Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2008, 21:06   #141
Radioaktywny
 
Radioaktywny's Avatar
 
Reputacja: 1 Radioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemu
Vulfgar ucieszył się że Nicolas także ruszył za nimi. Z tymi dwoma towarzyszami zżył się najbardziej i poznał już ich walory bojowe. Waleczność paladyna dostrzegł już przed karczmą, a w walce z truposzami wykazał się również wojownik. Krasnolud nie wątpił, że reszta też potrafi walczyć, lecz on bardziej ufał ludzkim czynom a nie zachowaniu czy wyglądowi. Po wysłuchaniu opowieści, przystąpił do streszczenia swojej historii. Uwielbiał rozmawiać o swych przygodach lecz, człowiek miał rację, iż to nie jest najlepsza pora na długie wywody. Postanowił więc ująć tylko najważniejsze momenty:

To teraz kolej na mnie. Pochodzę z małej hobbickiej wioski Littlehawk na południu Faerunu. Znaleźć ją można tylko na najdokładniejszych mapach tej okolicy. Zapytacie pewnie, co krasnolud robił u hobbitów. A no mój tatko zwykły rzemieślnik zakochał się z wzajemnością w mojej matce - córce władcy miasta. Tak sie zdarzyło, że jej ojciec nie był z tego powou zachwycony i dlatego chcąc być razem musieli uciekać z dala od krasnoludów. A co do powołania, to nawet jeśli takowe istnieje to ja go nie odczuwałem. Ojciec był kowalem i miał zamiar takim też mnie wychować. Od młodego uczyłem się sztuki wykuwania oręża. W świat wyciągnęła mnie chęć przeżywania przygód, o których tyle nasłuchałem się w okolicznej karczmie. Gdy tylko ukończyłem pełnoletność opuściłem rodzinny dom i udałem się w rejs razem ze znajomym marynarzem, jako kowal na jego łodzi. Wszystko było pięknie, dopóki nie zaatakowali nas piraci. Większość naszej załogi została wybita, a resztka która przeżyła z trudem dobiła do brzegu. Dopiero po tym postanowiłem zostać wojownikiem i trenować walkę. Przez kilka lat byłem członkiem gildii wojowników, którą opuściłem dla przeżycia kolejnych przygów. Od tamtego czasu nieustannie błąkam się po różnych zakątkach świata, walcząc z potworami i poszukując skarbów. Muszę mieć na starość co wnukom opowiadać. I dlatego kończmy opowieści i ruszajmy bo o ile mi się dobrze wydaje dochodzimy już do sali z kołowrotkami...

Po tych słowach spojrzał po towarzyszach, a następnie poprawił na wszelki wypadek młot wiszący u jego boku. Nigdy nie wiadomo co się może tam czaić.
 
Radioaktywny jest offline