Pierre z trudem powstrzymał się przed przetarciem zdziwionych oczu. Wrażenie wywołane głosem dziewczynki było tak duże, że mężczyzna nie był w pierwszym momencie pewien, czy nie uległ jakimś omamom.
Po ułamku chwili pokręcił głową. - Nie, nie przyniosłem orzechów.
W tym momencie dotarły do niego ostrzeżenia. Ale równocześnie do głosu doszedł nieco przekorny charakter Pierre'a. - Uważam, że tak urocza istotka jak ty nie powinna być obsypywana orzechami, tylko kwiatami.
- Chociaż - zlustrował ją od stóp do głów - chyba jesteś jeszcze zbyt młoda na tego typu hołdy ze strony mężczyzn...
Wyprostował się. - Przykro mi z powodu tych orzechów, ale niestety nie mamy ani jednego. Gdybym wiedział, ze cię spotkamy, zabrałbym ich cały worek...
Cofnął się o dwa kroki i ukłonił się uprzejmie.
- Jestem Pierre - przedstawił się. - A ty jak masz na imię? - spytał. - I co robisz w tym zapomnianym przez ludzi mieście?
Wskazał dłonią na zabity dechami budynek przypominający ratusz i zarośnięte bluszczem domy. |