-Na litość boską, co się dzieje?- powiedział do siebie ksiądz, odnosząc się z trudem z ziemi, po czym krzyknął-Maxim! Maxim, słyszysz mnie!?
Zgodnie z oczekiwaniami, odpowiedziała mu cisza. No dobra, powiedzmy, że zamortyzowałem upadek, powiedzmy, że obudził się wcześniej niż ja. I tak sobie poszedł? Co to w ogóle było? Nie zachowywał się normalnie, to na pewno. Zwariował? Może to naprawdę był demon, ale za silny dla mnie? Boże, daj mi jakąś podpowiedź!- myślał gorączkowo Richard -Goły na pewno nie odszedł daleko. Może w jego mieszkaniu znajdę jakiś ślad.
Ruszył szybkim krokiem w stronę klatki schodowej, po drodze podnosząc z ziemi Biblię i chowając ją do kieszeni płaszcza. Już w drzwiach z drugiej kieszeni wyjął komórkę i zadzwonił na plebanię. Miał nadzieję, że proboszcz nie weźmie go za wariata i da jakąś radę. Nie czekając, aż ktoś odbierze, pokonywał kolejne stopnie. I co właściwie mogę znaleźć w jego mieszkaniu, może zostawił jakiś list? A może, skoro przeżył upadek, wrócił po ubrania? No, niechże ktoś podniesie ten telefon! |