Widząc piękno miasta Middenheim, ogrom murów i magiczność miejsca, Wolfgang podróżował w milczeniu od czasu do czasu mruknął parę słów, trochę się zmienił po ostatniej walce, można było odnaleźć w jego oczach nutkę nadziei na lepsze życie i spokoju, którego tak długo poszukuje.
Widząc rogatkę mytników przeszyła go myśl.
Jeśli to znowu te typy od tego przeklętego Chaosu to rozwalę ich wszystkich moim Mieczem, z pieśnią o Ulryku Wspaniałym, ej zaraz co robi Calien?
Widząc jak Czarodziejka rozmawia ze strażnikami, Wolfgang uspokoił się.
Widzę że ma niezłą gadkę, albo znają ją tutaj. Przydaje się taka osoba w drużynie
Chwilę później po przejechaniu rogatki, wjechali na most, a potem ten przeklęty dziesiętnik, który krzyczy o oddaniu broni.
Wolfgang zwrócił się do Calien:
Moja droga, widzę że bardzo dobrze Cię tu znają, powiedz im proszę, że ja Wolfgang, swej broni używam tylko w ważnych celach, a jemu ostrza nie dam!...Jeśli go nie przekonasz to ja do miasta nie wchodzę,
Wolfgang odwrócił się w stronę dziesiętnika ze skwaszoną miną
Mój miecz to jak moje dziecko, jak mój skarb, jak się go zabiera, to tak jakby zabierało się część mnie!, chędożony gołodupiec