Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2008, 20:23   #205
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Azyl


„Przybytek Pieśni”

- Taaa...zmieniłem zdanie, chętnie skasuję tego Somimusa, czy jak mu tam... I paru innych kolesi przy okazji.-ryknął zielony slaad, którym teraz był Harpo - Nie lubię uciekać przed nikim. A najwyraźniej zbyt wielu chciałoby naszej skóry. Czas pomyśleć nad bolesną likwidacją naszych wrogów. Od najsłabszego do najpotężniejszego...Ruszamy w miasto, każdy szuka czegokolwiek lub kogokolwiek przydatnego, wracamy tutaj, porównujemy zdobyte informacje, określamy kolejne miejsce na kontakt. I znowu wyruszamy...Jak już będziemy gotowi, wybijamy kogo trzeba, bierzemy to co wartościowego po nim zostaje...I tak w kółko. A przy okazji Sae, co takiego wyciągnęłaś z łebka naszego oznakowanego jak bydło elfika?

- Likwidacja wrogów? Chyba oszalałeś. Nie widzisz, że jesteśmy podobni do łownej zwierzyny... i to już od dawna? Widziałeś kiedyś, żeby ścigany zwierz przystawał, odwracał się i atakował myśliwych? O, być może tak - ale czy widziałeś kiedy by ich pokonał?-odparła zbulwersowana Saenna.-
Powinniśmy poszukać tu sojuszników. Niedokładnie pamiętam, co działo się w naszej kryjówce - ale zdaje mi się, że jedna z walczących grup może się nimi okazać: "Wrogowie naszych wrogów..." i tak dalej. Poza tym... to ledwie cień wspomnienia, ale czy ktoś tam nie odliczał czasu do ich przybycia? Czy nie był to ktoś z nas? Wybaczcie, jeśli bredzę jeszcze - mam w głowie totalny chaos z moich myśli, moich wspomnień i wspomnień Valquara.
Teraz postaram się najdokładniej jak mogę przekazać to, co widziałam w jego umyśle - zdążyłam sobie już to poukładać:

Saenna przedstawiła swoje widzenie, po czym rzekła.-
- Jestem pewna, że symbolem widniejącym na dłoni został naznaczony zarówno elf jaki i chudzielec. Uważam też, że powinniśmy się teraz naradzić i podzielić wiedzą zamiast gnać w miasto w poszukiwaniu ścigających nas wrogów.
Pysk slaada obniżył się, zrównując z twarzą niziołki. Paszcza lekko rozwarła się ukazując rząd ostrych stożkowatych zębów (Udowadniając w ten sposób, że podobieństwo slaadów do ropuch jest czysto powierzchowne). Obecna forma Harpo pozwalał połknąć Saennę w dwóch kęsach. Z czego niziołka musiała sobie zdawać sprawę, zwłaszcza, że spojrzenie slaada-gnoma było nieco …szalone?
- Uciekać? Cały czas uciekamy. I co? Nie zgubiliśmy starych wrogów. Za to znaleźliśmy nowych. Spojrzyj prawdzie w oczy kobieto…Nie mamy dokąd uciekać! – ryknął Harpo-slaad.- A co według ciebie mamy do zaoferowania sojusznikom, poza własnymi głowami? Nie mamy siły, ani wiedzy, za to mamy rozlicznych wrogów, którym można nas sprzedać…Jak widzisz, żadni z nas partnerzy do sojuszu.Co gorsza, nie wiemy KTO nas ściga. Sominus? To tylko imię. Za którym może się kryć każdy. Może jest potężnym magiem, wrogim temu miastu, ale różnie dobrze może być szefem gildii złodziejskiej, burmistrzem, a nawet królem Azylu bądź otaczających go ziem!
Slaad wyprostował się…zapewne ku uldze niziołki. Po czym dodał.- Nie jestem głupcem, nie każę ci się rzucać z motyka na słońce. Ale są WROGOWIE i wrogowie. Przed silniejszymi się kryjmy, ale mniejszych czas zacząć wykańczać.
- Zwłaszcza Valquar powinien się kryć. –elf nie mógł nie zauważyć, że pysk slaada wykrzywił się w parodii uśmiechu.- Bo być może skończyć jak nasz złodziejaszek w dywanie.. Swoją drogą. Ktoś go ze sobą wziął?
Slaad machnął łapą, jakby los owego złodzieja był dla niego drobnostką niewartą uwagi. Wysyczał cicho kilka zdań.- Jakąż to wiedzą mamy się podzielić. Co chcesz wiedzieć bardko?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 14-01-2008 o 22:03.
abishai jest offline