Joachim w czasie przejazdu przez rogatkę milczał, woląc pozostawić rozmowę towarzyszom. Jedynie raz okazał zainteresowanie, kiedy mytnik wspomniał o tym, że Calien jest prawą ręką arcymaga. Ciekawe, czego jeszcze się dowiemy? No ale w końcu tam na drodze udowodniła nam, że sporo umie. A i Wolfganga nie musiała leczyć. Widać nie wszystko, co mówią o magistrach jest prawdą. Wojownik przyglądał się budynkom, który wyrastały wprost ze skały, co powodowało, że miasto wyglądało nie tylko pięknie ale i groźnie. Ciekawe, ile potrzeba by armii, by zdobyć tak potężną warownię? Nie ma chyba na świecie wojska, zdolnego to uczynić. Kiedy w końcu dotarli do bram miasta, natrafili na dziesiętnika z oddziałem. najwyraźniej nie był to jego szczęśliwy dzień, bowiem wydarł się na nich bez pardonu. Zwadźca nagle zaczął się śmiać, co zwróciło na niego uwagę żołdaka, z trudem powstrzymując wesołość odpowiedział mu.
-Cywilizacja powiadasz. Trzeba mi przyznać miasto imponujące. Ha! Wiele słyszałem o tych murach, ale nie spodziewałem się, że są tak potężne. No cóż mniejsza z tym, teraz już widzę jak jest. A co do broni, to co prawda nie widzę sensu w oddawaniu jej, skoro pewnie można ją kupić w obrębie miasta, ale niech będzie, nie chcemy kłopotów.- Joachim wyciągnął oba pistolety i chwycił za lufy -Mam nadzieję, że jakiś kwit na to dostanę?- |