- Witam, mistrzu jedi, jestem Ellen Fills-Georg, dyrektor kosmoportu. Może mistrz usiądzie? Może herbaty?-powiedziala mloda, i dosc ladna kobieta. Fernowi cos sie w niej nie podobalo - cos nie pasowalo to obrazu jaki zdolal juz sobie wyrobic o tej planecie. Mimo swoich watpliwosci usmiechnal sie i jednym ruchem sciagnal kaptur z glowy. Nastepnie spojrzal dyrektorce kosmo-portu porosto w oczy i powiedzial :
-Mam prawo podejrzewac, a raczej mam pewnosc ze dzisiaj w tym porcie wyladowal statek sciganego przestepcy. Platnego mordercy ktory moze stanowic powazne zagrozenie dla spokoju tego miasta a nawet i calej planety. Musze wiec uzyskac dostep do jego statku, ktory zadokowal tu dzis, jakies 20 minut przedemna.-w czasie calej rozmowy mlody jedaj nie wyjal rak z rekawa, nie dotknal podanej mu herbaty. Usmiechal sie tylko lekko, kacikami ust mierzac spokojnym i wydajacym sie na lekko znudzonego wzrokiem swoja rozmowczynie. Przyokazji sondowal otoczenie moca by wykryc ewentualne zagrozenie "zanim ono naprawde stanie sie zagrozeniem". Zycie nauczylo go byc podejrzliwym co do urzednikow - zbyt czesto dawali sie przekupic. |