Joachim chłodno spojrzał na Rustunga, nawet nie ruszywszy dłonią.
-Nie ma co się spieszyć już mówiłem. Przypominam ci panie, że to co jest na wozie jest do wglądu jedynie dla samego Helsehera. I nie możemy pozwolić byście zaglądali do środka. Co tam jest my sami nie wiemy, to nie nasza sprawa. A i wam nie radzę grzebać w rzeczach maga. Mają paskudny zwyczaj rozliczania się z każdym kto wchodzi im w drogę.- zwadźca potarł blizną zdobiącą jego lewy policzek -Taak... paskudny zwyczaj. Ale jedno trzeba im przyznać, są w tym cholernie dobrzy.Zresztą tak jak mówił mój kompan wozem do tej pory powoził kto inny. Poszedł sprawdzić, co było źródłem tego wybuchu i czekaliśmy na niego, kiedy spotkaliśmy was. Nie ma co się gorączkować, nic nie ukrywamy. Swoją drogą diabli wiedzą co się kryje w tych beczkach, ja nie ryzykowałbym otwierania ich od tak. Mało to się słyszało o eksperymentach magów? Lepiej zostawić to tak jak jest i dowieźć spokojnie do adresata zgodnie z planem.-
Ostatnio edytowane przez John5 : 11-01-2008 o 21:56.
|