Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2008, 18:18   #171
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Akt III – Katedra
Scena 1 – Szepty, dreszcze, strach
Katedra – Dzień? Miesiąc? Rok?

[media]http://schlaufox.googlepages.com/02HolyDread.mp3[/media] Krok, noga w górę, kolejny, noga w górę. Jeden krok za drugim. W górę po drabince. Już właz, ciężki. Zaparł się plecami, naprężył, aż żyły wystąpiły na skroń. Zgrzyt oznajmił, iż właz się unosi. Światło, choć łagodne i delikatne, poraziło ich oczy nawykłe od godzin do egipskich ciemności. Czuli niemal pierwotny ból wbijający szpile pod czaszkę. Wyszli z kanałów.

W niemym zachwycie rozglądali się wokół. Właz, którym wyszli znajdował się w westybulu katedralnym. Przed roztaczał się widok na ogromną nawę główną skąpaną w świetle setek świec, wysoką na dwadzieścia, trzydzieści metrów, licząc od zdobionej mozaiką posadzki po krzyżowo-żebrowe sklepienie. Światło naturalne, z zewnętrza, wpadające przez przepiękne witraże, igrało na kamiennej posadzce różnokolorowymi błyskami. „Wierny” pierwszy wszedł dalej. Jego kroki niosły się głuchym echem po gigantycznej budowli. Jej ogrom przytłaczał go, zachwycał. Nie potrafił pojąć, gdzie w Warszawie, znajdował się jeszcze ocalały kościół. Nie kościół, katedra! Bazylika! Znał je wszystkie, lecz w tej nigdy nie był!


Nagle!? … Tak! Usłyszał śpiew chóru, a może echo tegoż po mszy, która przeminęła setki lat temu. Wreszcie ujrzał Ją. Stała pogrążona w rozpaczy a światła setek świec rzucały blask na Jej piękną uduchowioną twarz. Słyszał Ją, słyszał Ją dokładnie jak rozpacza, że nie jest Jej dane być ze swym synem, bowiem umiera przed nim. „Wierny” chwycił się za głowę, lecz słuchał Jej lamentów. Lamentów Matki Boskiej umierającej wcześniej niż Jej Syn. Nie wytrzymał. Padł na kolana, spuścił głowę na pierś i szeroko rozłożył ręce w geście ofiarowania się.

Pozostali członkowie oddziału ruszyli w kierunku „Wiernego”. „Olga” pierwsza dopadła swojego dowódcy, myśląc, że nie wytrzymał, ze wielogodzinna wędrówka w kanałach kompletnie go złamała. I wtedy poczuła straszny lęk, lęk o tę osobą, którą tak rozpaczliwie kochała. Po raz pierwszy zrozumiała, że może tak się stać, że nie będzie jej przy nim, gdy będzie miał umrzeć, nie będzie mogła mu pomóc.

„Chmura” też słyszał lament, ale zupełnie inny. Wielogłos modlący się po hebrajsku. Choć rzadko słyszał ten język, a już na pewno go nie rozumiał, tym razem wiedział, że to kadisz odmawiany za zmarłych i przez zmarłych. W wielogłosie wyraźnie słyszał głos małego dziecka, może pięcioletniego. Miękko wymawiane sylaby, czasem z błędem, ale i z żarliwością i wiarą. Delikatny głosik, ufny i dziecinny. „Chmura” rozpoznał go, jak i pozostałe. Ze zmartwiałych dłoni wysunął się Browning i uderzył w posadzkę z hukiem, zwielokrotnionym przez echo. Ten huk w uszach „Basi” zabrzmiał jak wystrzał z pistoletu, który gdzieś indziej wydarł życie z młodego, rannego chłopaka, którego wyprowadziła ze szpitalu na Długiej. Poczuła to, właśnie w tej chwili. On umarł, a ona jest przeklęta.

