Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2008, 19:37   #129
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; godzina jazdy od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; 20 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.

Yuuki trwała przy Mai. Nie potrafiła się zdobyć by ją zostawić.
Z jednej strony giri, powinność wobec jej pana, powinność wobec dajmio….
Z drugiej Mai…jej przyjaciółka, ktoś kto od kiedy pamięta, był przy niej.
Razem dorastały, razem uczyły się żyć, walczyć, kochać….
I to dojmujące poczucie, że nie są same w tej jaskini….
Nagle jakby w jej umyśle odwrócił się ten właściwy fragment skomplikowanej mozaiki wiedzy, wspomnień, marzeń, nadziei, powinności i obowiązków.

Kosaten Shi…Kosaten Shiro!

Czy to możliwe, by Yuukiko, bliższa jej niż ktokolwiek inny, będąca dla niej nierozerwalną częścią jej samej znajdowała się gdzieś w pobliżu zamku będącego we władaniu szlachetnego Daidoji Uji?

Jastrząb…
Jastrząb i Kosaten Shiro….

Nagle, w króciutkiej chwili zamyślenia, utraty uwagi poczuła ból przeszywający jej ciało i spowijającą ją ciemną mgłę utraty świadomości….


Nie spodziewała się, że się obudzi…że…będzie żyć….
Nie mogła w to przez chwile uwierzyć.
‘Dzięki wam, o Fortuny…uczynię wszystko co mi wskażecie…’
Ktokolwiek ją tu zostawił, nie życzył chyba jej źle.
Opatrzył ją, ale…

‘Szlachetni Kami…gdzie są moje miecze?’
Poczuła się nagle naga i nic nie znacząca.
Pamiętała jedną z pierwszych lekcji:
‘Miecz to życie samuraja. Odbierając mu miecz, odbieracie mu życie’

Cóż, ale siedzenie w miejscu i zamartwianie się w niczym jej nie pomogą.
Mai…na twoją pamięć…zaniosę wiadomość.
Gdy uzmysłowiła sobie, że Mai... że Mai najprawdopodobniej jest już martwa, lub właśnie umiera, a ona sama nie jest w stanie nic zrobić, nawet być przy niej w tej chwili zalała ją fala dojmującego smutku i bólu.
Prawie całe swoje życie spędziły razem, mimo, że szkoliły się w różnych szkołach…
Yuuki stanął przed oczyma ten niezwykły wieczór, gdy we trzy, ona, Mai i Yukiko siedziały w starej świątyni i opowiadały sobie historie o duchach…
Ruchliwa fala wspomnień na chwilę zalała umysł Yuuki...

...

W sumie to Mai przypomniała ten pomysł, kiedy spotkały się po latach.
Opowiadały więc sobie każda po jednej przerażającej historii, siedząc w ciemnym pokoju podobno nawiedzanej starej kapliczki.
Wraz z końcem każdej opowieści, opowiadająca gasiła świecę, a wedle prawideł zabawy, miały potem odliczać i po zakończeniu odliczania, miał się przy nich pojawić duch, jako czwarta osoba...
Ona sama skończyła opowiadanie jako ostatnia.
Były już nieźle pod wrażeniem opowieści, zatem nie zdziwiło jej, że głos Yukiko drżał, kiedy zaczęła odliczanie:
- Ichi!
- Nni - z wyraźnym zająknięciem rzuciła Mai
- San – Yuuki była dumna, że powiedziała to normalnym głosem ale...
- Shi - rozległo się cicho za jej plecami...
Yuuki miała wrażenie, że na chwilę cała jej postać skamieniała.
Ale po chwili zdała sobie sprawę, że jeśli rzeczywiście to duch, to panika na nic się zda.
A jeśli to ktoś żywy kto podsłuchał ją, Yukiko i Mai, to panika może tylko je jeszcze bardziej pogrążyć.
Lecz mimo to stróżka zimnego potu spłynęła jej w dół, wzdłuż kręgosłupa.
Cztery- to słowo wypowiedziane ciągle zdawało się drżeć w powietrzu.
Jakby na przekór pamięć nasunęła wyobraźni ideogram tego słowa.
Tym samym pociągnięciem pędzelka pisze się słowo zły
Wciągnęła głębiej powietrze czując uspokajającą woń miodu, kwiecia śliwy i cynamonu jaki jak zawsze ją uspokajał i dodawał pewności siebie.
Co one tam widzą…
Natrętna myśl tłukła się w jej umyśle jak ćma jaka trafi do papierowego lampionu i nie umie z niego się wydostać.
Mimo wszystko nie poddała się panice, podniosła się z klęczek niewymuszoną gracją i spojrzała za siebie, po to by ujrzeć…
Tak, wtedy naprawdę, jakby wciąż były dziećmi nastraszyły się nawzajem.
W sumie to ich czwarty gość nie wystraszył ich jednak tak bardzo jak zamierzał.
Ale jej późniejsza zemsta i tak była słodka…

