dziwo niemal bez przeszkód przeszli pod otworem, przy którym mogli czatować Niemcy. Niemal bez przeszkód… niemal wszyscy. „Chmura” wszedł pod właz, bardziej słyszał, niż widział pozostałych „wigierczyków”. Usłyszał również głosy u góry, niemieckie słowa!

A potem coś z ogromnym pluskiem wpadło do wody. Coś ciężkiego i masywnego… Ładunek wybuchowy! To koniec, rozniesie na strzępy cały kanał. Rzucili się w panice do przodu, ale nic się nie wydarzyło, nic nie eksplodowało. Wpierw zaczęło bulgotać, a potem gęsty, biały dym zaczął wydobywać się na powierzchnię. „Chmura” poczuł obrzydliwy zapach karbidu. Szkopy chciały ich zagazować!

Poczuli, jak gaz wdziera się do ich gardeł, dusi ich, wyciska łzy z oczu, drażni i wierci w nozdrzach. Jeszcze chwila a tu sczezną albo zginą w eksplozji, jeśli choć jedna iskierka zapali łatwopalny gaz. Bez rozkazu i bez słowa, nie dbając o cieszę przezierali się do przodu. Za plecami usłyszeli kolejny plusk, i kolejny, a gazu było coraz więcej. „Olga” niezmordowanie, mimo bólu prowadziła ich dalej, w kompletnych ciemnościach, starając się wymacać jakiś boczny korytarz.

JEST!

Brodząc po pas skręcili. Korytarz był wąski, lecz dość wysoki, nawet wystawiając do góry ręce, nie czuli sufitu. Choć oddalali się od zagrożenia, coraz mocniej drapało ich w gardłach, coraz słabsi byli. A korytarz prowadził dalej, w ciemność… poza jednym wyjątkiem. „Olga” wymacała nagle pordzewiały klamry zatopione w ścianie. Drabinka…

Co robić? Iść dalej pod ziemią, ryzykując uduszenie się, paskudną śmierć od gazu, czy wyjść na powierzchnię, być może prosto w łapy Niemców?
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline