Andres jechał spokojnie, na przedzie kolumny, spogladając w górę na miasto, miasto które było ich celem, gdzie mieli byc bezpieczni. Poczuł się jakby pierwszy raz zobaczył to miasto, lecz tak nie było. Być może dlatego, że teraz był w innej sytuacji- był wolnym człowiekiem. Dopiero teraz ujżał piekno tej monumentalnej i groźno wyglądającej budowli... Jakże człowiek mógł stworzyć coś takiego? To jakby inny świat, żyjący sam dla siebie, oddzielony od tego co dobre i złe w prawdziwym życiu. Tam bedziemy bezpieczni, będziemy mogli spokojnie odpocząć i zastanowić się co dalej. Pewnie i tak nie będę mógł zostać tu za dlugo bo wkońcu mnie znajdą, zostane może dzień lub dwa, tylko uzupełnie zapasy.
Jago oczom ukazała się rogatka... ciekawe czy Ci żołdacy są prawdziwymi żołnierzami... założył na hełm kaptur, który przybrał dziwne kształty. Zwolnił konia, aby znaleśc się na końcu kolumny. Obyśmy spokojnie przekroczyli mury miasta i dostarczyli ten cholerny ładunek.
Ostatnio edytowane przez Andres : 17-01-2008 o 21:49.
|