Rustung jedynie się uśmiechnął i wydał rozkaz wymarszu w stronę rogatki. W tym samym momencie jeden z żołnierzy wszedł do lasu i przyprowadził cztery konie.
Sierżant spojrzał w kierunku Joachima i rzekł:
-Zbieg to mężczyzna koło trzydziestki. Ubrany w szarawy płaszcz z kapturem, spięty sporego rozmiaru pozłacaną broszą. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Ma szramę na lewym policzku.
Tyle z tego co widziałem. Jest jednym ze zbiegów, co wysadzili w powietrze zajazd. Do tej pory widać łunę i dym. Tak przy okazji mam tu jeszcze jeden list gończy, gdybyście byli zainteresowani.
Dowódca wyciągnął zwój zza paska i podał Joachimowi do wglądu.
-Możesz go wziąć. –Dodał.
Rustung wydał rozkaz i dwóch kuszników powędrowało traktem przed wozy. Dwóch zbrojnych z mieczami wycofało się na tyły. Rustung został po prawej stronie wozu Joachima, a towarzyszący mu kusznik, przyjechał na lewą stronę.
Sierżant spojrzał po wszystkich. Zakłopotany Felix właśnie uświadomił sobie, że nie potrafi powozić...
-Możemy ruszać? –Zapytał.
* * *
Wolfgang siedział w krzakach, przyglądając się temu co się dzieje. Nagle ktoś złapał go dłonią za usta i zaczął dusić. Momentalnie tajemnicza osoba odezwała się szepcząc:
-Bądź cicho, nic Ci nie zrobię. Ty i twoi towarzysze jesteście w niebezpieczeństwie.
Dopiero teraz Wolfgang poczuł, nóż przystawiony do żeber. To nie był jego szczęśliwy dzień. Domyślił się, że nie ma sensu szarpać się w takim stanie i podłożonym nożem, gotowym do ciosu. Słuchał dalej głosu przeciwnika, który poluzował dłoń, dając mu dopływ powietrza.
-Mądra decyzja kolego. Słuchaj mnie uważnie, bo nie mamy czasu. Ludzie podający się za żołnierzy to oszuści. Nie wiem kim są. W towarzystwie jakiegoś maga rozwalili i wysadzili w powietrze pobliski zajazd. Szukali jakiegoś obcokrajowca. Znalazłem się z niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Wszystko widziałem. Przed tym zdarzeniem jednak słyszałem, jak mówili o jakimś transporcie, który muszą przechwycić. Świadków zabić. Zaraz po tym mnie dojrzeli i uciekłem. Od razu domyśliłem się, że chodzi o was. Przysyła mnie Helseher, miałem wam wyjechać na spotkanie. Jak widać, komuś bardzo zależy na przejęciu transportu i nie możemy do tego dopuścić. Teraz powoli zabiorę dłoń...
Mężczyzna zabrał dłoń i schował nóż.