Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2008, 19:54   #13
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Aleksander spokojnie przyjrzał się reakcji chłopa, przez chwilę zdawało mu się, że zamierza on splunąć przez ramię. Ludowy sposób odegnania "złego" czy ustrzeżenia się przed czarami. Oczywiście całkowicie nie skuteczny, gdyby zwykłe plucie mogło odstraszyć grupy Utopców, Wiedźmini już dawno straciliby swoje zajęcie.

Musiał przyznać, że ten ogromny osobnik zafascynował go jednak, udało mu się powstrzymać, przed jak się zdawało wyuczoną i całkiem naturalną, przynajmniej z punktu widzenia prostego chłopa reakcją.

Po chwili Bolko rozgadał się machając przy tym swoimi ogromnymi rękoma. Jasnowłosy wiedźmin przypatrywał mu się milcząc. Dzięki tym kilku zdaniom dowiedział się wiele o swoim "wybawicielu". Scoia'tel, wiewiórki, banda głupich młokosów uznająca miecz, za najskuteczniejszy sposób dojścia do swoich celów. Banda idiotów, ich idee były równie prawdopodobne jak to, że zaraz przybędzie tutaj Król Foltest i zacznie taniec brzucha. Aleksander nie lubił mieszać się w spory polityczne, jeżeli mógł jeszcze zrozumieć walkę o wolność, to to co robiły Wiewiórki dawno już przestało tym być. Wzięli się za mordowanie. Wybrali złą strategię ... ostatecznie można było uznać ich cele, ale nie metody.

Przerwał swoje rozmyślania słuchając kolejnych słów cieśli, który zaciągnął ciała na pobocze i siekierką zaczął wykopywać dół.

- To jak tam, panie wiedźmin? Wy dobrzy ludzie? Bezpiecznym przy was, krzywdy nie zrobicie?-
zapytał go w końcu Bolko

-Żadnej. Zabijam potwory lub w samoobronie ...- odpowiedział mu wiedźmin krótko. Nie należał do gadatliwych typów, chociaż obecność takowych wcale mu nie przeszkadzała. Czasami było nawet przyjemnie usłyszeć czyjś głos, odrywał od pewnych myśli a czasami sprowadzał je nawet na inny tor.

Jeszcze raz spojrzał na ciała swoich niedoszłych oprawców, zastanawiając się, kim oni do cholery mogli być.

Bolko tymczasem przerwał rozkopywanie ziemi, usiadł i wytarł ręce. Z sakwy wyjął duży bochenek i bukłak mleka. Odłamał pół chleba i podał wiedźminowi.

- Ha! To ja rozumie. No to co panie, wiedźmin? Celu podróży nie macie, to może się do mnie przyłączycie? Rad byłbym z takiego towarzysza podróży, napewno wiele historii ciekawych i strasznych znacie! Jak do wsi wrócę, to bede miał co dziatwie, co to do mnie czasem przylatuje, opowiadać.


Wiedźmin skinął głową, na znak potwierdzenia i po chwili dodał spokojnym głosem -Dobrze, lepsze to niż kręcenie się bez celu- jeszcze chwilę przypatrywał się Bolkowi -Gdzie dokładnie wyruszamy?-

- Ło tam

Cieśla machnął ręką wzdłóż drogi.

-Idziemy i pytamy, az nas do brania wina wezmą.

-Branie wina, nie jest tym czym się zajmuję, ale będę ci towarzyszył do momentu, w którym ciebie nie wezmą- odpowiedział Alexander rozglądając się po drodze. Wydawało się, że napad był jednak przypadkiem, ale jeżeli nie? Wyglądało, że już się tego nie dowie.

- Hehe. Cieszym się panie wiedźmin. Dziś to już dużo drogi nie nadrobim, przez tych hultajów, ale od jutra wspólną podróż zaczynajem! No to się za robtę biorę, coby nie opóźniać.

Napchał sobie usta chlebem i wrócił do pracy z nową werwą.

Wiedźmin przywiązał konia do najbliższego drzewa i usiadł na jednym z kamieni przypatrując się cieśli, który pracowicie wykopywał groby, dla trzech rabusiów. Kolejny raz uderzyła w niego wyjątkowość tej osoby, w dzisiejszych czasach niewielu interesowałoby wykopanie grobów dla zupełnie nieznajomych, a jeśli do tego napadliby na nich, to pozostawiliby ich na drodze, żeby gnili
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Hawkeye : 15-01-2008 o 21:20. Powód: Rozmowa z Bolko
Hawkeye jest offline