Jon szybko i nerwowo rozejrzał się. Zdesperowany błyskawicznie odbezpieczył karabin i wywrzeszczał się na podwładnych: -Ogień zaporowy i za mną!
Na efekt nie trzeba było długo czekać, zresztą byłoby to tragiczne w skutkach dla oddziału. Ponury krajobraz rozjaśnił się od ognia wylotowego karabinów. Combat 125 pod osłoną ognia i ruin pobiegł kawałek na południe poczym skręcił w prawo. Biegiem, już nie strzelając kierowani przez Jona poruszali się w zaułkach. W biegu dowódca oddziału zwrócił się do Christianusa: -Kurwa... biegniemy uliczkami za korwety. Gdzie schowałeś pojazd? I cholera patrz jak tu zniszczyć za nami drogę... Jon nie wiedział czy ich ścigają i jak blisko są. Mimo to czuł oddech wojska za sobą, jeśli zwolnią to zginą.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |