Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2008, 19:45   #127
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 1 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

-Czas na postój…Nie zwojujemy zbyt wiele w Shimoen Mori z pustymi żołądkami!- Fukurou krzyknął do pozostałych. Po czym zsiadł z wierzchowca. Ruchy Smoka były dość nieporadne.
Akito odetchnął z ulgą, gdy Fukurou zaproponował postój.
- Fukurou-san proszę ciszej, powinniśmy się powoli przyzwyczajać do najwyższej ostrożności w tych terenach.- rzekł z ledwo skrywaną ulga Akito.
- Hai, hai.- potwierdził nieco żartobliwym tonem Fukurou…Uwaga Akito przypomniała mu napomnienia starego Junzo, opiekującego się nim i siostrą heiminina.
Krab zajął się zbieraniem chrustu, wybierał przy tym kawałki suche z drzew, które nie wytwarzają przy spalaniu wiele dymu. Wystarczy małe źródło ognia by ogrzać strawę i nadać jej lepszy smak.
Zaś Fukurou rozkulbaczył konia sprawdzając jedynie czy podkowy się nie obluzowały. Uwiązawszy konia tam gdzie zaczął się paść. Uznał bowiem, że Subayai, najlepiej wie, co powinien jeść.
Smok przez pewien czas spoglądał na wysiłki Kraba związane z niesfornym wierzchowcem… Nie zdecydował się mu pomóc. Zresztą…Fukurou nie wiedziałby jak. Smok wolał bowiem piesze wycieczki.
Fukurou wyjął przygotowane kuleczki ryżowe z warzywami…Stanowiące główną część ich prowiantu.
- Jeśli potrzebujecie pomocy medycznej lub porady jak ulżyć cierpieniom, proszę nie miejcie oporów aby pytać. Jestem wykształconym masażystą i medykiem.- rzekł Skorpion.
- Iye Bayushi Manji –san. Mam swoje sposoby na ból.- odparł Fukurou.- Ale będę pamiętał o twej propozycji.
Akito , gdy już zebrał chrust i przygotowywał małe palenisko pozwolił sobie wreszcie na chwilę i spytał.
- To jak stoimy na warcie? Jeśli nie macie nic przeciwko to będę pierwszy, w kolejnych dniach będziemy zmieniać kolejność tak, aby nikt nie był poszkodowany.
-Akito-san wszyscy jesteśmy bushi jednak miło z Twojej strony, że dajesz nam wybór - pod maską Manji wykrzywił twarz w ironicznym uśmiechu - ale warta to rzecz niezbędna, pokrzywdzeni jedynie będą ci których wartownik nie upilnował. Zgodzę się, że czas warty powinien rotować, proponuję aby dzisiejszej nocy była następująca kolejność: Akito-san, ja, Fukurou-san, na kolejnej warcie ja będę pierwszy, Fukurou-san i Ty Akito-san, a na następnej Fukurou-san, Akito-san i ja.
- Mieliśmy pilnować tak żeby noc pilnowało dwóch bushi, a trzeci mógł odpoczywać całą noc.- przypomniał Smok.- Jeśli o mnie chodzi…to nie ma znaczenia, kto rozpocznie pierwszą wartę.
- Tak przy okazji to powiedz proszę Manji-san, czemu mamy się ukrywać z naszą znajomością poza ziemiami Kraba? Domyślam się, o co może chodzić, wolałbym jednak znać powód, dla którego o to prosisz. Może być ten, co i ja mam na myśli a być może jest on całkowicie inny- Krab uśmiechnął się do towarzysza. Fukurou również był ciekawy odpowiedzi, aczkolwiek starał się ukryć zainteresowanie…wymownym milczeniem, które towarzyszyło jedzeniu kulki ryżowej.
- Jest wiele powodów abyśmy zachowali naszą przyjaźń dla siebie, w ukryciu przed resztą świata. Z pewnością niektóre z naszych powodów utrzymania tego w sekrecie są zbieżne, ale nie liczy się droga jaką podążamy, a wspólny cel. W tym konkretnym wypadku celem jest zachowanie tajemnicy - głos Skorpiona był łagodny.
- Nie Manji-san, nie widzę żadnego celu w ukrywaniu naszej znajomości, wręcz przeciwnie, czasami pokaz łączących nas więzi może skuteczne zniechęcić od prób manipulacji. Zgodziłem się jednak na Twoją prośbę i to jest jedyny powód, dla którego miałbym się trzymać ukrywania naszej znajomości w miejscach publicznych – jak to wyraziłeś. Nie mniej jednak ciekaw jestem, co jest powodem tej propozycji, jeśli jednak uważasz to pytanie za niewygodne, to nie odpowiadaj na nie.-Głos Akito brzmiał niezwykle spokojnie i łagodnie.
