Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2008, 16:22   #15
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Gmach urzędu pracy nie należał do zbyt okazałych, chociaż jak na warunki tego miasta o dziwo nie rozsypywał się. Z ścian dziesięciu piętrowego budynku wychodziły jakieś chaotyczne instalacje dość głośno pracujące, najwyraźniej systemy klimatyzacyjne. Wszytko to wyglądało jak hiperrealistyczna instalacja szalonego artysty.
Jednak klimatyzacja nie działała zbyt efektywnie, w wewnątrz bowiem było tylko jakieś 2 stopnie chłodniej i niewiele mniej parno. W budynku był spory tłum czekając gdzie popadnie. Obdarci, w szarych już zniszczonych ubiorach, z archaicznymi protezami rąk, i nóg. Niektórzy mieli opaski na oczy. W powietrzu unosił się odór alkoholu i zapach papierosów. Cała ta grupa czekała przed drzwiami nad którymi znajdywała się tabliczka: zasiłki. Sam urząd pracy miał się znaleźć na trzecim pietrze. Windy jako takiej nie było więc trzeba było wejść po schodach.
W samym urzędzie też było trochę osób, ale już znacznie mniej. Trzeba by się najpierw zarejestrować. To trochę zajęło, lecz już po godzinie w tym 30 minut spędzonych w kolejce (tu towarzystwo było przede wszytkim młodsze, acz i w lepszym stanie fizycznym, ale i tu było czuć woń piwa i papierosów.) w końcu usiadł przed urzędnikiem...

***

Rycerza obsłużono nader szybko. Urzędnik nawet nie pytał sie o żadną autoryzację (co oczywiście było poza wszelkimi normami przepisów) i natychmiast skontaktował się z głównym biurem kosmoportu. Gdy wszytko załatwiał, starał się nie patrzeć na jedi, jednak co jakiś czas zerkał nerwowo, oczami jakiejś fascynacji i strachu zarazem. Po chwili już Fern kroczył za młodym asystentem który jeszcze gorzej ukrywał swoją ciekawość i strach. Co drugi krok obracał się oglądając jedi, raz patrząc na jego twarz, innym razem spoglądając na szatę,a jeszcze innym zerkał z podziwem na nieco odkryty miecz świetlny. Fern był jednak do tego przyzwyczajony, nawet na Cursant obecność jedi wzbudzała ogólne poruszenie.
W końcu znaleźli się w wydzielonym skrzydle kosmoportu, nieco wyższym od pozostałych. Tu najprawdopodobniej znajdywała się cała administracja i kontrola ruchu.
Jeszce dwa korytarze i znaleźli się przed gabinetem dyrektora. Na drzwiach widniało nazwisko Ellen Fills-Georg. Okazał się być to młoda kobieta, znacznie bardziej elegancko ubrana od wszystkich będących pozostałych pracowników portu. Ta wstała z fotelu za biurkiem mierząc wzrokiem jedi, lecz nie okazała żadnych przy tym zainteresowania.
- Witam, mistrzu jedi, jestem Ellen Fills-Georg, dyrektor kosmoportu. Może mistrz usiądzie? Może herbaty?- Ton miała uprzejmy acz i obojętny, wręcz dumny. skinęła do asystenta, ten wyszedł z nadal podnieconym tym zdarzeniem, najprawdopodobniej przynieść tej herbaty. Sama usiadła s powrotem na fotelu i oprała się wygodnie o obicie- A więc, ponoć jest jakaś jakaś niezwłoczna sprawa dla której mistrz zaszczycił nas swą obecnością w kosmoporcie?
- Ton choć grzeczny wydawał się być jakoś nienaturalnie obojętny

***

Hotel nazywał się o ironio Królewska Twierdza. Owszem, z twierdzą miał coś wspólnego, grube i obskurne durobetonowe ściany niemal pasujące do fundamentów jakiejś antycznego zamku, lecz królewska... no cóż tu nijak szukać podobieństw. Było dość ciemno, większość lamp się nie paliła, najwyraźniej większość była po prostu spalona. Hotel miał nawet klimatyzację z tym iż robiła więcej hałasu niż przyjemnego chłodu. Ale przynajmniej płaciło się tylko 10 kredytów za noc
Szczurów w pokoju nie było zamiast tego coś przemknęło gdy zapaliły się lampy, nieco większe od szczura. zniknęło w łazience, gdzie jak się okazało była dziura, najprawdopodobniej do hydrauliki. Cóż melina była pierwszorzędna. W całym hotelu nie było zbyt wielu gości, ktoś tam nad tobą słuchał tylko głośno muzyki najwyraźniej która zupełnie nie była ci znana i zupełnie nie w twoim guście. Był to jedyny sygnał, że byli tu ktoś więcej
Dowiedział się również trochę o tutejszych rozrywkach prócz knajpy "Za rogiem Nexu", gdzie ponoć jest w miarę tania wyżerka, a także kasyna połączonego z domem publicznym (Wesoła Twi'lewianka), w nocy ponoć na ulicach odgrywały się wyścigi ścigaczy.
 

Ostatnio edytowane przez enneid : 12-01-2008 o 23:44. Powód: lekka korekta zdjęcia
enneid jest offline