Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2008, 01:39   #122
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 1 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

Akito cieszył się z podróży i ważnej misji, jaką wyznaczył mu jego daimyo. W spokoju obserwował naturę a chwilowe wygłupy wierzchowca, który próbował co jakiś czas zapanować nad sytuacją, jedynie na moment wybijały Kraba ze spokoju. Wiedział, że do lepszej współpracy potrzebny będzie czas. Tymczasem podziwiał widoki, które ich otaczały. Lubił się wtopić w naturę w niej odnajdywał spokój i ukojenie. Natura nie kłamie – przypomniał sobie tą Prawdę, którą kiedyś ktoś mu przekazał.


-Czas na postój…Nie zwojujemy zbyt wiele w Shimoen Mori z pustymi żołądkami!- Fukurou krzyknął do pozostałych. Po czym zsiadł z wierzchowca. Ruchy Smoka były dość nieporadne.


Akito odetchnął z ulgą, gdy Fukurou zaproponował postój. Był na tyle zawzięty by jechać dalej, jednak czuł, że jazda daje mu się we znaki. Nieczęsto jeździł konno, ale podróż dawała okazję nadrobienia tego. Czuł też, że zgłodniał, no cóż był w końcu dużym samurajem.


- Fukurou-san proszę ciszej, powinniśmy się powoli przyzwyczajać do najwyższej ostrożności w tych terenach.


Była to lekka uwaga, na tyle ważna, że nie mogła zostać pominięta i na tyle wyważona by nie urazić towarzysza.


Krab zajął się zbieraniem chrustu, wybierał przy tym kawałki suche z drzew, które nie wytwarzają przy spalaniu wiele dymu. Wystarczy małe źródło ognia by ogrzać strawę i nadać jej lepszy smak. Ciepły posiłek był luksusem, na który Kraby czasem nie mogły sobie pozwolić. Akito zastanawiał się w trakcie podróży nad wagą swojej misji. Po przemyśleniu sprawy doszedł do wniosku, że waga spraw, z którymi wysłał go jego daimyo, jest o wiele większa niż powodzenie czy niepowodzenie w misjach jego przyjaciół. Uznał, że warty muszą być równomierne a wypoczynek wystarczający, aby w pełni sił mógł spełniać wolę swego pana. Zamierzał być przy tym bezkompromisowy, choć wiedział dobrze, że jego własny los jak i los jego towarzyszy zależy od zgranej współpracy.


Akito starał się zdjąć siodło swemu koniu, niestety na próżno. Zajął się na moment koniem, starając go sobie zjednać, ułagodzić. Próbował wyczyścił zwierzę, te jednak zawzięcie starało się go ugryźć. Marchewki jedynie pogarszały sprawę, gdyż Akito szybko zauważył, że wierzchowiec stara się go ugryźć tam, gdzie zęby nie napotykają większego oporu. Każda nieosłonięta część ciała wystawiała Akito na zagrożenie ugryzieniem. Kopyta także nie stały spokojnie na miejscu, kręciły się starając znaleźć dogodną okazję do kopnięcia, na to Akito już zupełnie nie mógł sobie pozwolić.Przywiązał zwierzę do drzewa. W pewnej odległości od pozostałych koni, gdyż i je również starał się ukąsić.



Dam mu trochę czasu, jak wyje całą trawę wokół a siodło zacznie mu nieco ciążyć, może chętniej przyjmie moją pomoc.”



Podumał przez chwilę, po czym zajął się obozowymi pracami. Gdy już zebrał chrust i przygotowywał małe palenisko pozwolił sobie wreszcie na chwilę odpoczynku, na którą miał ochotę jak tylko jego stopy dotknęły ziemi.


- To jak stoimy na warcie? Jeśli nie macie nic przeciwko to będę pierwszy, w kolejnych dniach będziemy zmieniać kolejność tak, aby nikt nie był poszkodowany.

- Tak przy okazji to powiedz proszę Manji-san, czemu mamy się ukrywać z naszą znajomością poza ziemiami Kraba? Domyślam się, o co może chodzić, wolałbym jednak znać powód, dla którego o to prosisz. Może być ten, co i ja mam na myśli a być może jest on całkowicie inny- uśmiechnął się do towarzysza, wolał jak niedopowiedziane sprawy były wyjaśniane w pełni, aby na przyszłość się nimi nie zajmować.

Akito po pewnym czasie raz jeszcze podjął próby oswojenia rumaka. Przy wszystkich czynnościach cały czas mówił cicho do konia co robi i po co, słowa ponoć uspokajały te zwierzęta. Rozpoczął od wody, podanej bardzo ostrożnie i po zabezpieczeniu palców. Później próbował zdjąć siodło by z kolei nakarmić zwierzę. W przypadku silnej agresji czy oporów konia, zostawia go aż ochłonie i próbuje znów, aż do skutku lub do pierwszej warty. W ostatecznej rozprawie posłuży się siłą, przekładając rękę pod pyskiem konia, a od góry chwytając go za część nozdrza z pyskiem, można nawet tak silne zwierze zmusić do uległości. Akito widział i stosował ten chwyt kilka razy, była to jednak ostateczność, porównywalna ze smaganiem biczem chłopa, wówczas, gdy wystarczy zwykły krzyk czy nagana.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-01-2008 o 01:56.
Eliasz jest offline