Smok słysząc ta wymianę zdań, starał się zdusić śmiech…Widać było że Manji będzie miał problemy z przekonaniem Akito do swoich racji. Jak każdy Krab syn rodziny Hida nie bardzo pojmował istotę „szczerości”…A choć odpuścił sobie obecnie przepytywanie Skorpiona, to sprawa pozostała otwarta i istniała możliwość, że Akito wymsknie się coś w najmniej odpowiednim momencie. W końcu niełatwo przestrzegać zasady do której nie jest się do końca przekonanym.
- Co zaś się tyczy wart, to raczej nie jest kwestia mojego wyboru, tylko sytuacji w jakiej postawił mnie ten uparty koń. – Akito pozwolił sobie na chwile słabości, nie powinien się przyznawać do irytacji koniem, tym nie mniej jednak, całe jego zachowanie wyrażało właśnie taką postawę.
- Soka.- odparł jedynie Smok. Okazywanie czegoś więcej niż zrozumienie, mogłoby urazić dumę Akito.
Dalsze działania Kraba i czynności Skorpiona nie przyciągnęły całej uwagi Smoka. Choć obserwował od czasu do czasu swoich towarzyszy, to głównym zajęciem Fukurou było rysowanie. Grotem strzały wyjętej z kołczanu rysował koła, linie, kreski strzałki w piaszczystej glebie, na poboczu traktu. Umysł młodego Smoka zajęło planowanie. Rozważał różne sytuacje taktyczne jakie mogą ich spotkać po drodze…Przewaga liczebna, przewaga taktyczna przeciwnika, efekt zaskoczenie, silny ostrzał…Fukurou starał się ocenić każdą możliwą sytuację i wybrać najodpowiedniejszą do niej strategię działania. Jak dotąd najefektywniejsząz nich było zawierzenie szybkości wierzchowców i szybkie wymknięcie się z pułapki…Ale ta akurat, byłaby niemożliwa do zrealizowania, ze względu na kiepskie umiejętności jeździeckie całej grupy. Walka z siodła też byłaby z góry skazana na porażkę… Fukurou z irytacja złamał strzałę.- „Niewygody podróży, ciężar uciekającego czasu i obowiązek opieki nad tymi którzy powierzyli ci swe życie, burzy twą krew."- Smok niemal słyszał głos swego ojca.- "Ale jedynie spokój i chłodna kalkulacja pozwala dobrze ocenić szanse i właściwie wybrać strategię." -Kątem oka zerknął na Skorpiona robiącego Akito masaż. Przypomniało to Fukurou dziadka i dawne dobre czasy, gdy niczym wędrowni ronini, bądź mnisi dążący do oświecenia wędrowali od wioski, od zamku do zamku.
Smok spojrzał na wierzchowce Kraba i Skorpiona. I przez jego głowę przeszła kolejna myśl.- "Czyżbyśmy zostali końskimi swatami?"
W międzyczasie Krab wykonał kilka chorągiewek, po dwie dla każdego z obozujących. Gdy pociął szmaty i skonstruował już chorągiewki przypomniał towarzyszą podstawowe komendy związane z ich użyciem.
- Pamiętajcie, że rzucone chorągiewki na ziemie mówią nam: – ratuj się, kto może! – Akito pozwolił sobie na odrobinę żartu pod koniec „lekcji”, po czym kolejny raz spróbował swych sił z wierzchowcem.
Smok nie skomentował tego pomysłu, aczkolwiek nie pałał do niego entuzjazmem…Jak i do rozdzielania się. Nie sądził, by w gęstym lesie chorągiewki były dobrze widoczne. Miał złe przeczucia, zarówno co do chorągiewek, jak i do gwizdków, a przede wszystkim, do wysyłania zwiadu.
Ale zwątpił już w szansę przekonania pozostałych dwóch bushi. Fukurou skinął tylko głową na potwierdzenie słów Kraba, wstał, skłonił się obu bushi. Po czym odszedł na wypatrzone wcześniej miejsce, ocienione od słońca pojedynczym młodym drzewem, by pomedytować…Wszak medytacja odpręża ciało i umysł.
Usiadł w pozycji medytacyjnej i rozłożył wachlarz…I pogrążył się we własnych myślach. Błędem jednak byłoby uważać, że stał się bezbronną zdobyczą. Dla każdego bushi Smoka ruch i walka to jedno. W każdej chwili był w stanie wyciągnąć oręż z saya i zablokować wrogi cios. A medytacja nie stępia zmysłów…Wprost przeciwnie, wyostrza je.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 15-01-2008 o 13:25.
abishai jest offline