Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2008, 11:59   #1
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[DnD GH] Bissel I - Doręczenie

Doręczenie


Wracam do tego co dobre. Wymysł Magnificate vel Antary.

Reguły sesji:

* Prowadzący: Bielon.
* Kwestia konwencji: BielHekowy heros-slowfood. Greyhawk.
* Kwestia zgodności z settingiem: Wszelkie materiały kanoniczne zachowują ważność, data rozpoczęcia przygody to rok 613, początek jesieni, aczkolwiek moja interpretacja settingu jest moją interpretacją settingu. A świat jest nieco inny. Jaki? W sesji się okaże. Warto zajrzeć do opisu Bissel mego pióra.
* Kwestia zastosowania mechaniki: W tej sesji opieramy się na logice i zdrowym rozsądku, wszystkie rzuty wykonuje MG a Gracze na prośbę MG, gramy korzystając z mechaniki. Jakiejkolwiek. Mechanika rozstrzyga kwestie sporne, przy czym spory z MG rozstrzyga MG. O konieczności odwołania się do niej decyduje MG.
* Kwestia kontroli MG nad poczynaniami graczy: Gracze mają nieograniczoną swobodę, jednak opis konsekwencji ich niektórych czynów leży w gestii MG. W niektórych (sami sprawdźcie jakich) sytuacjach gracze wchodzą w interakcję za światem na opisanych zasadach i sami opisują skutki niektórych swoich czynów. Gracze, co ważne, mają nieograniczoną możliwość kreacji Świata Gry, proszę jednak o powściągliwość i minimalizm w tym względzie a istotne sprawy omawiać na GG z MG.
* Kwestia relacji wewnątrzdrużynowych: Ze względu na rozbieżność charakterów postaci konflikty w drużynie są akceptowane.
* Kwestia częstotliwości postowania: Tempo postowania ustalamy na jak najczęstszą. Dbajcie jednakże o nie spowalnianie rozgrywki. W niektórych sytuacjach zdarzyć się może, że częstotliwość postów będzie większa. Lub mniejsza. Proszę jednak na wzięcie pod uwagę, że mam 2 maleństwa. Myślę więc, że 1 post/2 dni dni to minimum. Nie bądźmy minimalistami.
* Kwestia preferowanej długości postów: Liczy się długość, ważniejsza jest jakość a najważniejszy MG. Gracze piszący posty jednolinijkowe są mile widziani, w charakterze mięsa armatniego. W końcu trzeba zapracować na tytuł "Rzeźnik".
* Kwestia poprawności i schludności notek: Żadnych emotek, psują mój nastrój. W dialogach gracze mogą pozwolić sobie na używanie archaizmów, wulgaryzmów oraz innych „izmów” i „yzmów”. Post zaczynamy imieniem postaci, dobrze było by je wytłuścić, by go nie musieć poszukiwać w treści notek.
* Kwestia zapisu dialogów: Dialogi piszemy. Kursywą oraz poprzedzamy myślnikiem. Najlepiej.
* Kwestia zapisu myśli postaci: Jeżeli znajdzie się postać decydująca się na myślenie to myśli postaci zapisujemy wybranym przez MG kolorem czcionki - czarnym. Myśli poza tym zaznaczamy z obu stron tyldą oraz piszemy kursywą. Lub inaczej, choć lepiej nie.
* Kwestia podpisów pod notkami graczy: Wyłączamy podpisy w notkach sesyjnych jeśli to możliwe. Lub nie. Można umieszczać w podpisach pochlebne opinie na temat MG i Forum. Lub inne. Pochlebne mniej.

Gracze:
1. KD
2. Tołdi
3. Bronthion
4. WitchDoctor
5. khadgar

----------------------------------------------------------



- Mają nas, kurwa! – zaklął But i wściekły huknął pięścią w burtę. Stojący na pokładzie barki podróżni, obserwujący ten przerywający długie minuty ciszy, wybuch rozumieli w pełni złość szypra „Żaby”. Łódź walczyła od kilku godzin z leniwym prądem kolejnych odnóg Topieliska oddalając się od głównego nurtu O tylko po to, by uniknąć spotkania z rzecznymi rabusiami, którzy tu właśnie zwykli zasadzać się na swe ofiary. Narażając się na spotkanie z zeuglem, legendarnym potworem który podobnież, jeśli wierzyć opowieściom rzecznej braci potrafił wciągnąć w rzeczną otchłań całą łódź wraz z załogą, omijali główne odnogi bagnistego rozlewiska w jednym tylko celu. Uniknąć spotkania z piratami.

