- Może poczęstujemy go kanapką z serkiem - powiedział z przekąsem Kuba. - Jak w tej kretyńskiej reklamie...
Huk uderzeń brzmiał nieprzyjemnie w jego uszach. "Że też tej zarazy" - miał na myśli oczywiście Wielkiego Wilka, coraz bardziej Złego - "nie zjadła żadna pułapka. Coś kiepscy konstruktorzy z tych Świnek."
Ale panująca wokół sytuacja nie pozwoliła mu na dalsze rozmyślania. Z kwikiem i okrzykami pełnymi strachu Trzy Niezbyt Małe Świnki rzuciły się do swych domków. Żadna nie pomyślała, że Wilk, który rozwalał właśnie stalowe drzwi nie będzie przestrzegać reguł i zamiast chuchać i dmuchać ręcznie zdemoluje domki i chwilę później skonsumuje mieszkanki twierdzy.
Co gorsza miał wrażenie, że ostatnia świnka z przyjemnością sprzedałaby Wilkowi nie tylko ich, ale i swoje siostry (czy też może braci), byle tylko ocalić swoje życie.
- Wiemy, wiemy - rzucił za niknącą za progiem Trzecią Świnką. Ale nie był pewien, czy ta dosłyszała, bowiem odgłosy zamykania i barykadowania drzwi mogły zagłuszyć słowa chłopca.
Chrumkanie dobiegające zza jego pleców sprawiło, że Kuba odwrócił się gwałtownie. I zamarł, pewnie z niezbyt inteligentną miną. Na to nic nie mógł poradzić, bowiem w żaden sposób nie był przygotowany na widok radośnie chrumkających świnek, wyglądających na prawdziwsze, niż te, które zniknęły za drzwiami słomiano-drewniano-murowanych domków. "Szkoda, że z nami nie można zrobić tego samego" - pomyślał przez moment, a radosna wizja czterech Aluś, dodatkowej Monisi i kilku Piotrków kręcących się po placu przez moment poprawiła mu humor.
Zdjął plecak trochę żałując, ze nie jest to czarodziejski tornister, w którym można znaleźć to, co się chce. Albo worek, do którego można, mocą zaklęcia, wrzucić to, co się chce. Na przykład Wilka, choćby był jak najbardziej Wielki i Zły...
Sięgnął do plecaka zastanawiając się, czy któryś ze znajdujących się tam przedmiotów mógłby pomóc w stworzeniu Kuby-sobowtóra. Albo chociaż powstrzymać wilka...
Wziął do ręki lusterko, ale zaraz je odłożył. "To nie bazyliszek" - pomyślał.
Za to grzebień schował do kieszeni. "Może zadziała tak jak w bajce" - pomyślał. - "Rzucę go, a wyrośnie gęsty las, przez który Wilk się nie przedostanie, nawet gdyby się zrobił jeszcze Większy i bardziej Zły."
Podszedł do Piotrka, który stojąc nad dwoma wiadrami mazi przypominającej SuperGlue wpatrywał się w Trzy Jak Żywe Małe Świnki.
Klepnął go w ramię, by zwrócić na siebie jego uwagę, a potem powiedział: - Pomogę ci z tymi wiadrami. Jak wilk zajmie się nimi - wskazał Całkiem Jak Żywe Małe Świnki Trzy - to spróbujemy go polać...
Uważał, ze najskuteczniejszą metodą byłoby wlanie kleju wprost do gardła Wilka, ale nie sądził, by ten zgodził się na to.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 18-01-2008 o 09:26.
|