Kolejny już raz tego pechowego dnia Otto, Celahir i Chloe niespodziewanie wpadli na siebie w wąskim korytarzu prowadzącym do magazynu straży miejskiej. Cała trójka uśmiechnęła się do siebie, a zaraz potem zapadła krępująca cisza. - Fajna halabarda... - palnął niewiadomo po co i dlaczego zmęczony elf. Dopiero po chwili zaczerwienił się i zrozumiał jakie głupstwo powiedział. - Skoro mamy trochę czasu, to może skoczymy coś zjeść? Nie wiem jak wam, ale mi burczy w brzuchu... Tak przy okazji - dodał po chwili - nie wiecie kiedy wypłacają żołd? Celahir obdarzył towarzysza i towarzyszkę szerokim, szczerym uśmiechem. |