...

Lecz obraz uśmiechniętej Mai proponującej krótki powrót do czasów dzieciństwa sprawił, że szpony smutku jeszcze bardziej zacisnęły się wokół jej serca.
Wspomnienia, nawet najlepszych chwil razem spędzonych teraz powodowały tylko ból, więc odsunęła je od siebie...
Musiała skupić sie na tym co jest teraz, w tej chwili, i na tym co będzie, na wspominanie przeszłości przyjdzie czas...

Straciłam Mai…ale Yukiko…Yukiko żyje!
Powolny, boleśnie przypominającym przeszłość ruchem podniosła się.
Na Fortuny, jednaka codziennie po przebudzeniu dziękowała wszystkim dobrym mocom za to że znów mogła swobodnie chodzić.

Życzenie Tysiąca Żurawi...

Na wspomnienie tamtego okresu, tej walki z własnym ciałem, z własną słabością, tej wiary i nadziei jaką wtedy miała poczuła że nie może się poddać.
Znowu na chwile pozwoliła przeszłości zawładnąć sobą, ale to wspomnienie, paradoksalnie, chodź bolesne, w obecnej sytuacji mogło jej tylko pomóc...
Udało jej się pokonać takie przeciwności losu będąc dzieckiem, że teraz, będąc już pełnoprawną samurai-ko niedorzecznością byłoby dać się pokonać bólowi, czy niepewności...

Gdy stanęła na nogach wzrok jej padł na wyraźne ślady które prowadziły najpierw w stronę miejsca gdzie się obudziła, a potem zawracały…
Te zawracające nie zostawiały tak głębokich śladów jak te pierwsze.
Z lekkim grymasem bólu na twarzy zlustrowała swe kimono.
Jakkolwiek nie było ono pierwszej świeżości, to ani na nim ani na ziemi nie było śladów po tym że ktoś mógł ja tu przywlec.
Śladów końskich kopyt tez nie znalazła.
Czyli ktoś musiał ją tu przynieść.

Przez dłuższą chwilę miała ochotę podążyć za tymi śladami by sprawdzić kto ją, nie dość, że uratował z jaskini zbójców, to na dodatek opatrzył.
Jednocześnie miała świadomość, że jej obowiązkiem, giri wobec własnego dajmio jest jak najszybciej dotrzeć do rodzinnego zamku, Shiro Tengu i złożyć raport z sytuacji jaka miała miejsce, gdyż nie miała żadnej pewności, czy ktokolwiek po za nią ocalał.

Ale jak wytłumaczy to co z nią się stało?
Gdyż, to że tylko ona ocalała na pewno wzbudzi moc kontrowersji i podejrzeń…
Ale giri to giri…Jej życie nie było tak ważne jak jej powinności…
Ruszyła ostrożnie w stronę, jak miała nadzieję, rodzinnego zamku…
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay

Ostatnio edytowane przez Lhianann : 24-01-2008 o 10:13.
Lhianann jest offline