Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2008, 15:13   #7
shadowdancer
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Drow spojrzał na swoją nieco egzotyczną drużynę... Najlepiej czuł się w otoczeniu swojej rasy, ale ci ludzie byli jacyś inni... Żyli razem z orkiem, nie pogardzali półorkiem, a nawet jemu, drowowi, podczas podróży okazywali trochę szacunku, należnego każdemu żyjącej inteligentnej istocie... Przyzwyczaili się do niego, on zaś przyzwyczaił się, że nigdzie nie jest lubiany... Teraz każdy rozmawiał z nim jak z równym... Może niektórzy chowali głęboko w sercu jakieś uprzedzenia, ale nie dawali im upustu.

A teraz się zostali napadnięci, obrabowani i zmuszeni do awaryjnego lądowania... Wszyscy wyglądali normalnie, jak na osoby dotknięte katastrofą morską. Jedynie Verax wyglądał, jakby w ogóle ich nie znał. Myślał, że po wspólnej podróży, w czasie której nieco już się poznali, powinien zaznajomić się z brutalną siłą i budową orków i mrokiem jego skóry...
-Diabli mi kazali wsiąść na ten statek... Ojczyzną drowa są podziemia, i ewentualnie zacienione lasy, a nie otwarte morze... - mruknął.

Kiedy już pozbierali się z plaży, zaczęli dość wolno iść w stronę miasta. Po chwili podbiegł do nich bosman, który wręczył Veraxowi sakiewkę,z ok. 400sz, po czym powiedział, bo rozejrzeli się za płótnem żaglowym i mapami okolicznych wód. Raczej wątpił, by mieszkał ty jakiś kartograf... Jego podejrzenia jeszcze się umocniły, gdy jako jedyną osobę w całym "ogromnym mieście" zobaczyli małą, słodko drzemiącą przy studni dziewczynkę. Pojawiło się między nimi podejrzenie, że jest to Banshee, ale Bronthion miał rację... Nie w jasny dzień, na środku miasta...

Pierre stwierdził, że jego, jako człowieka, dziewczynka powinna bać się najmniej. Gdy Pierre podchodził, Thanatos ustawił kostur przed sobą, pochylając go nieco w kierunku dziewczęcia i kładąc na nim jedną rękę, drugą zaś sięgnął do pasa i schwycił rękojeść swojego rapiera, choć zdawał sobie sprawę, że gdyby coś miało się stać, to pewnie i tak nie zdążą mu pomóc...
 
shadowdancer jest offline