Otto skrzywił się wyraźne, kiedy krasnolud zaczął wyraźnie drwić z Celahira. Jednak nie odezwał się słowem, wolał nie zadzierać z zarządcą zbrojowni, nie wiadomo jakie miał on wpływy w straży a wojownik nie miał ochoty na patrole w najgorszych częściach miasta. Kiedy w końcu krasnolud wrócił i położył przed nim ekwipunek, Otto spojrzał na niego szeroko otwartymi oczyma.
-Cholera. Nie spodziewałem się, że będzie tego aż tyle. No i jeszcze kusza na dokładkę. Ech, lekko nie będzie, jak widzę.-
Człowiek z rezygnacją machnął ręką. Zaczekał chwilę, aż Celahir zabierze wszystko, co mu przydzielono, po czym w trójkę z Chloe udali się do gospody. Droga nie była szczególnie długa, ale na pewno nie należała do najlżejszych. Z pewnym trudem udało im się jednak dojść. Na słowa o gulaszu Oto uśmiechnął się do karczmarza.
-Nie jest źle. Dobrze, że coś jest. Ha! Zdarzało się różne rzeczy jeść, kiedy głód na szlaku przycisnął, to i gulasz przetrwam, a wnioskując z zapachu to nie bez przyjemności.-
Kiedy w końcu usiedli Otto westchnął z ulgą i przeciągnął się z cichym stęknięciem.
-No! Już myślałem, że nie doniosę tego żelastwa, cały zesztywniałem. Widzieliście go krasnoluda zasranego, myślałby kto, że najważniejszy w mieście cholernik jeden. Chciałem mu coś rzec, ale się powstrzymałem. PO co zaczynać nową robotę od burdy? Co nie? A tak swoją drogą, to trzeba będzie gdzieś zostawić swoje rzeczy i założyć te służbowe, nie będziemy przecież tego wszystkiego targać ze sobą.- wojownik przerwał biorąc solidny łyk piwa -Ale co tam. Zobaczmy co tutaj podają. Hmm.. nawet niezłe. Zwłaszcza to szare. Ciekawe co to? Grzyby? Chloe jak myślisz? Hej Chloe! Na kogo się tak patrzysz?-
Otto podążył wzrokiem za spojrzeniem medyczki. Kiedy dostrzegł grupkę podrapał się po głowie z lekko zamyśloną miną.
-Czy ta z przodu to nie jest czasem ta, którą uratowaliśmy? Dobrze mówię?-
Ostatnio edytowane przez John5 : 18-01-2008 o 20:04.
|