„Jonasz” wciąż stał przy włazie i mimo porażającego strachu przed kanałami poczuł, że wolałby być tam na dole niż tutaj. Bał się obrócić. Czuł jego obecność za plecami, słyszał półgłosem wypowiadane słowa, których nie mógł zrozumieć. Słowa, których wypowiedzieć mu nie dano przed śmiercią. Zbyt ciche, by mógł je zrozumieć, na tyle głośne, iż budziły niepokój, wywoływały szarpiący trzewiami strach. Sierżant skoczył w bok i skierował pistolet w miejsce, skąd dobiegła go litania. Nikogo nie było. Ławki były puste, nikt w nich nie siedział! „Jonasz” otarł pot z czoła. Szept… Ten szept… Słyszał go za plecami. Słowa zamordowanego mężczyzny.

A „Daniel” mrużąc oczy przed światłem, chodził po nawie z wysoko zadartą głową. Obserwował gołębie, setki białych gołębi fruwających pod dachem katedry. Karabin przewiesił przez ramię wzorem myśliwych, lufą w dół i wsłuchiwał się w łopot skrzydeł, który już kiedyś ocalił mu życie. Mrużył oczy, krążył, obracał się, czując na twarzy ciepło promieni słonecznych.

Zarówno „Czarny”, „Grom” jak i „Jastrząb”, wykończeni koszmarną wędrówką w podziemiach, rozglądali się zszokowani po wnętrzu świątyni. Z otwartymi ustami wpatrywali się w posagi, witraże, zdobione kolumny, malowidła religijne… Bali się poruszyć, jakby nie chcąc wnieść nieczystości z kanałów do tego magicznego miejsca. „Czarny” usłyszał huk upadającej broni. To Browning „Chmury”. Jego właściciel ukrył twarz w dłoniach i płakał rozpaczliwie, wręcz szlochał. Ranny powstaniec podszedł do przyjaciela, ale nie wiedział, co zrobić.

KATEDRA
Jest ogromna, większa niźli katedra św. Jana, w której część plutonu „Wiernego” tyle dni odpierała ataki Niemców. Wnętrze klasyczne, czyli gotyckie. Wysokie, krzyżowo-żebrowe sklepienie podparte licznymi kolumnami. Jedna nawa z transeptem (nawą poprzeczną) oddzielającym duże prezbiterium od reszty kościoła. Sklepienie na skrzyżowaniu nawy głównej i transeptu odróżnia się od pozostałej powierzchni sklepienia. Jest też solidniejsze, widać więcej wiązań i belek, co by sugerowało, że w tym miejscu znajduje się wieża katedralna. Zarówno z prezbiterium jak i z transeptu prowadzą drzwi, zapewne na zakrystię oraz wieżę.
Boczne ściany ozdobione są ogromnymi witrażami ukazującymi świętych męczenników w chwilach ich kaźni. Jest św. Katarzyna łamana kołem, św. Stanisław rozczłonkowany przez króla Bolesława, św. Agata palona na rozżarzonych węglach, św. Agnieszka na torturach i po rozpłataniu mieczem gardła i św. Benedykt zabity przez zbójców.

W prezbiterium znajduje się gigantyczny witraż, tzw. Portal ukazujący złożenie Jezusa do grobu. Za ołtarzem widać klasyczną pietę, Matka Boska tuli ciało Chrystusa, wydobyte chwilę wcześniej z grobu. Posąg wykonany jest z ogromną pieczołowitością i dbałością o realizm. Co ciekawe posąg zdaje się jarzyć wewnętrznym światłem. Za pietą wznosi się kilkumetrowy krzyż.

Na ścianach bocznych znajduje się łącznie 16 kaplic, większość o dziwo jest pusta, w zasadzie wszystkie poza jedną, w której na prostym, ubogim ołtarzu postawiono niewielką ikonę. Z nawy głównej nie widać więcej szczegółów. Obok wejścia do kaplicy wmurowano płytę wotywną.

Posąg Matki Boskiej otoczonej setkami świec. Niezwykle realistyczny i wywołujący ogromny smutek i zaniepokojenie. Zwłaszcza u „Wiernego” (patrz wyżej)


Przy bramie (dwuskrzydłowej) prowadzącej na zewnątrz stoi figurka gargoyli, skulona sięga ledwie do pasa rosłemu człowiekowi. W porównaniu do innych posągów ten jest wykonany niestarannie, wręcz prymitywnie.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 16-01-2008 o 18:20.
kitsune jest offline