Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2008, 12:29   #19
Discordia
 
Discordia's Avatar
 
Reputacja: 1 Discordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodzeDiscordia jest na bardzo dobrej drodze
Całkiem blisko...
__________________________________________________ _______________


Drobinki kurzu zawirowały nieskładnie, gdy Eugene zmącił spokój przy oknie. Surowe deski i duże gwoździe zamykały dopływ światła do pokoju. A brudne, oblepione sadzą szyby jeszcze zmniejszały prawdopodobieństwo przedostania się do pokoju promieni słońca. Mimo wszystko coś było widać przez szpary i co czystsze miejscami szkło.


Widok jakich wiele w latach '20 w USA. Brukowane chodniki, piaszczysta ulica, kilka drzew i słupów telegraficznych. Domy małe ale schludne, parterowe lub jednopiętrowe, kamienne.
Nad miasteczkiem leniwie przepływały chmury, białe drobne baranki. Słońce przygrzewało mocno, obwieszczając wszystkim, że właśnie minęło południe.
Na chodnikach nie było ludzi. Na ulicach nie było ruchu. Miasteczko wyglądało na wymarłe. Ale przyroda zapełniała tę popołudniową pustkę za dwoje.
Wróble skakały w kurzu, przekomarzając się niczym rozbrykane dzieci. Jaskółki śmigały w powietrzu, łapiąc obiad dla swoich małych. Wśród kwitnących drzew donośnie brzęczały pszczoły. Gdzieniegdzie widać było przemykający się, pręgowany grzbiet kota i dało się słyszeć odległe szczekanie psa.

Eugene odwrócił się do reszty towarzystwa i zaczął im opowiadać, co zobaczył. Jednocześnie szedł ku drzwiom.
Czekały na niego. Klamka błyskała mosiądzem, zygzaki sadzy zachęcająco się zawinęły. Spod drzwi cienką szparką sączył się jasny poblask. Słońce? A może coś innego?
Na chwilę zawahał się pod drzwiami. Obok siebie poczuł czyjąś obecność. Spojrzał i zobaczył długie, ciemne włosy, piwne oczy i kształtne piersi. Odwrócił wzrok i przekręcił klamkę. Lin mimowolnie wstrzymała oddech.
Kłaczki kurzu na chwilę zatrzymały się w ruchu, gdy dłoń dotknęła klamki.


Za drzwiami był pokój. Idealnie wysprzątany, czyściutki, nieużywany pokój.
Po lewej w ścianie dwa okna obramowane burzą firanek- włosów wydętych przez ciepły wietrzyk wpadający do środka. Po prawej drzwi. Kolejne, zamknięte, drewniane drzwi. Na przeciw nich świeżutko zaścielone łóżko. Przed nim wyściełany fotelik. Na podłodze chodniczek w geometryczne wzory. A sama podłoga lśniąca, drewniana, jakby dopiero co ktoś ją wypastował.
Pchnięte przez Eugene skrzydło odbiło się od stojącej w rogu szafy. Zamkniętej, drewnianej szafy.

Eugene i Lin stali w progu patrząc na wnętrze pokoju. Za nimi, w półmroku stali dwaj mężczyźni i siedziały dwie kobiety.
Wszyscy oni byli nadzy. Wszyscy oni przed chwilą zaistnieli.

Wszyscy oni spoglądali na świat przez obramowane sadzą i opisane węglem oczy spalonego pokoju.
 
__________________
Discordia (łac. niezgoda) - bogini zamętu, niezgody i chaosu.

P.S. Ja tylko wykonuję swój zawód. Di.
Discordia jest offline