Teraz zaś, kiedy wedle szeptanych informacji załogi do krańca Topieliska i głównego nurtu Strumienia Real, łączącego się z Rzeką O, pozostało ledwie kilkaset metrów, teraz właśnie zły los piekielnie zakpił z „Żaby” i jej załogi. Barka bowiem, poddając się właśnie już leniwemu prądowi mijała kolejne trzcinowe wyspy wzbijając chmary komarów w powietrze, z szumem tartych o burtę tataraków, kontrowana ledwie delikatnymi zmianami położenia steru bezgłośnie zbliżała się do krańca Topieliska, by naraz wpłynąć wprost na miejsce ostatniego aktu pirackiej zabawy.

Wszyscy na pokładzie „Żaby” pamiętali tłustego kupca Ruperta Hagenaua, który jak i oni płynął aż ze Srebrnej Toni i ledwie rankiem, trzeciego dnia podróży, gdy próbowali dołączyć do jego konwoju barek, precz przegnał ich grożąc dodatkowo najemnymi kusznikami, którzy obsiedli burty trzech kupieckich barek i zapewnić mu mięli bezpieczną podróż przez Topielisko. Pyskówka Buta z Hagenauem trwała krótko, ale pozwoliła nieobeznanym podróżnym wszystkich łodzi poznać kilka nowych określeń nie pasujących na salony. W końcu konwój Hagenaua żegnany „błogosławieństwami” Buta i jego dwóch pomagierów znikł w trzcinowej matni osnutej nieodłącznymi oparami mgieł, które podobnież nierozerwalnie związane były z Topieliskiem. But i jego „Żaba” czekali jeszcze czas jakiś, licząc że jakaś łajba wyłoni się z meandrów O by wespół ruszyć na spotkanie zagrożeniom, ale oczekiwania do południa nie przyniosły pożądanego rezultatu. Ruszyli i mieli to szczęście, że uniknęli wszystkiego złego, czym Topielisko zwykło witać swoich gości. Do tej chwili.

Widok wciąganego na maszt własnej barki Hagenaua, związanego niczym prosie, wiszącego głową w dół i klnącego zapewne w knebel na czym świat stoi z pewnością ucieszył Buta i jego pomocników, lecz radość zgasła błyskawicznie na widok dwóch barek które krążyły po niewielkiej wolniźnie wyławiając z wody ciała potopionych lub porżniętych kuszników i załóg konwoju. Kolorowa pracowała w ciszy. Pewnie dla tego ich nie usłyszeli wcześniej. Teraz jednak szybko zabrzmiały rozkazy na obu łodziach a i ci, którzy plądrowali barki konwoju oderwali się od swego zajęcia i gotowali na przyjęcie kolejnych „gości”.

- Kusze ładować! Do broni psubraty, towar nam spłynął!
- Od sterburty zachodź Vinter!
- Dupa, bierz ich kurwa!


Kolejne rozkazy popłynęły chwacko, lecz pasażerowie „Żaby” słuchali ich nie rozumiejąc dokładnie w czym rzecz. O wiele bardziej wymowne były dwie trójosobowe łodzie, które szybko skierowane mocnymi pociągnięciami wioseł ruszyły ku „Żabie” z obu jej burt odcinając jej drogę odwrotu. Pozostało jedynie płynąć na wprost, na spotkanie z pozostałością konwoju, gdzie kilkunastu piratów porzuciło swe zajęcia i dobyło oręża. Jednak nim wybuchła walka jeden z piratów, odziany w najbardziej pstrokaty strój, wysoki drab noszący więcej złotych bransolet niż niejedna dziwka w burdelu, uniósł w górę prawicę i stanąwszy na jakiejś skrzyni ryknął:

- Hola! Poddajcie się! Nie musicie walczyć! Zabierzemy wam wasze dobra prawem łupu, lecz ocalicie żywota, bowiem przedamy was za okup! Możecie żyć! Obiecuję to, jakem Ślepy John!

Może i mówił prawdę, może i takie były szczere jego intencje, ale załoga „Żaby” miała na ten temat pogląd własny. O ile jednak But dobył oręż, szeroki marynarski kord podobny wielu pirackim, o tyle już dwaj jego pomocnicy myśleli zgoła inaczej i z pluskiem skoczyli z pokładu wprost w ciemne odmęty Topieliska niknąc w kręgach wody nim którykolwiek z piratów zdążył zareagować. Inna sprawa, że wszelkie reakcje zachowali oni jednak na dalszy rozwój wydarzeń i powoli zbliżali się z obu stron do burt „Żaby”, gdy ta ostatnia płynęła wprost na spotkanie ze Ślepym Johnem i jego ludźmi…




------------------------------------------------------------------------

[Jako, że jest to post 1 proszę o opisanie się sobie nawzajem pasażerom. Trzeci dzień wspólnej podróży zapewne pozwolił poznać się nieco. Życzę powodzenia a resztę wątpliwości rozwiewam na GG lub w komentarzach. ]

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline