Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2008, 08:36   #8
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Cóż, z Lain ma wspólne co najwyżej zakręcenie A jeśli ktoś dłużyzną nazywa sceny, gdy bohater np. wpatruje sie dłuższą chwilę w horyzont, to cóż - chyba powinien zmienić kraj, którego produkcji ogląda filmy, bo milczenie jest ważną i nieodłączną częścią japońskich historii. Mnie osobiście rozbroił odcinek 16: "Busy doing nothing", gdzie bohaterowie wykonują jedynie codzienne czynności: myją zęby, golą się, jedzą... Fakt, "dłużyzna"

Miałam problemy z przebrnięciem pierwszych dwóch odcinków, ale następne dowodzą, że warto było. Kreska i kolorystyka idealnie pasują do klimatu (wstępnie kojarzyło mi się z Paranoia Agent), chociaż zakończenie - ostatnie 2 sekundy - były... ciut matrixowskie (ble). Natomiast jeśli ktoś chce mieć porównanie grafiki i klimatu, to "Witch Hunter Robin" będzie chyba najlepsze (chociaż dużo mniej zakręcone). Fleish - tam bohaterka wygląda całkiem podobnie (wyjąwszy kitki).

Tylko... grabi, piszesz cały czas "Moskwa"... już nie pamiętam, czy w filmie było Mosco czy Moscow, ale generalnie z naszą Moskwą nie miało to raczej nic wspólnego (na stronie USA w ogóle jest pisownia: "Mosko" i "Romdo", chociaż amerykanie zawsze wymyślą coś "nowego").

PS. Opening by Monoral i ending Radiohead wymiatają
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 10-01-2008 o 08:43.
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem